piątek, 15 listopada 2013

Wiedzieć nie myśląc


Pustynia stęskniona była za kontemplacją. Toteż wśród mnichów zaczęło się szerzyć przekonanie, iż dusza, aby nie utracić kontaktu ze „sprawami boskimi", powinna opuścić sferę myśli zniewolonej przez materię i po­grążyć się w ekstazie mistycznej. Abba Teonas, który w IV wieku żył schowany gdzieś wśród słonych bagien, pewnego razu powiedział: „Ponie­waż odrywamy myśl od kontemplacji Boga, pokonują nas cielesne namięt­ności". Znaleźli się tedy anachoreci, dla których kontemplować znaczyło doznawać, a nawet wiedzieć — nie myśląc.

  Prawdziwe zjednoczenie z Bogiem wymagało wprowadzenia się w stan, w którym świadomość obywa się bez myśli, w każdym razie bez myśli werbalnej, sama ekstaza była bowiem w gruncie rzeczy myślą pozawerbalną. Każda myśl, ponieważ przywołana jest z naszej własnej woli, przeszkadza nam w nawiązaniu łączności z Bogiem.  Sama w sobie jako fenomen jest wrogiem prawa Bożego, którego istotę da się zresztą uchwycić tylko podczas przeżycia obecności Boga bez udziału myśli. W tekście monastycz­nym pochodzącym chyba z VI wieku, zatytułowanym Jak nalepy przebywać w celi i o kontemplacji, czytamy: „Pytanie. Jak więc umysł powinien odpędzać myśli? Odpowiedź. [...] Gdy myśl nachodzi duszę, i ona w końcu po długiej walce zdoła ją zmóc, nadchodzi inna, ogarniająca duszę. I tak dusza przez cały dzień zwalczając myśli, nie ma czasu, by oddać się kontemplacji". Mało kto uchwycił tak rzeczowo mechanizm powstawania antynomii między ekstazą mistyczną a myśleniem.

  Mnich powinien tedy pogrążyć swój umysł — niech tu padną terminy mistyków średniowiecznych - w stanie „niewiedzy między sobą a Bogiem", otulić się „obłokiem zapomnienia". Najlepiej więc nie słuchać myśli, ponieważ przy najmniejszym przyzwoleniu zrobi z duszą, co zechce. Na Pustyni lękano się roztrząsań. Nawet teologicznych. Ceniono prostotę umysłu. Niektórzy intelektualiści rzucali teologię, aby zająć się upychaniem doświadczenia religijnego w aforyzmy i parabole. Lękano się hermeneutyki tekstów objawionych. Abba Ammun powiedział: „Jeśli nie możesz milczeć, mów o słowach starców, a nie o Piśmie: niemało w tym bowiern niebezpieczeństw".

 Gdyby jakiś mnich znalazł się przez kilka chwil za grzbietem nieba, nie potrafiłby przekazać swego przeżycia za pomocą myśli werbalnej, wyrażanej w słowie, czy to wypowiadanym głośno, czy to jedynie pomyślanym w głębi umysłu. Słowo rodzi się bowiem w ciele, w materii, toteż nie potrafi oddać doświadczenia wykraczającego poza doczesną rzeczywistość, jeśli takie doświadczenie jest nam w ogóle dostępne.

Za: Ryszard Przybylski, Pustelnicy i demony, Wydawnictwo ZNAK, Kraków 1994

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.