Drugi paradoks polega na tym, że mimo
iż nasze poznanie zorientowane jest na nieskończoność, to jednak
istnieje sfera tego, co z natury swej niepoznawalne. Są to na
przykład kwestie dotyczące Boga, przeszłych wydarzeń czy prawdy o
człowieku. Oczywiście, możemy na ten temat snuć rozmaite
rozważania, w wielu sprawach formułować hipotezy, ale ostatecznej
wiedzy w tych kwestiach nigdy nie zdobędziemy. Będziemy zawsze żyli
w świecie zagadek i nierozwiązywalnych tajemnic. Istnieje zatem
granica między tym, co poznane, a tym, co niepoznane, ale możliwe
do poznania. Istnieje jednak również granica między tym, co
możliwe do poznania, a tym, co z natury swej jest niepoznawalne.
Paradoksy tu występujące wskazują na cechę nieuchwytności
granicy, jej nieuchronną płynność i zarazem obecny w niej moment
nieprzekraczalności. Mimo tej paradoksalności granica pełni
funkcje konstytutywne w procesie powstawania nauk. Ten jej wyjątkowy
charakter, iż będąc rzeczywistością trudną do uchwycenia,
posiada jednak moc ustanawiania czegoś, oddawane są na poziomie
analizyjęzykowej poprzez terminy „określenie”
i „negacja”. Słowo „określenie”, łacińskie determinatio,
a niemieckie Bestimmung, wskazuje na czynność zakreślania
granic. Wskazując na znaczenie danego terminu, czyli zakreślając
granice jego obowiązywania, odnosimy ten termin do danego zbioru
bytówdenotowanych. Dzięki tej czynności ów
zbiór bytów, do którego nazwa się odnosi, posiada swoje granice.
Określenie determinatio wydobywa z danego obszaru bytów ich
specyfikę oraz pełni funkcję gromadzącą. Z wielości bytów i
zjawisk gromadzi grupy bytów w jedną klasę, pozwalając w ten
sposób na sformułowanie na przykład pojęcia gatunku.
Obok pozytywnego momentu określania
granica posiada również moment negacji. Łacińska zasada powiada:
„Wszelkie określanie jest negacją” (Omnis determinatio est
negatio). Moment negacji, oddzielając jeden byt czy rodzaj bytów
od drugiego, stanowi o ich identyczności. Bez odróżnienia jednego bytu od drugiego, bez
zauważenia ich odmienności, a więc mentalnego przeprowadzenia
między nimi granicy, nasze poznanie zatopiłoby się w chaosie.
Powiedzieć, że to nie jest tamtym, to uznać istnienie
oddzielającej je granicy. Granica posiada więc w sobie pewną moc
ustanawianiapoprzez pozytywny moment określania i
negatywny odróżniania. Do tego dochodzi jednak jeszcze trzeci
moment polegający na łączeniu — moment koniunktywny. Granica,
rozdzielając, zarazem łączy. Jest tym, co wspólne dla rozmaitych
obszarów. Tę trzecią funkcję oddajemy za pomocą spójnika „i”.
Język łaciński ten łączący moment opisuje słowem unio. Kto
doświadcza granicy, ten doświadcza mocy określania, negowania i
łączenia (distinctio, negatio et unio). Są to podstawowe pojęcia,
które sytuują nas u początków wszelkiego myślenia o
rzeczywistości, są to prima simplicia, prapojęcia (Urbegriffe),
przed które wyjść nie potrafimy, bez których myślenia w ogóle
nie potrafimy sobie wyobrazić. Jednak kategoria granicy nie tylko
odsłania nam podstawy naszego myślenia, lecz kieruje także naszą
myśl ku początkom rzeczy.
Chodzi w niej bowiem o próby
opisywania tego, co przebiega między istnieniem a nieistnieniem
rzeczy. Fryburski filozof religii Bernhard Welte w fenomenologicznych
próbach opisania doświadczenia granicy, chcąc nazwać jej
oddziaływanie, jej znaczenie, jej funkcję, posłużył się
określeniem „władanie” (walten). Granica włada, panuje. Pisze
on: „w niej to, co pozytywne, jest równocześnie negatywne, a to,
co negatywne, zarazem pozytywne, to, co w niej dzielące, jest
jednocześnie łączące, a to, co łączące, zarazem dzielące; jej
discretum jest zarazem continuum, a jej continuum jednocześnie
discretum” (Welte 2008: 17; przeł. J. P.).
