Bóg mi świadkiem, Meg, żałuję, że cię w ogóle spotkałem.
Żałuję, że rzuciłaś pracę i ruszyłaś za mną.
Żałuję, że zdobyliśmy metrykę i kupili białą suknię,
W której stanęłaś przed ołtarzem, gdy popędziliśmy do księdza,
By mu powiedzieć, że będziemy się kochać i troszczyć o siebie
Zawsze, póki gdzieś będzie świecić słońce i deszcz będzie padał.
Wolałbym teraz, byś ty mieszkała gdzieś daleko,
A ja był włóczęgą bez grosza przy duszy na kolejowym szlaku.
Wolałbym nie mieć dzieci
I rachunków za czynsz i za węgiel,
By nie przychodził gość ze spożywczego upomnieć się o forsę,
Codziennie ta forsa za fasolę i suszone śliwki.
Bóg mi świadkiem, Meg, żałuję, że cię w ogóle spotkałem.
Bóg mi świadkiem, wolałbym nie mieć dzieci.
Carl Sandburg
przekład Tadeusz Sławek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.