niedziela, 11 listopada 2012

Epiktet: Nie odchodźcie bez powodu

Powinniście podejść do niego i powiedzieć: „Epiktecie, już dłużej nie możemy wytrzymać przywiązania do tego biednego ciała, karmienia go i pojenia, kładzenia na odpoczynek i obmywania, i w imię tego ciała stosowania się do życzeń tych czy tamtych. Czyż nie są te rzeczy obojętne i niczym dla nas, i czyż śmierć nie jest żadnym złem? I czy nie jesteśmy spokrewnieni z Bogiem, i nie pochodzimy od niego? Zezwól nam odejść na miejsce skąd przyszliśmy, zezwól nam na uwolnienie w końcu z tych więzów przez które jesteśmy niewoleni i które nas tłamszą. Są tu bandyci i złodzieje i sąd sprawiedliwości, i są ci nazwani tyranami, myślący, że mają nad nami władzę dzięki ciału i jego posiadłościom. Pozwól nam pokazać im, że nie mają władzy nad żadnym człowiekiem”. I ja z mojej strony powiedziałbym: „Przyjaciele, czekajcie na Boga; kiedy da sygnał i uwolni was ze służby, wtedy idźcie do niego; ale na ten czas wytrzymajcie mieszkanie w tym miejscu gdzie was ustawił: krótki w rzeczy samej jest czas waszego trwania tutaj, i łatwy do zniesienia dla tych co są tak nastawieni: gdyż tyran, czy złodziej, czy sąd sprawiedliwości nie straszne dla tych co uważają za rzeczy bez wartości, ciało i posiadłości ciała. Czekajcie zatem, nie odchodźcie bez powodu”.

Coś takiego powinno być powiedziane przez nauczyciela niewinnej młodzieży. Ale cóż się dzieje? Nauczyciel jest ciałem bez życia i wy jesteście martwymi ciałami. Kiedy dobrze się najedliście, siedzicie i płaczecie nad tym, jak dostać jutro coś do zjedzenia? Żałośni, jeżeli coś dostaniecie, to będziecie mieli, jeżeli nie, odejdziecie z życia. Brama jest otwarta. Czemu się smucicie? Gdzie pozostaje jakiekolwiek miejsce na łzy? Gzie jest okazja do pochlebstwa? Dlaczego jeden człowiek miałby zazdrościć drugiemu? Dlaczego człowiek podziwia bogatych czy potężnych, kiedy są zarówno bardzo silni jak i o temperamencie skłonnym do przemocy? Cóż mogą nam zrobić? Nie dbamy o to co mogą nam zrobić, o to o co dbamy, tu są bezsilni. Jak zachowywał się Sokrates w odniesieniu do tych spraw? W jaki inny sposób ma czynić zatem człowiek, który był przekonany, że jest spokrewniony z bogami? „Jeżeli powiecie mi teraz”, rzekł Sokrates swym sędziom, „Uwolnimy cię pod warunkiem, że już dłużej nie będziesz dysputował w sposób w jaki uprzednio dysputowałeś, nie kłopocząc naszej młodzieży ani naszych starców”, odpowiem, „Ośmieszacie się, myśląc że, jeżeli jeden z waszych podwładnych wyznaczył mi pewną funkcję, moim obowiązkiem jest trzymanie się tego i wybór by umrzeć po tysiąckroć raczej, niż opuścić ją; ale jeżeli Bóg wyznaczył nam pewną funkcję w naszym życiu i pewien sposób życia, nie powinniśmy tego opuszczać”. Sokrates mówi jak człowiek który rzeczywiści jest spokrewniony z bogami. Ale my myślimy o sobie jakbyśmy byli żołądkami, i jelitami i wstydliwymi częściami; obawiamy się, pragniemy, schlebiamy tym którzy są zdolni pomóc nam w tych sprawach, ich także się lękamy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.