Większość z tych dzieci rozpoczynało z nią w przedszkolu i znała je dobrze. Były one tymi samymi dziećmi, a jednak nie tymi samymi jakimi widziała je ostatnio. Były ubrane inaczej niż gdy były w trzeciej klasie. Wyglądały na większe niż były przedtem zanim udała się na pogrzeb babci. Jak to możliwe? Jak te wszystkie dzieci stały się większe w jednej chwili? Betsy Bush, zdecydowana i pewna jak zawsze, machała ręką jak zwykle by odpowiedzieć na pytanie nauczycielki. Zachowywała się tak jakby należała tutaj. Inne dzieci robiły to samo. Żadne z nich nie wydawało się myśleć, że jest coś nie tak w byciu tutaj (...) Oczy Sybil zwróciły się następnie ku stronie w zeszycie otwartym na jej biurku. Pomyślała o skoncentrowaniu się na stronie i zapomnieniu całego tego nonsensu. Ale tego nie dało się zrobić, gdyż strona była dla niej niezrozumiała i w jej obecnym stanie umysłu zeszyt powodował tylko większy strach. Było w nim mnóstwo notatek, ale nie zapisanych przez nią. Było odrobione zadanie domowe, którego nie zrobiła, ale zauważyła, że to zadanie zostało ocenione na A. Jakkolwiek pilnie starała się zminimalizować znaczenie tego wszystkiego, tym bardziej stawała się przerażona (...). Sybil zaczęła odczuwać dziwny przymus przebadania siebie. Czy jej ubranie było „inne”? Czy również była większa? Jej wzrok spoczął na sukience. Była ona zrobiona z półprzeźroczystego materiału z zielonym i purpurowym haftem, tak samo całkowicie nieznajoma jak te innych dzieci. Nie miała takiej sukienki, nie pamiętała by mama kupiła ją dla niej, nie nosiła jej uprzednio i nie założyła tego ranka. Nosiła sukienkę która nie należała niej, w klasie do której nie należała. Nikt nie wydawał się myśleć, że jest coś niezwykłego w tym co się działo. Dzieci trzeciej klasy kontynuowały odpowiadanie na pytania o rzeczy o których nigdy się z nimi nie uczyła. Nic z tego nie rozumiała.
„Sybil” Flora Rheta Schreiber (s. 142, 143).
Nie przytaczam tu jednak tej historii dla samej historii. To co ważne, to rozpoznanie zależności osoby od pamięci. Właśnie dzięki pamięci jestem czymś rozciągniętym w czasie i przestrzeni, a raczej dzięki identyfikacji z pamięcią. Jeżeli to zrozumiemy, widzimy też pojawiającą się możliwość ucieczki poprzez dezidentyfikację z przeszłością i nie projektowanie własnej osoby w przyszłość. Nie jest to oczywiście prosta praktyka – zresztą stopień jej trudności w znacznej mierze zależy od ilości naszych przywiązań. Gdy umysł swobodnie wita każde nowe doświadczenie i pozwala mu trwać stosownie do uwarunkowań, bez atrakcji i odpychania i bez myśli „byłem” i „będę” cóż to może być, jak nie sama nibbana albo stan poprzedzający pełne wygaszenie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.