W książce Lekcje ciemności, pan
Czaja w dość czarnych barwach odmalowuje ludzką naturę i jej
skłonność do złego:
Wiemy już na pewno, że nic co
ludzkie nie jest nam obce. Ale formuła ta czytana z perspektywy
obozowych doświadczeń jest już tylko perwersyjnym odwróceniem
dumnego emblematu nowożytnego humanizmu. Pora przestać mylić
pobożne życzenia z twardą rzeczywistością i stwierdzić
odważnie: człowiek nie jest z natury dobry i nigdy nie był. Teraz
po Auschwitz (i dodajmy: Kołymie) wiemy już, że normalność od
bestialstwa dzieli papierowa ściana.
Po głębszej analizie
laboratoryjnej okazało się, że mimo cywilizacyjnego gorsetu nasza
podatność na zło jest organiczna, że nasza skłonność do złego
jest naturalna – wymagają tylko stosownych okoliczności, by mogły
się ujawnić w pełni.
O ile możemy zgodzić się z tą
wizją, to musimy przyczepić się jednej sprawy – choćby ze
względów dydaktycznych. Interesuje nas bowiem rola wiary w
świadomym istnieniu. I tutaj, pan Czaja, dał się ponieść
emocjom i odmalowując ludzką egzystencję mrocznymi kolorami ze
swej pesymistycznej palety, nieopatrznie zachlapał czarną farbą
pewne jaśniejsze miejsca, przez co, prawdopodobnie mimowolnie,
postawił człowieka w labiryncie istnienia na pozycji straconej. To,
że jednak jest wyjście, wynika choćby z faktu, że zarówno Budda
jak i Jezus, zadali sobie trud wygłaszania swoich Nauk, gdyby
człowiek stał na przegranej pozycji, byłby to z ich strony daremny
wysiłek. Pan Czaja pisze:
...przed przedzierzgnięciem się
przyzwoitego człowieka w potwora – w sprzyjających tej przemianie
warunkach – nie chroni ani tradycja, ani kulturowe nawyki, ani
rozum, ani wiara religijna. Nic. Monstrualność to wciąż utajona w
nas, najczarniejsza potencja.
Naszą niezgodę na te słowa
zobrazujmy fragmentem apoftegmatów Ojców Pustyni:
Abba Zenon przechodził kiedyś przez
Palestynę. Kiedy zmęczył się, usiadł obok pola, na którym rosły
ogórki, aby posilić się. Nieprzyjaciel poddał mu myśl: „Weź
sobie jeden ogórek i zjedz. Cóż to jest”. Odparł jednak na ten
pomysł: „Złodzieje idą na potępienie. Wypróbuj zatem, czy
zdołasz znieść męki piekielne”. Stał na skwarze przez pięć
dni i piekł się na słońcu, mówiąc sobie: „Nie mogę wytrzymać
tego cierpienia”. Rzekł zatem: „jeśli nie możesz wytrzymać
mąk, więc nie zrywaj i nie jedz”.
I tak, widzimy, że wiara uchroniła
tego mnicha od kradzieży. Dajmy bardziej skrajny przykład: sytuacji
gdzie stoję przed alternatywą zabić albo dać się zabić, być w
plutonie egzekucyjnym albo samemu przed nim stanąć.
Budda dał nam pewien standard
postępowania – fundamentalne pięć wskazań – i
zapewnił, że prawdziwy człowiek nie złamie tych wskazań nawet za
cenę życia. Pierwszym z nich jest wskazanie „nie zabijaj”. Bez
wątpienia, bycie rozstrzeliwanym wiąże się z pewnym
dyskomfortem:) Nie mniej jednak skoro wierzę, że zabijanie jest
najprostszą drogą do piekła, byłoby skrajnym irracjonalizmem z
mojej strony gdybym dokonał wyboru i zamiast dać się rozstrzelać,
co mimo wszystko jest jeno chwilowym dyskomfortem, wybrał piekło.
Jeżeli dokonam innego wyboru, to nie
możemy mówić, że wiara nie uchroniła mnie od stania się
zabójcą, ale raczej o tym, że brak odpowiednio mocnej wiary
przekształcił mnie w mordercę.
