Błękitna noc cicha. Bezsenność.
Cisza rozpościera się i brzmi.
Dźwięk tysiąca mil pustki.
To monologi przestrzeni, jej kręgi splatają się
z bezdźwięcznymi kołami czasu.
Mój puls, serca gorączkowe napięcie
nie dają mi zasnąć,
lecz myśli zachowałem chłodne.
Moc przenika me zmysły,
spoczywam jak martwy.
Długo me myśli chłodne osaczają
płomienną cierpliwość,
me przeznaczenie.
Skupiony i bez ruchu czuję nagle
dogłębny ból, burzy mą świadomość
i oddala się.
Nazajutrz wstanę
bogaty w podniosłe słowa i radość życia,
jak co rano przedtem.
Nazajutrz czeka mnie konfrontacja z miską do mycia,
łyżką do butów, szczoteczką do zębów i całą resztą,
tytoniem, słońcem i piwem tuborg z beczki.
I przyznaję:
albo to szczyt ludzkiego szczęścia,
wiernie skopiowany,
alb o głupota i żałosna fikcja.
Na nic zaprzeczenia,
głowę rozsadzają mi
bolesne myśli.
Wyostrzona świadomość.
Niszczę instynktownie, na przekór sobie.
Wszystko wokół nieprawdziwe. Niewarte starań.
Nigdy pogarda nie była bardziej dotkliwa
niż odczucie ostrza
mej świadomości.
Kiedy wyobrażenie o niezwykłych cudach świata
trafi na przekonanie o nikczemności wszechrzeczy,
wtedy doświadczam życia.
Zgrzyt osi,
diabelne zderzenie głosu psychiki
uwalnia transcendentalne wibracje bólu,
oto forma mego najgłębszego ja.
Moja świadomość to duchowa interferencja.
Krzykliwa reakcja między pełnymi harmonii
obrazami świata
oto przejmujący kształt dźwięku mego wnętrza.
Me serce targane jest skrajnymi
odczuciami świadomości.
Błękitna noc. Bezsenność.
Cisza rozpościera się i brzmi, zawodzi, krzyczy!
To dźwięk z tysiąca mil pustki
między krążącymi jak młynek kamiennymi planetami.
To monologi przestrzeni, jej kręgi
splatają się z bezdźwięcznymi kołami czasu.
Johannes Vilhelm Jensen
przełożyła Maria Krysztofiak
Cisza rozpościera się i brzmi.
Dźwięk tysiąca mil pustki.
To monologi przestrzeni, jej kręgi splatają się
z bezdźwięcznymi kołami czasu.
Mój puls, serca gorączkowe napięcie
nie dają mi zasnąć,
lecz myśli zachowałem chłodne.
Moc przenika me zmysły,
spoczywam jak martwy.
Długo me myśli chłodne osaczają
płomienną cierpliwość,
me przeznaczenie.
Skupiony i bez ruchu czuję nagle
dogłębny ból, burzy mą świadomość
i oddala się.
Nazajutrz wstanę
bogaty w podniosłe słowa i radość życia,
jak co rano przedtem.
Nazajutrz czeka mnie konfrontacja z miską do mycia,
łyżką do butów, szczoteczką do zębów i całą resztą,
tytoniem, słońcem i piwem tuborg z beczki.
I przyznaję:
albo to szczyt ludzkiego szczęścia,
wiernie skopiowany,
alb o głupota i żałosna fikcja.
Na nic zaprzeczenia,
głowę rozsadzają mi
bolesne myśli.
Wyostrzona świadomość.
Niszczę instynktownie, na przekór sobie.
Wszystko wokół nieprawdziwe. Niewarte starań.
Nigdy pogarda nie była bardziej dotkliwa
niż odczucie ostrza
mej świadomości.
Kiedy wyobrażenie o niezwykłych cudach świata
trafi na przekonanie o nikczemności wszechrzeczy,
wtedy doświadczam życia.
Zgrzyt osi,
diabelne zderzenie głosu psychiki
uwalnia transcendentalne wibracje bólu,
oto forma mego najgłębszego ja.
Moja świadomość to duchowa interferencja.
Krzykliwa reakcja między pełnymi harmonii
obrazami świata
oto przejmujący kształt dźwięku mego wnętrza.
Me serce targane jest skrajnymi
odczuciami świadomości.
Błękitna noc. Bezsenność.
Cisza rozpościera się i brzmi, zawodzi, krzyczy!
To dźwięk z tysiąca mil pustki
między krążącymi jak młynek kamiennymi planetami.
To monologi przestrzeni, jej kręgi
splatają się z bezdźwięcznymi kołami czasu.
Johannes Vilhelm Jensen
przełożyła Maria Krysztofiak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.