sobota, 23 listopada 2013

Myśl to oset pszenicznych łanów egzystencji ludzkiej


Kiedy mnich biegał po klasztorze i obnosił się ze swoją niewzruszoną wiarą, wyklinając niedowiarków, doświadczeni starcy patrzyli na niego z politowaniem. Myśl bowiem nigdy nie jest pewna swoich racji. Złorzecząc ciału, pustelnik, nie wiedząc o tym, złorzeczył tajemnicy Boga. Lękając się myśli, chylił swój skołatany łeb przed potęgą Boga. Każdy z nas, nie tylko ów lekkomyślny mnich, o którym pisał abba Hyperechios, może być bowiem „zduszony przez myśli, jak pszenica przez osty". Myśl to oset pszenicznych łanów egzystencji ludzkiej.

***
Myśl tedy kołacze się w truchle, a dusza jest ciągle postponowana przez zgniliznę. Dom publiczny, który stale nosi ze sobą, jest trupiarnią. Wielu mnichów wpadało więc w kompleks fizjologii i w tęsknotę za „formą anielską". Chodziło im o to, aby „ja" mogło wyjść z ciała. Tęskniono więc za ekstazą. „Wynijdź, proszę, nieco z ciała - pisał św. Hieronim do Eustochium w liście z roku 384 - i odmaluj sobie nagrodę obecnego trudu, jakiej »ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało« (1 Kor 5, 9)".

Szczęsny, kto żyje bez ciała, a duszy, Boga obrazu, żaden nie kala mu brud, błota ziemskiego plon. […]
Jeślim jest dzieckiem materii, to czemu mnie równasz z wiecznymi; jeśli zaś we mnie dech boski, to czemu mnie znów Chryste, w tym błocie znosisz? -  skarżył się św. Grzegorz z Nazjanzu w Elegii.


Ryszard Przybylski Pustelnicy i demony
wydawnictwo Znak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.