Powinniście podejść do niego i
powiedzieć: „Epiktecie, już dłużej nie możemy wytrzymać
przywiązania do tego biednego ciała, karmienia go i pojenia,
kładzenia na odpoczynek i obmywania, i w imię tego ciała
stosowania się do życzeń tych czy tamtych. Czyż nie są te rzeczy
obojętne i niczym dla nas, i czyż śmierć nie jest żadnym złem?
I czy nie jesteśmy spokrewnieni z Bogiem, i nie pochodzimy od niego?
Zezwól nam odejść na miejsce skąd przyszliśmy, zezwól nam na
uwolnienie w końcu z tych więzów przez które jesteśmy niewoleni
i które nas tłamszą. Są tu bandyci i złodzieje i sąd
sprawiedliwości, i są ci nazwani tyranami, myślący, że mają nad
nami władzę dzięki ciału i jego posiadłościom. Pozwól nam
pokazać im, że nie mają władzy nad żadnym człowiekiem”. I ja z
mojej strony powiedziałbym: „Przyjaciele, czekajcie na Boga; kiedy
da sygnał i uwolni was ze służby, wtedy idźcie do niego; ale na
ten czas wytrzymajcie mieszkanie w tym miejscu gdzie was ustawił:
krótki w rzeczy samej jest czas waszego trwania tutaj, i łatwy do
zniesienia dla tych co są tak nastawieni: gdyż tyran, czy złodziej,
czy sąd sprawiedliwości nie straszne dla tych co uważają za
rzeczy bez wartości, ciało i posiadłości ciała. Czekajcie zatem,
nie odchodźcie bez powodu”.
Coś takiego powinno być powiedziane
przez nauczyciela niewinnej młodzieży. Ale cóż się dzieje?
Nauczyciel jest ciałem bez życia i wy jesteście martwymi ciałami.
Kiedy dobrze się najedliście, siedzicie i płaczecie nad tym, jak
dostać jutro coś do zjedzenia? Żałośni, jeżeli coś
dostaniecie, to będziecie mieli, jeżeli nie, odejdziecie z życia.
Brama jest otwarta. Czemu się smucicie? Gdzie pozostaje jakiekolwiek
miejsce na łzy? Gzie jest okazja do pochlebstwa? Dlaczego jeden
człowiek miałby zazdrościć drugiemu? Dlaczego człowiek podziwia
bogatych czy potężnych, kiedy są zarówno bardzo silni jak i
o temperamencie skłonnym do przemocy? Cóż mogą nam zrobić? Nie
dbamy o to co mogą nam zrobić, o to o co dbamy, tu są bezsilni.
Jak zachowywał się Sokrates w odniesieniu do tych spraw? W jaki
inny sposób ma czynić zatem człowiek, który był przekonany, że
jest spokrewniony z bogami? „Jeżeli powiecie mi teraz”, rzekł
Sokrates swym sędziom, „Uwolnimy cię pod warunkiem, że już
dłużej nie będziesz dysputował w sposób w jaki uprzednio
dysputowałeś, nie kłopocząc naszej młodzieży ani naszych
starców”, odpowiem, „Ośmieszacie się, myśląc że, jeżeli
jeden z waszych podwładnych wyznaczył mi pewną funkcję, moim
obowiązkiem jest trzymanie się tego i wybór by umrzeć po
tysiąckroć raczej, niż opuścić ją; ale jeżeli Bóg wyznaczył
nam pewną funkcję w naszym życiu i pewien sposób życia, nie
powinniśmy tego opuszczać”. Sokrates mówi jak człowiek który
rzeczywiści jest spokrewniony z bogami. Ale my myślimy o sobie
jakbyśmy byli żołądkami, i jelitami i wstydliwymi częściami;
obawiamy się, pragniemy, schlebiamy tym którzy są zdolni pomóc
nam w tych sprawach, ich także się lękamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.