czwartek, 29 listopada 2012

Hua-t'ou - Wielkie Pytanie

Tylko głupcy nie stawiają pytań. Owszem, są wszechwiedzący, jak na przykład Budda, ale i on stawia pytania, choćby w celu przetestowania wiedzy rozmówcy. Są też głupcy, którzy mają odpowiedzi na wszystkie pytania. Budda oczywiście do nich nie należał, a to z prostego powodu, że jest rodzaj pytań, które nie mogą być odpowiedziane. Pytając o coś czego nie wiem, okazuję chęć poznania, oraz już posiadaną wiedzę, mianowicie wiedzę o tym, że czegoś nie wiem. Prawda może nas uczynić wolnymi, a pierwszym do tego krokiem, jest stawianie pytań.

Wielkie Pytanie jest techniką użytkową, sam fakt, że utrzymuję je w umyśle, sprzyja jego skoncentrowaniu i zapobiega rozproszeniu, a właśnie tylko skoncentrowany umysł może poznać Prawdę. Dobrze będzie powiedzieć parę słów o koanach, co pozwoli nam uniknąć błędu nieodpowiedniej postawy przy utrzymywaniu Wielkiego Pytania. Oryginalnie koan był rodzajem pytania, które utrzymywało się w umyśle, aż do czasu kiedy pojawiała się intuicyjna odpowiedź. Do tej pory tak praktykuje się to w Korei. Na Zachodzie ta metoda jednak uległa degradacji i koany stały się pewnego rodzaju zagadkami do rozwiązania. Przy pracy nad nimi używa się tylko dyskursywnego umysłu, gdyż pytający tak faktycznie, niczym w przypowieści zen, widzi palec wskazujący na księżyc, zamiast księżyca. Koany na pierwszym miejscu mają pomóc w zjednoczeniu umysłu i uwolnieniu go od dyskursywnych myśli. Zamiast tego, praktyka koanów przekształciła się w chęć by być zdolnym do odpowiedzenia na wszystkie koany. Prowadzi to do dziwnego zjawiska. Człowiek Zachodu, po ledwie dwóch latach treningu koanowego, gdy jedzie do Korei, ma rozwiązanych więcej koanów niż koreański mnich z kilkunastoletnim stażem. Jednak jak obserwujemy tego mnicha, to jego zachowanie wskazuje, że poczynił on pewne postępy na duchowej ścieżce, natomiast nasz „zachodni praktykant” nawet będąc już oficjalnym mistrzem, sprawia bardziej wrażenie kogoś kto potrzebuje pomocy, niż kogoś kto jest jej w stanie udzielić. Zwłaszcza jeżeli znamy jego życie prywatne a nie tylko mowy Dharmy. Andrzej Stec, kiedy na rozmowie z nim, pewna mistrzyni przyznała się, że korzysta z porad psychologa, wyraził zdziwienie, że przecież to ona jako mistrzyni, powinna takich porad udzielać. Na co ta pani się rozpłakała … Albo inny przykład niejakiego Do Am Su Nima, którego życie, mimo że rozwiązał wszystkie koany było jednym wielkim pomieszaniem.

Obrazując to z innej strony, weźmy przykład pewnego eksperymentu pedagogicznego. Najpierw nauczyciel zapewnił studentów, że tak czy tak będą mieli zaliczenie, muszą tylko przychodzić na zajęcia. Spotkało się to z wielkim entuzjazmem. Następnie nauczyciel powiedział, że w sumie każdy ma u niego zaliczenie i nie trzeba przychodzić na zajęcia. I studenci … przestali przychodzić. Eksperyment ten jasno pokazuje, że większość ludzi jest mentalnymi niewolnikami i nie uczy się dla samej wiedzy, ale by uzyskać odpowiedni papierek. Tacy ludzie nie są w stanie praktykować Wielkiego Pytania. Watro zauważyć, że jeżeli zapyta się azjatyckiego mnicha buddyjskiego po co został mnichem, nie odpowie, by zrealizować nibbanę, ale raczej „by nauczać buddyzmu”. Ci ludzie nawet nie wiedzą, że nie wiedzą, stąd ten optymizm, że mogą kogokolwiek czegokolwiek nauczyć.

Utrzymujący Wielkie Pytanie jest zainteresowany tylko poznaniem Prawdy. Chce być mistrzem, a nie być uważanym za mistrza przez innych ludzi. Prawda daje wolność i nieśmiertelność i każda metoda jest o tyle dobra o ile pomaga w zrealizowaniu wolności i nieśmiertelności. A gdy uchwycimy się samej metody, to stajemy się jej niewolnikiem, zamiast pomagać w wyzwoleniu, metoda nas zniewala.