To wzajemne przenikanie się momentów
stanowiących granicę jest kolejnym, ale nie ostatnim dowodem jej
paradoksalnego charakteru. Okazuje się, że z poznaniem granicy mamy
do czynienia nie tam, gdzieśmy do niej dotarli, ale tam, gdzieśmy
ją przynajmniej mentalnie przekroczyli. Bez jakiejś myśli, że coś
znajduje się poza nią, nawet gdyby przyjąć, że jest to pusta
nicość, nie mamy świadomości dotarcia do granicy. „Kto widzi
granicę, ten popatrzył już poza nią” (Hemmerle 1982: 11; przeł.
J. P.)
Uświadomienie sobie cech i funkcji
granicy poucza nas o jej paradoksalnym charakterze, ale nic nam
jeszcze nie mówi o jej istocie. Pytanie, czym jest granica,
pozostaje nadal otwarte. Szukając odpowiedzi na nie wprost,
dochodzimy do zaskakującego spostrzeżenia. To, co przebiega między
jednym a drugim obszarem czy to bytowym, czy poznawczym, to, co
oddziela jedno od drugiego, jest nicością. Granica nie jest jakąś
trzecią wielkością, trzecim obszarem, który inne obszary od
siebie oddziela. Tak jak granice między państwami nie stanowią
trzeciego terytorium. Granica z jednej strony jest niebytem, z
drugiej musi czymś być, skoro doświadczamy jej władania i skoro
pełni ona podstawowe funkcje w konstytuowaniu się nauk, spełniając
istotną epistemologiczną rolę w procesach poznania.
Welte pisze: „Bowiem tam, gdzie mamy
do czynienia z granicą, mamy do czynienia z czymś w sensie jakiegoś
przedmiotu, którym zajmuje się nauka, ale jednocześnie mamy do
czynienia z nicością (Nichts) w sensie czystej negacji
przedmiotowości” (Welte 2008: 15; przeł. J. P.).
Doświadczenie granicy, zawierające w
sobie moment nicości, wprowadza nas w obszar napięcia w kwestii
rozumienia samego myślenia filozoficznego. Kwestionuje jego
przedmiotowy charakter. Myślenie filozoficzne, które chce oddać
sprawiedliwość pojęciu granicy, musi dokonać w swoim wnętrzu
pewnego zwrotu od przedmiotowych analiz do prób formułowania myśli
na temat tego, co samo pozostaje nieuchwytne. Zgodnie z tym, pragnąc
dotrzeć do źródeł, fenomenologia musi się zająć takimi
fenomenami, które mówią nam coś o sobie poprzez to, że
równocześnie uchylają się naszemu ujęciu. Sięgając do
podstawowych zasad jakiegokolwiek poznawania, wyrażonych pojęciami
determinatio, negatio i unio, odsłania ona przed nami zarówno
źródła myślenia w ogóle, jak i kieruje naszą uwagę ku początkowi bytów.
Sytuuje się na granicy między istnieniem a nieistnieniem. Ponieważ
zaś warunkiem wszelkiego doświadczenia granicy jest jej równoczesne
transcendowanie, fenomenologia otwiera przed nami również
przestrzeń refleksji nad nieskończonością. Chcąc sprostać
nicościowemu charakterowi granicy, wyprowadza myśl poza sferę
bytu. To znaczy, pozwalając nam niejako popatrzeć z perspektywy
nieskończoności na byt, stawia nas wobec jego tajemnicy.
Joachim Piecuch
Fragment artykułu:
Fenomenologia doświadczenia
granicznego
w ujęciu Józefa Tischnera
A R G U M E N T
Vol. 1
2/2011
Zarówno Nanamoli Thera jak i Nanavira
Thera zdecydowali się na tłumaczenie słowa sankhara jako
determinacje, opierając się na formule Omnis determinatio est
negatio. O ile raczej nie możemy liczyć na bezpośrednie
wyjaśnienie współzależnego powstawania ze strony Zachodniej
filozofii, to jednak zapoznanie się z tym jak interpretowana jest
formuła omnis determinatio est negatio może choć przybliżyć
nas do intuicyjnego wglądu i rozpoznania elementu
nie-determinowanego, który przecież jest obecny, a tylko
nierozpoznawany - a za brak jego rozpoznania trzeba winić
ignorancję.
Pogrubiona
czcionka w artykule pochodzi ode mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.