wtorek, 3 marca 2015

Można śmiało powiedzieć, że Londyn tonął we łzach


Gdyby było możliwe odtworzyć dokładnie owe czasy i ukazać je tym, którzy ich nie przeżyli, dając czytelnikom prawdziwy obraz grozy wyłaniającej się na każdym kroku, musiałoby to podziałać na ich wyobraźnię i napełnić zdumieniem. Można śmiało powiedzieć, że Londyn tonął we łzach; wprawdzie nie spotykało się żałobników na ulicy, nikt bowiem nie ubierał się czarno ani nie nosił przepisowej żałoby nawet po najbliższych przyjaciołach, lecz na ulicach rozbrzmiewał istotnie głos żałoby. 

Zawodzenia kobiet i dzieci w oknach i drzwiach domów, gdzie ich najdrożsi krewni umierali lub właśnie może umarli w tej chwili, słyszało się tak często przechodząc ulicą, że dość było samego ich dźwięku, by przeszyć najhartowniejsze serce. Łzy i lamenty widziało się w każdym domu, zwłaszcza na początku nawiedzenia, ku końcowi bowiem serca ludzkie twardniały, śmierć zaś tak nieustannie zaglądała im w oczy, że nie przejmowali się już tak bardzo stratą przyjaciół, oczekując, że wkrótce przyjdzie i ich godzina. 


Daniel Defoe Dziennik roku zarazy,
tłumaczenie Jadwiga Dmochowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.