Po tym wstępie, możemy zając się Wielkim Pytaniem w Zenie Tathagaty. Zen Tathagaty to najwyższy pojazd przeznaczony dla najzdolniejszych uczniów: Słuchaczy. Słuchacz – oznacza człowieka który gotowy jest wysłuchać to co się do niego mówi. Wierzy, że słuchając może się czegoś nauczyć. Budda mówi, my słuchamy i z tego słuchania może pojawić się u nas zrozumienie. Jak na wysoki poziom musimy się wznieść by pracować nad Wielkim Pytaniem świadczy najlepiej fakt, że bez dodatkowych instrukcji na ten temat, w ogóle nie wiedzielibyśmy o co chodzi i w czym tkwi problem Wielkiego Pytania. A jakie to pytanie? Advaita Vedanta rozpoznaje pytanie Czym jestem? Owszem, z pewnością historia notuje przypadki, gdy to pytanie pomogło poszukiwaczom w odkryciu prawdy. W Zenie Tathagaty jednak, jesteśmy jeszcze bardziej wyrafinowani i stawiamy pytanie Gdzie jestem? I tu zaczynają się schody. Zwykły człowiek nie rozumie jak bardzo subtelne jest to pytanie i dobrodusznie odpowiada nań z przekonaniem: „Jak to, gdzie jestem, tutaj!” I tu wskazuje na swe ciało. Słuchacz Buddy jednakże otrzymał od niego pouczenia, z których jasno wynika, że identyfikowanie się z ciałem jest błędem, że powinno się je widzieć tak: „To nie moje, tym nie jestem, to nie moje ja”. Z tego jasno wynika, że odpowiedź jaką daje zwykły człowiek na Wielkie Pytanie Gdzie jestem? jest odpowiedzią błędną. Zatem, gdzie jestem?

Są dwa sposoby komunikacji. Bezpośrednia i pośrednia. Sposób bezpośredni ma tą wadę, że choć podano nam odpowiedź, tak naprawdę nie jest ona nasza, znamy słowa odpowiedzi, ale nie mamy doświadczenia, w oparciu o które, ta odpowiedź została dana. Przykładem takiej bezpośredniej komunikacji mogą być słowa Nisargadatty Maharaja:

Tak długo, jak wyobrażasz sobie, że jesteś czymś dotykalnym, solidnym, rzeczą wśród innych rzeczy, aktualnie istniejącą w czasie i przestrzeni, krótkotrwałą i narażoną, naturalnie będziesz dążył do przetrwania i do wzrostu. Ale kiedy znasz siebie jako poza czasem i przestrzenią – w kontakcie z nimi tylko w punkcie tutaj i teraz, inaczej wszystko-przenikającym wszystko-obejmującym, niedostępnym, niezniszczalnym, nienarażonym – już dłużej nie będziesz się obawiać. Poznaj siebie, jakim jesteś – nie ma innego lekarstwa na lęk.

Brzmi dobrze, ale to tylko słowa. Budda komunikuje nam: ciało powinno być widziane tak: „To nie moje, tym nie jestem, to nie moje ja”. I tak pozostajemy z Wielkim Pytaniem. Jednym z problemów z jakim się stykamy w praktyce, jest fakt, że choć na poziomie refleksyjnym nie podajemy już błędnej odpowiedzi na to pytanie, tak jak to zwykł robić zwykły człowiek, to na poziomie emocjonalnym, umysł nie puszcza ciała, ciągle się z nim identyfikując i tak przez ucieleśnienie (sakkaya) podaje błędną odpowiedź na nasze Wielkie Pytanie. Sposobem na to jest kontemplowanie ciała od strony czterech elementów i dokonywanie mentalnej wiwisekcji klasyfikując różne elementy ciała w odpowiedni sposób, np. krew jako element wody, kości jako element ziemi. Tajemnica jej metody polega na tym, że poczucie jaźni to pewien monolit, nie ma tam miejsca na części. Ciało jest identyfikowane jako „ja” gdy sprawia wrażenie jednej całości, gdy jednak na drodze wglądu zostanie dostrzeżone, że jest tylko zbiorem różnych części, prowadzi to do realizacji anatta, przynajmniej wobec ciała. Inna praktyką jest kontemplacja asuba – odpychających aspektów ciała, w tym samym celu – jaźń esencjonalnie widziana jest jako przyjemna i nic co odpychające nie może stać się obiektem identyfikacji.

Jednym z większych mistrzów pracujących z pytaniem Gdzie jestem? był Bahiya. Tutaj krótkie omówienie Sutty. Jako dodatkową pomoc dla poszukiwaczy prawdy utrzymujących Wielkie Pytanie zamieszczam wierszyk czcigodnego Nanamoli, oraz absolutnie ważny przekaz Buddy, jednoznacznie określający, jakie nastawienie umysłu musi mieć utrzymujący wielkie Pytanie.

When I look in a looking-glass
How is it that it comes to pass
What is it, too, that there I see
The looking-glass, myself or me?

If caged alone, the turtle dies;
but if he in reflection spies
His image in a glass, he lives;
Such is the food illusion gives.

So when I see you face to face,
Seeming your person there to trace;
What do I see there - which is true? -
The world, part of myself, or you?

You see yourself and I see you;
Only through me do you see you;
While you see me, I myself see,
Only through you do I see me.

Of all the points of vanishing
In the perspective of the world
That opposite to me is present
And I am that which isn't there.


Mnisi, jak myślicie, jeżeli ludzie nieśliby trawę, patyki, gałęzie i liście w tym Gaju Jeta, czy będziecie myśleć 'Ludzie niosą nas czy palą czy robią z nami co im się podoba?'" „Nie czcigodny panie. Dlaczego nie? Ponieważ czcigodny panie ani to nasze ja ani nic co należałoby do naszego ja”. „Tak też mnisi, cokolwiek jest nie wasze, porzućcie to, kiedy to to porzucicie będzie to na długo na wasze dobro i szczęście. A co jest tym co nie jest wasze? Materialna forma nie jest wasza, porzućcie ją. Kiedy ją porzucicie będzie to na długo na wasze dobro i szczęście. Uczucie jest nie wasze... Percepcja jest nie wasza ...Determinacje są nie wasze ... Świadomość jest nie wasza. Porzućcie ją. Kiedy ja porzucicie będzie to na długo na wasze dobro i szczęście". M 22

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.