sobota, 27 października 2012

Granice


Drugi paradoks polega na tym, że mimo iż nasze poznanie zorientowane jest na nieskończoność, to jednak istnieje sfera tego, co z natury swej niepoznawalne. Są to na przykład kwestie dotyczące Boga, przeszłych wydarzeń czy prawdy o człowieku. Oczywiście, możemy na ten temat snuć rozmaite rozważania, w wielu sprawach formułować hipotezy, ale ostatecznej wiedzy w tych kwestiach nigdy nie zdobędziemy. Będziemy zawsze żyli w świecie zagadek i nierozwiązywalnych tajemnic. Istnieje zatem granica między tym, co poznane, a tym, co niepoznane, ale możliwe do poznania. Istnieje jednak również granica między tym, co możliwe do poznania, a tym, co z natury swej jest niepoznawalne. Paradoksy tu występujące wskazują na cechę nieuchwytności granicy, jej nieuchronną płynność i zarazem obecny w niej moment nieprzekraczalności. Mimo tej paradoksalności granica pełni funkcje konstytutywne w procesie powstawania nauk. Ten jej wyjątkowy charakter, iż będąc rzeczywistością trudną do uchwycenia, posiada jednak moc ustanawiania czegoś, oddawane są na poziomie analizyjęzykowej poprzez terminy „określenie” i „negacja”. Słowo „określenie”, łacińskie determinatio, a niemieckie Bestimmung, wskazuje na czynność zakreślania granic. Wskazując na znaczenie danego terminu, czyli zakreślając granice jego obowiązywania, odnosimy ten termin do danego zbioru bytówdenotowanych. Dzięki tej czynności ów zbiór bytów, do którego nazwa się odnosi, posiada swoje granice. Określenie determinatio wydobywa z danego obszaru bytów ich specyfikę oraz pełni funkcję gromadzącą. Z wielości bytów i zjawisk gromadzi grupy bytów w jedną klasę, pozwalając w ten sposób na sformułowanie na przykład pojęcia gatunku.

Obok pozytywnego momentu określania granica posiada również moment negacji. Łacińska zasada powiada: „Wszelkie określanie jest negacją” (Omnis determinatio est negatio). Moment negacji, oddzielając jeden byt czy rodzaj bytów od drugiego, stanowi o ich identyczności. Bez odróżnienia jednego bytu od drugiego, bez zauważenia ich odmienności, a więc mentalnego przeprowadzenia między nimi granicy, nasze poznanie zatopiłoby się w chaosie. Powiedzieć, że to nie jest tamtym, to uznać istnienie oddzielającej je granicy. Granica posiada więc w sobie pewną moc ustanawianiapoprzez pozytywny moment określania i negatywny odróżniania. Do tego dochodzi jednak jeszcze trzeci moment polegający na łączeniu — moment koniunktywny. Granica, rozdzielając, zarazem łączy. Jest tym, co wspólne dla rozmaitych obszarów. Tę trzecią funkcję oddajemy za pomocą spójnika „i”. Język łaciński ten łączący moment opisuje słowem unio. Kto doświadcza granicy, ten doświadcza mocy określania, negowania i łączenia (distinctio, negatio et unio). Są to podstawowe pojęcia, które sytuują nas u początków wszelkiego myślenia o rzeczywistości, są to prima simplicia, prapojęcia (Urbegriffe), przed które wyjść nie potrafimy, bez których myślenia w ogóle nie potrafimy sobie wyobrazić. Jednak kategoria granicy nie tylko odsłania nam podstawy naszego myślenia, lecz kieruje także naszą myśl ku początkom rzeczy.

Chodzi w niej bowiem o próby opisywania tego, co przebiega między istnieniem a nieistnieniem rzeczy. Fryburski filozof religii Bernhard Welte w fenomenologicznych próbach opisania doświadczenia granicy, chcąc nazwać jej oddziaływanie, jej znaczenie, jej funkcję, posłużył się określeniem „władanie” (walten). Granica włada, panuje. Pisze on: „w niej to, co pozytywne, jest równocześnie negatywne, a to, co negatywne, zarazem pozytywne, to, co w niej dzielące, jest jednocześnie łączące, a to, co łączące, zarazem dzielące; jej discretum jest zarazem continuum, a jej continuum jednocześnie discretum” (Welte 2008: 17; przeł. J. P.).

