Zanim jednak przejdziemy do tej
skądinąd zasadniczej kwestii, warto przez chwilę zastanowić się
nad problemem, czy sądy dotyczące naszego wpływu na bieg wydarzeń
są realistyczne, czy też nie. Czy ocena stopnia kontroli, jaka
sprawujemy nad biegiem zdarzeń, odpowiada czy też nie odpowiada
rzeczywistości?
Iluzja kontroli
Interesujących odpowiedzi na to
pytanie udzielają badania Lauren Alloy i Lynn Abramson (1979) nad
sądami o kontroli u osób depresyjnych i niedepresyjnych. Samo
zadanie, wykonywane przez uczestników eksperymentu, było bardzo
proste. W każdej próbie z serii (np. 40-tu prób) uczestnik mógł
nacisnąć pewien przycisk bądź też nie nacisnąć go (decyzja
zależała wyłącznie od niego), po czym zapalała się (lub nie
zapalała) zielona lampka. Tak więc, w danej próbie mogło dojść
do jednego z czterech przypadków przedstawionych w tabeli 2.
Tabela 2. Rodzaje zdarzeń w
eksperymentach Alloy i Abramson (1979)
(A) Badany nacisnął przycisk i lampka
zapaliła się
(B) Badany nie nacisnął przycisku i
lampka zapaliła się
(C) Badany nacisnął przycisk i lampka
nie zapaliła się
(D) Badany nie nacisnął przycisku i
lampka nie zapaliła się
Po zakończeniu serii prób proszono
badanego, by ocenił, w jakim stopniu miał wpływ na zapalanie się
lampki, tzn. w jakiej mierze jej zapalenie się zależało od tego,
czy nacisnął, czy też nie nacisnął przycisku. W omawianych
badaniach uzyskano wiele ciekawych wyników. W pierwszym z
eksperymentów sytuacja zaaranżowana była w taki sposób, że
zapalenie się lampki rzeczywiście zależało od zachowania się
badanego. Okazało się, że w takich okolicznościach ludzie trafnie
spostrzegają związek między własnym zachowaniem a zdarzeniem,
tzn. szacują swój wpływ jako silny wtedy, kiedy obiektywnie
zależność ta jest wysoka, i jako niezbyt silny, gdy zależność
ta jest umiarkowana. Nie stwierdzono też wyraźnych różnic między
osobami depresyjnymi i niedepresyjnymi.
Obraz zmieniał się jednak całkowicie,
kiedy to - obiektywnie rzecz biorąc - występowanie zdarzeń było
niezależne od zachowania się badanych (tzn. kiedy nie było żadnego
związku między naciskaniem bądź nie naciskaniem przycisku a
zapalaniem się lampki). O ile osoby depresyjne okazywały w dalszym
ciągu realizm w ocenie własnej kontroli, tzn. określały swój
wpływ jako minimalny, o tyle osoby niedepresyjne zdecydowanie
przeceniały swój wpływ, czyli ulegały iluzji kontroli.
Teza, że osoby normalne mają
trudności z dostrzeganiem braku związku między swoim działaniem a
jego następstwami, została również potwierdzona przez wyniki
innych badań. Zarówno prace Ellen Langer (1975), jak i Camille
Wortman (1975) ujawniły, że ludzie skłonni są spostrzegać
sytuacje losowe (np. loterię) jako sytuacje sprawnościowe, tj.
takie, w których wynik zależny jest od ich wkładu (wysiłku, uzdolnień itp.). Tendencja
ta nasila się, jeżeli sytuacja losowa, w której się znajdujemy,
zewnętrznie przypomina sytuację sprawnościową, np. człowiek ma w
niej możliwość dokonywania wyboru sposobu działania, czy też
współzawodniczy z inną osobą o dobry rezultat. Wyniki te wydają się dość
tajemnicze. Dlaczego właściwie ludzie dobrze przystosowani mieliby
w pewnych okolicznościach tak silnie przeceniać swój wpływ? Co
takiego zakłóca możność dostrzeżenia, że nad pewnymi rzeczami
nie sprawują kontroli? Jakie okoliczności sprzyjają, jakie zaś
nie sprzyjają pojawianiu się tego złudzenia? Wreszcie, jakie to
różnice między osobami depresyjnymi i niedepresyjnymi przyczyniają
się do tego, że te ostatnie łatwiej ulegają iluzji kontroli?