I tak, choć siły ciemności drzemią
w nas i rzeczywiście mogą zostać zaktywizowane, przeobrażając
człowieka w bestię, nie należy także zapominać o potencjale
boskości, jaki każdy człowiek dzieli z Jezusem, a o którym on sam
przypomniał, gdy zarzucano mu przypisywanie sobie boskości. Nie
tylko piekło jest w nas, ale i niebo. Może to mały dysonans
powoływać się na Sartre'a mówiąc o niebie, nie mniej, człowiek
jest tym co sam z siebie zrobi. Jest świat Brahmy i jest
przyjazność, współczucie, radość, równowaga, które tam
prowadzą. I nie ma takiej możliwości by ten kto w znacznym stopniu
rozwinął w sobie te cztery brahmavihary nagle przemienił
się w potwora. Pewne percepcje zanikają wraz z treningiem duchowym
a pewne się pojawiają. Jest powód i przyczyna na skalania umysłu
u istot i jest powód i przyczyna na oczyszczenie istot ze skalań
umysłu.
To co tu piszę jest oczywiście
podyktowane wiarą, i to ta wiara, jeżeli znajdzie odzwierciedlenie
w działaniu, ochrania mnie od zejścia do niższych światów i
przejścia na stronę sił ciemności. Jakkolwiek niesprzyjające
byłyby okoliczności, wiara w absolutną wartość pięciu
wskazań jest dla człowieka drogowskazem pozwalającym dokonywać
mu odpowiednich wyborów i unikać bólu. Wiara w Buddę daje nam
odpowiednią perspektywę dzięki której możemy zobaczyć to co
będzie umykało z pola świadomości niewierzącym: czasami droga
do uniknięcia cierpienia wiedzie przez akceptację bólu a nie przez
paniczne jego unikanie za wszelką cenę. I to jest bardzo trudne
do zrozumienia dla istot u których występuje wręcz imperatywna
tendencja do natychmiastowego minimalizowania bólu i przemieszczania
się po linii najmniejszego oporu - dokonywania wyboru teraźniejszego
najmniejszego bólu.
Widzimy to choćby przy podejmowaniu
decyzji o odejściu w bezdomność. Jak nas zapewnia Budda, odejście
w bezdomność, gdy żyje się zgodnie ze standardami Dhammy i Vinaji
prowadzi do dużej przyjemności takiej jak choćby odrodziny w
niebie. Nie mniej jednak do uzyskania tej przyjemności dochodzi się
przez rezygnację z bezpośrednich przyjemności jakie oferuje nam
świeckie życie. I tu się okazuje, jak bardzo trudno zrezygnować z
takiej bezpośredniej przyjemności. Oczywiście mało kto ma
jasność, że jest ofiarą tej bezwzględnej teleologii i dokonywana
jest racjonalizacja: gdzie sobie i innym tłumaczę dlaczegóż to w
obecnej mojej sytuacji, absolutnie nie mogę odejść w bezdomność.
Owszem, kiedyś później … kto wie. Bardzo skutecznym lekarstwem
na takie racjonalizacje jest oczywiście wiara, tyle, że właśnie
tej wiary brakuje współczesnym buddystom, którzy nie potrafią
nawet utrzymać pięciu wskazań, nie zdając sobie sprawy, po jak
wąskiej ścieżce i nad jaką głęboką przepaścią idą. Takie
Sutty z uwagi na swoją niepoprawność polityczną, rzadko są
cytowane, niemniej Budda jasno określił, że więcej ludzi po
śmierci ciała odradza się w piekle, niż z powrotem uzyskuje
ludzki status. Trudno w to uwierzyć … Nie mniej, to wiara właśnie
w takie Sutty wyrabia u nas percepcję niebezpieczeństwa i wręcz
zmusza do przestrzegania pięciu wskazań. A te, jak to
rozpoznaliśmy, są naszym protektorem, chroniącym nas od zejścia
do niższych światów. Tyle, że obecnymi czasy można się spotkać
z buddystami, którzy nawet i w niższe światy nie wierzą:) I tak
koło się zamyka. Można by rzec, że niewiara w niższe światy
jest jednym z warunków by się w nich znaleźć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.