Będąc na tyle nieroztropnym, żeby ją poślubić,
Nigdy nie wiedziałem, kiedy nie gra.
„Kocham cię" - mówiła; słyszałem westchnienia
Z widowni. „Nienawidzę cię". Nigdy nie mogłem być pewny,
Że tam jeszcze są. Była śliczna. A ja byłem
Lusterkiem, przed którym robiła makijaż.
Umiejętnie zarządzałem falującą łąką
Jej ciała. Co wieczór na tej łące pasły się ich oczy.
Zdana na samą siebie, stoi teraz
Na kruchej estradzie i gra swoją ostatnią rolę.
Wyśmienita. Nigdy w całej swojej karierze
Nie była tak dobra. A jednak kurtyna
Opadła. Wyjdź zza niej, czarodziejko,
I odbierz hołd widzów. Spójrz, ja też klaszczę.
R. S. Thomas
tłumaczył Andrzej Szuba
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.