Z
tego faktu, że mowa jest fenomenem materialnym, zdawali sobie
najlepiej sprawę wizjonerzy religijni lub niezwykle uduchowieni
myśliciele, trzeźwi kalkulatorzy bowiem z reguły zapominają o
faktach oczywistych, tak ich zachwyca piękna abstrakcyjna
kombinacja. W swych nieocenionych komentarzach do tekstów z
Nag-Hammadi Wincenty Myszor zwraca uwagę, że w ewangelii według
Filipa pisarz gnostycki, chociaż miał „świat widzialny" za
„świat pozorny, gdzie nic nie istnieje rzeczywiście", wiązał
nazwy z doczesnością. Rzeczywistości nadprzyrodzonej, istotnie
istniejącej, nie da się bowiem określić za pomocą mowy. I
dopiero kiedy zniknie materia, jeśli zniknie, mowa opuści
człowieka. Św. Grzegorz z Nyssy, jak większość ówczesnych
chrześcijan, miał „zgubne ciało" za przeszkodę w „dążeniu
ku górze", za ponure więzienie duszy, ale ten przeciwnik
anarchicznego monastycyzmu Eustacjusza z Sebasty miał też wyjątkową
świadomość materialnego aspektu mowy. „Rozwarcie i zamknięcie
warg -pisał w traktacie O stworzeniu człowieka — czyni to
samo, co z podmuchem robią muzycy dotykający palcami klawiszów
klarnetu i wydobywający melodię. W ten więc sposób staliśmy się
istotami mówiącymi, gdy umysł przez taką budowę narządów
wygrywa w nas melodię mowy".
Wargi, język, zęby, podniebienie. Cały aparat mowy jest
niemiłosiernie materialny. Z pomocą tych samych narządów
codziennie pożeramy kawałek świata, aby istnieć. Zabezpieczenie
naszego życia odbywa się dzięki ustom i mowa jest stypą po
bezustannym pogrzebie świata, unicestwianym w ustach. Nierozerwalny
związek egzystencji ludzkiej i mowy zaczyna się w ustach. A jednak
Edward Sapir musiał nam przypomnieć, że przecież nie ma jakichś
oddzielnych narządów mowy. „Nawet najwznioślejsze pojęcia —
Boga, ducha — noszą - jak zauważa Mieczysław A. Krąpiec - ślady
materii". Jest myśl bez mowy, ale nie ma mowy bez ciała. Nawet
kiedy milkniesz, mowa jest nadal w ciele, ponieważ — z kolei —
nie ma myśli bez ciała. Nawet res cogitans, fikcyjny twór
filozofów, może zaistnieć jedynie w „myślącym ciele".
Ta brutalna materialność mowy musiała irytować wielu Ojców
Pustyni. Zgodnie z panującym w „pszczelniku egipskim"
przekonaniem, przejętym od neoplatoników i gnostyków, ciało było
więzieniem duszy. Nie pozwalało myśli ulecieć poza naszą
trójwymiarową klatkę. „Myśl — pisze Hannah Arendt -
jest szybka, ponieważ jest
niematerialna. Może to wyjaśniać
niechęć wielu wybitnych metafizyków wobec ciała. Z punktu
widzenia myślącego ego ciało jest jedynie przeszkodą".
Także wielu pustelnikom mowa wydawała się podobną przeszkodą. Na
Pustyni zrodziła się więc tęsknota za takim porozumieniem, które
odbywałoby się w sferze całkowicie niematerialnej, poza
ciałem, poza mową. Doprowadziło to do bardzo specyficznego kultu
aniołów, którym w komunikowaniu się nie przeszkadza bariera
ciała. | Gnostycki uraz do materii był wśród mnichów tak
potężny, że niematerialna egzystencja aniołów stała się
czymś w rodzaju monastycznego mitu.
Ryszard Przybylski Pustelnicy i demony
wydawnictwo
Znak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.