poniedziałek, 2 marca 2015

„Nie chcę wolności — boję się jej"


„Nie chcę wolności — wyznał mi w Paryżu pewien przybysz z Europy Wschodniej. — Boję się jej. Czuję się stary i zmęczony, a wolność oznacza wybory, umiejętność oceniania i dokonywania selekcji. Oznacza też ciągły wysiłek wydawania ocen i wartościowania życiowych stanowisk i postaw. Stawia człowieka przed odwiecznym pytaniem — Kim jestem i dokąd zmierzam? — na które istnieje tyle różnych odpowiedzi, że głowa mi pęka. W komunistycznej Europie Wschodniej doskonale wiem, kim jestem, mam świadomość swych możliwości czy ich braku, znam zasięg swoich funkcji i pragnień. Mój telefon jest na podsłuchu, ale ja o tym wiem; ta błogosławiona pewność chroni mnie przed ciągotami do niestosownych wyznań. Wolność tutaj to przyprawiająca o mdłości liczba szamponów, pomiędzy którymi muszę wybierać. A ja nie chcę aż tylu. Chcę jednego, produkowanego pod kontrolą rządową, bardzo trudnego do zdobycia. Wtedy moje potrzeby i życzenia mają sens. To się nazywa spokój ducha”. 

Jego udręka zrobiła na mnie wrażenie. Oczywiście, nie wspomniałem, że przy różnorodności szamponów w Ameryce zapasy francuskie wyglądają, jakby były pod kontrolą rządową. 


Tyrmand, Zapiski dyletanta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.