To wzajemne przenikanie się momentów stanowiących granicę jest kolejnym, ale nie ostatnim dowodem jej paradoksalnego charakteru. Okazuje się, że z poznaniem granicy mamy do czynienia nie tam, gdzieśmy do niej dotarli, ale tam, gdzieśmy ją przynajmniej mentalnie przekroczyli. Bez jakiejś myśli, że coś znajduje się poza nią, nawet gdyby przyjąć, że jest to pusta nicość, nie mamy świadomości dotarcia do granicy. „Kto widzi granicę, ten popatrzył już poza nią” (Hemmerle 1982: 11; przeł. J. P.)
Uświadomienie sobie cech i funkcji granicy poucza nas o jej paradoksalnym charakterze, ale nic nam jeszcze nie mówi o jej istocie. Pytanie, czym jest granica, pozostaje nadal otwarte. Szukając odpowiedzi na nie wprost, dochodzimy do zaskakującego spostrzeżenia. To, co przebiega między jednym a drugim obszarem czy to bytowym, czy poznawczym, to, co oddziela jedno od drugiego, jest nicością. Granica nie jest jakąś trzecią wielkością, trzecim obszarem, który inne obszary od siebie oddziela. Tak jak granice między państwami nie stanowią trzeciego terytorium. Granica z jednej strony jest niebytem, z drugiej musi czymś być, skoro doświadczamy jej władania i skoro pełni ona podstawowe funkcje w konstytuowaniu się nauk, spełniając istotną epistemologiczną rolę w procesach poznania.

Welte pisze: „Bowiem tam, gdzie mamy do czynienia z granicą, mamy do czynienia z czymś w sensie jakiegoś przedmiotu, którym zajmuje się nauka, ale jednocześnie mamy do czynienia z nicością (Nichts) w sensie czystej negacji przedmiotowości” (Welte 2008: 15; przeł. J. P.).

Doświadczenie granicy, zawierające w sobie moment nicości, wprowadza nas w obszar napięcia w kwestii rozumienia samego myślenia filozoficznego. Kwestionuje jego przedmiotowy charakter. Myślenie filozoficzne, które chce oddać sprawiedliwość pojęciu granicy, musi dokonać w swoim wnętrzu pewnego zwrotu od przedmiotowych analiz do prób formułowania myśli na temat tego, co samo pozostaje nieuchwytne. Zgodnie z tym, pragnąc dotrzeć do źródeł, fenomenologia musi się zająć takimi fenomenami, które mówią nam coś o sobie poprzez to, że równocześnie uchylają się naszemu ujęciu. Sięgając do podstawowych zasad jakiegokolwiek poznawania, wyrażonych pojęciami determinatio, negatio i unio, odsłania ona przed nami zarówno źródła myślenia w ogóle, jak i kieruje naszą uwagę ku początkowi bytów. Sytuuje się na granicy między istnieniem a nieistnieniem. Ponieważ zaś warunkiem wszelkiego doświadczenia granicy jest jej równoczesne transcendowanie, fenomenologia otwiera przed nami również przestrzeń refleksji nad nieskończonością. Chcąc sprostać nicościowemu charakterowi granicy, wyprowadza myśl poza sferę bytu. To znaczy, pozwalając nam niejako popatrzeć z perspektywy nieskończoności na byt, stawia nas wobec jego tajemnicy.

Joachim Piecuch
Fragment artykułu:
Fenomenologia doświadczenia granicznego
w ujęciu Józefa Tischnera

A R G U M E N T
Vol. 1
2/2011


Zarówno Nanamoli Thera jak i Nanavira Thera zdecydowali się na tłumaczenie słowa sankhara jako determinacje, opierając się na formule Omnis determinatio est negatio. O ile raczej nie możemy liczyć na bezpośrednie wyjaśnienie współzależnego powstawania ze strony Zachodniej filozofii, to jednak zapoznanie się z tym jak interpretowana jest formuła omnis determinatio est negatio może choć przybliżyć nas do intuicyjnego wglądu i rozpoznania elementu nie-determinowanego, który przecież jest obecny, a tylko nierozpoznawany - a za brak jego rozpoznania trzeba winić ignorancję.

Pogrubiona czcionka w artykule pochodzi ode mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.