W czasach Ojców odejście od świata
określano słowem anachoresis. Wyraz ten znaczył odpływ,
schronienie lub powrót. Czasownikiem anachoreo oznaczano
takie czynności, jak taktyczne opuszczenie pola walki, powrót do
domu lub wycofanie się z życia publicznego. W słowie anachoreza
brzmi więc zarówno trąbka odwrotu, jak i radosny okrzyk
powracającego z podróży wędrowca, którego zmęczył „natłok
trosk". „Każdy dzień wschodzi - pisał św. Bazyli (329—379)
do swego przyjaciela św. Grzegorza z Nazjanzu w roku 357 z pustelni
w Annisach — niosąc duszy mrok swoisty, a noce, przejmując na
siebie troski dnia, zwodzą umysł tymi samymi urojeniami. Jest
przecież wyjście z tego, mianowicie całkowite zerwanie ze światem.
Odejście zaś od świata nie na tym polega, żeby cieleśnie znaleźć
się poza nim, ale na oderwaniu duszy od wspólnych doznań z ciałem
i na staniu się człowiekiem bez ojczyzny, bez domu, nie szukającym
swego, nie goniącym za przyjaciółmi, człowiekiem bez dobytku, bez
środków do życia, bez pracy najemnej, bez znajomości, niepodatnym
na pouczenia ludzkie, gotowym natomiast na rozumowe przyjęcie
wskazań, jakie wywodzą się z nauk Bożych". Pustelnicy
wierzyli tedy, że anachoreza to wejście do przedsionka domu Pana.
Niektórzy badacze uważają, iż to uwolnienie się od zwykłej
egzystencji dawało im możliwość „doświadczenia już w
doczesności przedsmaku życia wiecznego". Wydawało im się, że
ze swego odosobnienia, z pustyni, dzięki ascezie i modlitwie, dojrzą
chociażby rąbek rzeczywistości zbawionej. Opuszczając
cywilizację, eremita żywił więc przekonanie, że rozpoczyna
najbardziej szaloną grę, jaką może podjąć człowiek: grę o
wieczność poza czasem.
Ryszard Przybylski Pustelnicy i demony
wydawnictwo Znak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.