Zaśnij, syneczku, śpij,
pod powiekami skryj
niebieskie swe źrenice.
Kiedyś zwiędną jak mech,
gdy ci życie i pech
obrócą świat na nice.
Zaspokoją twą chęć
dwie dziewczyny lub pięć,
bo można tak bez końca.
Któraś powie ci „nie”,
rany zabliźnią się
i pójdziesz w ślady ojca.
Zaśnij, syneczku, śpij,
mleka starczy, więc pij,
bo jesteś grzecznym synkiem.
Kiedyś wyrośniesz nam,
w barze usiądziesz sam
nad zgoła innym drinkiem.
Szybko upłynie czas,
wstąpisz do armii raz,
broń błyśnie zamiast słońca.
Wódka na chwile złe,
cofać nauczysz się
i pójdziesz w ślady ojca.
Śpisz już, syneczku, śpisz,
bieda piszczy jak mysz,
a strach ma dyżur nocny.
Zimny żłobek dzień w dzień,
mama podrzuci cię
na wychowanie obcym.
Przepis jak kłamać masz
rzucą ci prosto w twarz,
zysk każdy to twa strata.
Kompromisy, by żyć,
cel - samotność jak nić.
I będziesz niczym tata.
Karel Kryl
tłum. Renata Putzlacher
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.