sobota, 23 listopada 2013

Pojedynczość - kategoria zabezpieczająca prawdy Objawienia


Monachizm zrodziło więc przekonanie, że chrześcijanin tak naprawdę jest pojedynczy.

Toteż wielu mnichów ceniło sobie bardziej medytację aniżeli mszę. Anachoreza była tęsknotą za liturgią eucharystyczną, ale już nie w świątyni, lecz - jak pisze Jerzy Nowosielski — w warunkach raczej „wieczernikowych", których nie sposób było odtworzyć w społeczności kościelnej. „Stare kroniki - czytamy w studium Ucieczka na pustynię — przekazują opowieści o mnichu, do którego po długiej nieobecności powraca jego młodszy towarzysz i opowiada mu o wspaniałościach liturgii aleksandryj­skiej. Młody mnich urzeczony pięknem tłumnych zgromadzeń kościelnych wyraża wątpliwości, czy oni tu na pustyni nie zaniedbali czegoś, nie pozbawili się jakiejś istotnej wartości przez izolowanie się od tamtych znakomitych świąt i obrzędów. Stary abba odpowiada: »Czy po to wyszliśmy tutaj na pustkowie, aby wspólnie z ludem wykrzykiwać, machać rękami i tupać nogami?«"

Na obrazach Vincentai van Gogha każdy słonecznik ma swoją własną sprawę ze Słońcem. Każdy chrześcijanin ma również swoją własną sprawę z Bogiem. „Powiedział abba Alonios: »Jeżeli człowiek nie założy sobie w sercu, że tylko on sam i Bóg jest na świecie, nie znajdzie pokoju«". Ojciec ten żył w V wieku. Część żywota spędził w Sketis i jego apoftegmat był bardzo, ale to bardzo sławny. Komentowano go oczywiście wielokrotnie. Nic to dziwnego, ponieważ dotykał samej istoty monachizmu. Monachos, od którego pochodzi słowo mnich, znaczy właśnie pojedynczy, sam jeden, samotnie żyjący. „Oczekując dziedzictwa ze świata - pisał św. Hieronim w roku 374 w liście do mnicha Heliodora - nie możesz być współ­dziedzicem Chrystusa. Przetłumacz słowo »mnich«, to jest twoje imię. Co robisz w tłumie, »człowieku samotny?«" Pojedynczość jest zresztą kategorią zabezpieczającą prawdy Objawienia. Zbiorowość i oficjalność wystawia ludzi na pokusy prawd wymyślonych i autorytarnych. Wszelka wspólnota wytwarza hierarchię. Każda hierarchia powoli wyrodnieje. Spaczona przez pychę i uzurpatorstwo, zawsze będzie oskarżać samodzielną jednostkę o to, że przewróciło się jej we łbie. Hierarchia jest władzą, nie pojmuje tedy fenomenu pojedynczości. Pilnuje ładu w tłumie, czyli organizuje anoni­mową formę bytowania ludzkiego. A przecież — jak pisze Soren Kierkegaard — „tłum jest nieprawdą". „Pośród tej monstrualnej liczby chrześcijanin — czytamy w Chwili Nr 2 - pośród tej ciżby »chrześcijan«, żyją tu i tam nieliczni pojedynczy, jeden pojedynczy. Dla niego droga jest wąska, wszyscy go nienawidzą — por. Nowy Testament Mt 10, 22 - zabicie go traktuje się jako służbę bożą - por. Nowy Testament J  16, 2. Ale to jest dziwna książka ten Nowy Testament, ale i tak słuszność jest po jego stronie; albowiem ten pojedynczy, ci pojedynczy - to byli prawdziwi chrześcijanie".

Aby stać się „człowiekiem wewnętrznym", mnich musiał tedy stać się człowiekiem pojedynczym. Inny był dla niego rozproszeniem. „Powiedział abba Pojmen, że pewien brat zwrócił się kiedyś do abba Szymona: »Kiedy wychodzę z celi - mówił - a zobaczę jakiegoś brata oddającego się rozproszeniu, biorę w tym udział razem z nim; a jeśli zastanę go śmiejącego się, śmieję się razem z nim. A potem, kiedy wracamy do celi, nie mogę już znaleźć uspokojenia«". Każdy inny rozprasza więc nasze „ja", ale rozmowę z Bogiem należy zacząć dopiero po wypróbowaniu siebie przez życie wśród ludzi. Abba Longin powiedział do abba Lucjusza, który był jego nauczycie­lem: „Chcę unikać ludzi". A starzec mu odrzekł: „Jeśli się najpierw nie nauczysz żyć dobrze wśród ludzi, to i w samotności nie będziesz umiał żyć dobrze". Ucieczka od ludzi to wtajemniczenie w sprawy niecielesne, asomata. „Powiedział abba Mojżesz: »Człowiek, który ucieka od ludzi, jest jak dojrzałe grono; ten zaś, który mieszka między ludźmi, jest jak grono zielone»".

Wzorem pustelnika był prorok Eliasz. Pisał o tym w swoim Poemacie autobiograficznym św. Grzegorz z Nazjanzu. Abba Nisteroos, który żył w V wieku i większość swych dni spędził na wysepce wśród bagien, twierdził, że Bóg wyróżnił Eliasza za to, iż kochał odosobnienie. Istotnie, to przywiązanie do samotności zakrawa właściwie na znamię boskości, wynoszące go, podobnie jak inne znaki, ponad ludzki ród. Eliasz krążył bowiem nad ziemią jak orzeł, przepatrując panującą w świecie niesprawiedliwość. Podobnie jak Bóg władał ogniem. Wstąpił w końcu do nieba na ognistym rydwanie. Czyżby wrócił tam, skąd przyszedł? Carl Gustav Jung podaje, że tu i ówdzie wierzono, iż Eliasz był ludzką personifikacją Boga. Jego ucieczki od świata upewniały mnichów w tym, że tylko z pustyni można wyruszyć do prawdziwej ojczyzny człowieka. Monachizm stawał się w ten sposób jakby chrześcijańską wersją życia „bożych i szczęsnych ludzi", o której pisał Plotyn w Enneadach: „...poniechanie rzeczy innych, ziemskich, życie, które się nie lubuje w ziemskich rozkoszach, ucieczka samotnika do Samotnika". Ta samotność, która chroniła anachoretę przez rozproszeniem jego „ja", strzegła w istocie czystości „obrazu i podobieństwa" Boga w człowieku. Nasza pojedynczość jest w końcu analogonem jedyności Boga.

Z pewnego punktu widzenia anachoretyzm był nieprzeciętnym wy­brykiem. „I tak jak ekscesy proroków [Starego Testamentu] — czytamy u Jerzego Nowosielskiego - stanowią protest przeciwko socjologizacji religii i sakralizacji obrzędowej kultu, tak ekscesy dawnych mnichów i anachoretów stanowiły protest przeciwko normalizacji życia chrześcijań­skiego i życia kościelnego starożytności. Przeciwko przywykaniu do świado­mości religijnych prawd. Przeciwko asymilacji paradoksów chrześcijaństwa przez »zdrową« i zrównoważoną psychikę człowieka światowego". Tu nie chodziło o nadzwyczajne formy ascezy. Dla człowieka światowego samo opuszczenie cywilizacji nie mieściło się w granicach zdrowego rozsądku.

Ryszard Przybylski Pustelnicy i demony
wydawnictwo Znak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.