wtorek, 10 marca 2015

Twarz jego była jak błyskawica, a szata jego jak światło


 Kiedy tak rozmyślając, wiesz: 'To działanie które wykonałem ciałem (mową; umysłem) doprowadzi do mojego zmartwienia, czy do zmartwienia innych, czy do zmartwienia obu, to niekorzystne cielesne (werbalne; mentalne) działanie z bolesnymi konsekwencjami', wtedy powinieneś wyznać takie cielesne (werbalne; mentalne) działanie, odkryć je i ukazać je Nauczycielowi czy twoim mądrym towarzyszom w świętym życiu. Po wyznaniu, odkryciu, ukazaniu go, powinieneś podjąć się wstrzemięźliwości na przyszłość. M 61

***


Był pewien bardzo świątobliwy starzec napełniony Bogiem, do którego przybywało wielu braci, aby usły­szeć od niego zbawienne słowo. Gdy więc kiedyś oni sie­dzieli, a święty starzec mówił rzeczy dotyczące zbawienia duszy, przyszedł pewien człowiek świecki, padł na twarz, a następnie stanął przed nim. Gdy zaś starzec spojrzał na niego bacznie i zapytał go, dlaczego on do niego przy­szedł, odpowiedział: 'Przyszedłem do ciebie, czcigodny ojcze, by wyspowiadać się z moich grzechów'. Rzekł do niego starzec: 'Czy istotnie chcesz, mój synu, wyznać je mnie, niegodnemu, czy też wobec obecnych tu braci?' On zaś: 'Jeśli każesz, wielebny ojcze, wypowiem je wo­bec wszystkich tu obecnych'. Na to mówi starzec: 'Mów, synu, i nie wstydź się!' [W starożytności na ogół niechętnie traktowano spowiedź publiczną]. On zaczął mówić, i to takie rze­czy, o których nie wypada, aby doszły do ludzkich uszu i których nie godzi się spisać. Gdy więc je wszystkie wy­powiedział ze łzami, stanął smutny, spuściwszy oczy, ze skruszonym sercem. Zamyślił się święty starzec przynaj­mniej godzinę, a następnie rzekł do niego: 'Czy chcesz, synu, przyjąć święty strój [mnicha]?'. 'Tak, ojcze, po­żądam go, mam nawet ze sobą w worku należne szaty'. Pouczył go więc święty starzec, postrzygł go, włożył mu święty strój i odesłał go, mówiąc: 'Idź, synu, w pokoju i już więcej nie grzesz!'. On zaś, padłszy na twarz, oddalił się, wychwalając Boga. Na to mnisi zdumiewali się i mówili: 'Czemu, czcigodny ojcze, temu, który wobec nas wyznał takie grzechy, nie nadałeś przynajmniej nie­wielkiej pokuty lub kary?' On odpowiedział: 'O umiło­wani synowie! Czyż nie widzieliście straszliwego i peł­nego chwały męża, który tam się znajdował: twarz jego była jak błyskawica, a szata jego jak światło? W ręku jego był dokument, na którym były wypisane wszystkie grze­chy, które ten człowiek wyznawał? Miał on także atra­ment i trzcinę [do pisania]. Gdy więc mąż ów, wobec was wyznawał mnie niegodnemu swoje grzechy, ów wyma­zywał je swoją trzciną. Jeśli więc Bóg miłosierny i pełen zbawienia wymazywał je, to czym jestem ja, grzesznik, abym nadawał mu pouczenia i pokuty?' Gdy to usłyszeli mnisi, ogarnął ich lęk, padli na twarz przed czcigodnym starcem i wysławiali dobroć i miłosierdzie Pana naszego Jezusa Chrystusa, i odeszli pełni podziwu i wielce zdu­miewając się z powodu cudownych czynów Boga miło­siernego".


Za: Apoftegmaty Ojców Pustyni tom 3. przekład: Ks. Stanisław Kur, Ks. Marek Rymuza, Ks. Marek Starowieyski seria: źródła monastyczne 56, starożytność 35, TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.