wtorek, 19 listopada 2013

Powstrzymanie się od mowy


Ojcowie Pustyni byli więc podejrzliwi nawet wobec tych, którzy zajmowali się jedynie niepotrzebną paplaniną i pletli, co im ślina na język przyniesie. Nie tylko dlatego, że — jak mawiał abba Kasjan — „diabeł jest miłośnikiem próżnej gadaniny". Były jeszcze inne, równie poważne przy­czyny tej podejrzliwości. Mowa jest bowiem szczególnym, bo znaczącym, wszelako dźwiękiem. Każdy dźwięk jako emanacja materii mógł mnichowi przeszkadzać w skupieniu ducha. Był to znak świata, od którego uciekł. Był to znak materii, której się bał. Nawet zwykły głos natury mógł przerwać wędrówkę myśli poza własną cielesność. „Kiedyś abba Arseniusz przyszedł na  miejsce,  gdzie  były  trzciny  i  chwiały  się  na  wietrze.   Starzec  zapytał uczniów: »Co to za ruch?« Odpowiedzieli: »To trzciny«. I rzekł im starzec: »Zaiste, jeżeli ktoś siedzi skupiony, a usłyszy ćwierkanie wróbla, już jego serce nie trwa w tym samym skupieniu. Cóż dopiero wy, skoro tu u was tak szumią trzciny«". Kiedy więc mnich w monasterze, gdzie musiał komuniko­wać się z braćmi za pomocą mowy, robił się głośny, nie omieszkano go zmitygować. „Krzyczysz jak Got" — mawiał mu w takich wypadkach Doroteusz z Gazy. „Głosu swojego, mój synu, nie podnoś" — radził swym uczniom Antoni Eremita.

  Szczególnym szacunkiem obdarzani byli pustelnicy, kelliotai, którzy rwali więź ze wspólnotą klasztorną i żyli samotnie w milczeniu. Dopiero milczenie przerywało bowiem kontakt ze światem. „Abba Makary Wielki, kiedy w Sketis odprawiał braci po zgromadzeniu, mawiał: »Bracia, uciekajcie«. Jeden ze starców go zapytał: »Dokąd jeszcze mielibyśmy uciekać z tej pustyni?« A on położył palec na usta, mówiąc: »Od tego uciekajcie«. I poszedł do swojej celi, zamknął drzwi i tak pozostał". Naturalnie mądrzy pustelnicy wiedzieli, że powstrzymanie się od mowy jest bardzo trudne. Abba Agaton przez trzy lata trzymał kamyk w ustach, aby wyćwiczyć się w milczeniu. Jak każda asceza, wymagało ono niekiedy pewnych ćwiczeń. Walczono też o tę cnotę zawzięcie, ponieważ uwalniała mnicha od rozmowy, czyli od dobra ziemskiego, które uchodzi - i słusznie - za najcenniejszy z darów materii. Mowa jest rzeczywiście tryumfem ciała, toteż cisza w celi anachorety wzmagała marzenie o bezcielesnym bycie. Tu mnich otrzepywał się z ziemskiego kurzu.

Ryszard Przybylski Pustelnicy i demony
wydawnictwo Znak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.