Jak się okazuje, jednym z takich
ważnych czynników może być nastrój, w jakim się znajdujemy.
Stwierdzono (Alloy, Abramson i Viscusi, 1981), że jeżeli osobę
depresyjną wprawi się w dobry nastrój i poprosi się o oszacowanie
własnego wpływu w opisanym wcześniej zadaniu, wystąpi u niej
iluzja kontroli. Co więcej, jeżeli u osoby nie zdradzającej
jakichkolwiek objawów depresji wzbudzi się uczucie przygnębienia,
to iluzja kontroli u niej zaniknie! Tak więc skłonność do
nierealistycznie wysokiej oceny własnego wpływu może być po
prostu związana z naszym stanem emocjonalnym: dobry humor sprawia,
że wyolbrzymiamy nasze możliwości kontrolowania biegu wydarzeń.
Chociaż związek nastroju z percepcją
własnej kontroli jest dobrze udokumentowany, nie całkiem jasne
jest, dlaczego tak się dzieje. Jedno z możliwych wyjaśnień
jest następujące: będąc w dobrym nastroju, jesteśmy bardziej
skłonni do poznawczego angażowania się w generowanie hipotez (na
temat związków między tym, co robimy, a następstwami). Takie
nastawienie może koncentrować nasząuwagę na zdarzeniach potwierdzających
nasze hipotezy, co sprzyja wykrywaniu współzależności nawet tam,
gdzie jej tak naprawdę nie ma.
Egotyzm atrybucyjny
Tendencyjność w ocenie własnego
wpływu na przebieg zdarzeń ujawnia się nie tylko wtedy, gdy ludzie
proszeni są o określenie wielkości tego wpływu, ale i wtedy, gdy
wyjaśniają przyczyny wydarzeń (dokonują atrybucji przyczynowych).
Często stwierdza się wtedy egotyzm atrybucyjny, a więc skłonność
do spostrzegania siebie i własnych działań jako źródła zdarzeń
pozytywnych, a zarazem do zaprzeczania, że jest się źródłem
zdarzeń negatywnych (por. Greenwald, 1980; Snyder, Stephen i
Rosenfield,1978; Zuckerman, 1979). Przejawia się to w wielu
zjawiskach psychologicznych, np.:
- ludzie skłonni są przypisywać
własne sukcesy sobie (własnym zdolnościom i wysiłkowi), a
niepowodzenia czynnikom zewnętrznym (takim jak duża trudność
zadania czy też brak szczęścia, por. Zuckerman, 1979);
- w przypadku pracy grupowej, ludzie
mają skłonność do przecenienia własnego wkładu w sukces grupy
(„przyczyniłem się w większym stopniu niż inni " ) i nie
doceniania go przy niepowodzeniu (por. Greenwald, 1980); - ludzie
podkreślają swoją przynależność do grupy, która odniosła
sukces, i niechętnie identyfikują się z grupą, która doznała
niepowodzenia (studenci jednego z amerykańskich uniwersytetów
częściej nosili koszulki z jego insygniami w dzień po tym, jak ich
drużyna wygrała, niż wtedy, gdy przegrała; opisując wygraną
swojej drużyny, częściej używali formy „my" niż
opisując jej przegraną, por. Greenwald, 1980).
Można więc mówić o istnieniu
ogólnej tendencji, polegającej na wyolbrzymianiu własnej roli w
wywoływaniu zdarzeń pozytywnych i pomniejszaniu jej w wywoływaniu
zdarzeń negatywnych. Co ciekawe - podobnie jak dzieje się to z
iluzją kontroli - owa tendencyjność zanika w stanie klinicznej
depresji (por. Rapsiin . , 1982). Podobnie jaki wyniki poprzednio
omawianych badań, rezultaty te skłaniają do zadania sobie pytania,
na czym polega zdrowie psychiczne? Czy wiąże się ono z trafną,
realistyczną oceną własnych możliwości oddziaływania na świat,
czy też towarzyszy mu „chciejstwo", tj. brak realizmu,
nadmierny optymizm, przecenianie swojego wkładu w zdarzenia
pozytywne?
Mirosław
Kofta
z artykułu:
Poczucie kontroli,
złudzenia na
temat siebie,
a adaptacja psychologiczna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.