Zabierz swoją osobowość
tam gdzie jest totalnym absurdem i słuchaj jej. Twoja relacja nie
jest relacją identyfikowania ale rozpoznawania, że to ty tworzysz
tą osobowość, to zmienne uwarunkowanie. Nie mogę stworzyć
jakiegokolwiek rodzaju osobistej percepcji, która by wytrwała,
pozostała. Nie ma nic co mógłbym stworzyć poprzez moje mentalne
moce, co byłoby w stanie pozostać na poziomie personalnym. Wszystko
to bardzo iluzoryczne, bardzo zmienne, bardzo efemeryczne.
Jednakże, jest tu to, co
może być świadome osobowości jako konstrukcji. Rozważnie myślę,
„Jestem zbłąkaną osobą która potrzebuje medytacji ażeby stać
się oświeconą w przyszłości”. Myślę to, ale słucham tego,
pomyślałem to z premedytacją i badam to teraz. Stworzyłem tą
percepcję. Dokonałem wyboru by myśleć w ten sposób i mogę
słuchać siebie myślącego. To co jest przytomne i słucha tej
percepcji, tego nie stworzyłem. To nie kreacja, prawda? Stworzyłem
tą percepcję, ale nie to co jest przytomne i świadome tej
percepcji. Możecie badać, rozpocząć poznawać różnice pomiędzy
przytomnością i myśleniem. Co jest punktem ciszy, centrum? Ten
rodzaj myślenia jest refleksyjny, czyż nie? Po prostu zadaję sobie
to pytanie aby zwrócić na to uwagę. Nie szukam nikogo by dał mi
odpowiedź, ale to pytanie refleksyjne które rozjaśnia moją uwagę;
pomaga mi ją zogniskować, by być przytomnym.
Czym jestem baczniejszy i
przytomniejszy, tym bardziej rozpoznaję to, że w tym punkcie ciszy
brzmi dźwięk. Nie stworzyłem go. Nie mogę twierdzić, że ten
dźwięk ciszy jest jakąś moją osobistą kreacją, należącą do
Ajahna Sumedho. To jak próba zawłaszczenia powietrza, przestrzeni:
„Wszelka przestrzeń na świecie należy do mnie”, to śmieszne.
Nie możesz stworzyć wokół tego osoby, możesz tylko być – te
poczucie bycia punktem ciszy, spoczynku, otwartości, zezwolenia na
osobowość, ciało i emocjonalne nawyki i myśli które powstają.
Nasza relacja do nich teraz jest zrozumieniem raczej niż
identyfikowaniem się z nimi.
Jak tylko zaczynamy się
identyfikować, mamy negatywne myśli i to nas wiąże. Odczuwam
jakąś negatywną emocję: „Och, znowu tutaj, krytykujący i
negatywny wobec kogoś. Nie powinienem tego robić. Przez tyle lat
jestem mnichem i jak tego zaprzestać? Straciłem to”.
Identyfikujemy się z negatywną myślą i to prowokuje wszelkie
rodzaje uczucia rozpaczy. „Nie powinienem być taki, nie powinienem
myśleć w ten sposób. Dobry mnich powinien kochać każdego”.
Wtedy, wraz z przytomnością, nagle przestaję i znów powracam do
centrum.
Zatem
po prostu rozpoznawać, niezależnie ile razy to opuszczasz, to
bardzo prosty akt uwagi, powrotu do centrum. Nie jest to trudne czy
odległe, po prostu nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Jesteśmy
przyzwyczajeni do obracającego się koła, jesteśmy przyzwyczajeni
do krążenia i stawania się wszelkimi rodzajami rzeczy.
Przyzwyczailiśmy się do tego; przyzwyczailiśmy się do iluzji,
fantazji, snów. Przyzwyczailiśmy się do ekstremów. A do czego
jesteśmy przyzwyczajeni, do tego się skłaniamy, jeżeli nie
jesteśmy uważni i czujni. Kiedy nie jesteśmy przytomni, czujni i
uważni, wpadamy z powrotem do królestwa cierpienia. Ale kiedy
kultywujemy przytomność, odzwyczajamy się od tych nawyków. Nie
karmimy już dłużej tych złudzeń. Nie wierzymy, nie podążamy,
nie stawiamy im oporu. Nie tworzymy problemu wobec ciała jakim jest,
ani wobec pamięci, myśli, nawyków czy osobowości. Nie osądzamy,
nie skazujemy, nie pochwalamy, nie schlebiamy, nie wyolbrzymiamy
niczego. Jest to jakie to jest. Kiedy tak robimy, nasza tożsamość
wraz z tym, zaczyna odchodzić. Już dłużej nie szukamy tożsamości
z naszymi iluzjami, przebiliśmy się przez to. Kiedy przejrzeliśmy
przez tą iluzję jaźni, przez to co uważaliśmy za siebie, wtedy
nasza inklinacja jest ku centralnemu punktowi, ku tej pozycji Buddho.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.