sobota, 20 października 2012

Ajahan Sumedho odpowiada ...

 
Pytanie: Powiedziałeś coś w rodzaju „bez tej przytomności (awareness) nie byłoby niczego”. Czy mógłbyś to powtórnie wytłumaczyć? Co przez to rozumiesz?

Ajahn Sumedho: Cóż, nie byłoby drogi wyjścia z pułapki, z samsary, tak jak to widzę. Samsara wydaje się rzeczywista dla uwarunkowanego umysłu: te ciało i te emocje są rzeczywiście mną. Wszystkie moje emocje mówią: ja, ja, co ze mną, chcę żyć, chcę tego, nie chcę tamtego”. Te jęczące wewnętrzne głosy „mnie i mojego” wydają się bardzo realne i przekonywujące. Ponieważ mamy fizyczne ciało, które jest wrażliwe, wszystko wywiera na nas nacisk. Od czasu kiedy urodziliśmy się do czasu gdy umrzemy, jesteśmy w ciągłym stanie bycia poirytowanym przez zmysłowy kontakt. Nasze doświadczenie to być poirytowanym, póki żyjemy.

Jest zimno czy ciepło, pięknie czy brzydko, głód czy pragnienie, piękne dźwięki czy kakofoniczny hałas, zapach i tak dalej. To jest świat zmysłów, królestwo zmysłów i życie w nim wydaje się jak beznadziejne zadanie, na tym poziomie jaźni. Wszystko co możesz zrobić to sprawować nad wszystkim kontrolę, zbudować wokół siebie ogrodzenie by chroniło cię przed dotkliwymi kontaktami, i być bardzo selektywnym wobec tego czemu pozwalasz wejść z sobą w kontakt. Zatem zostajesz obsesjonatem kontroli; stajesz się paranoiczny i sfrustrowany w tym królestwie samsary. I tak zastanawiasz się, „Jaka jest z tego droga wyjścia?” Budda wymienił rzeczy takie jak: „brama do Nieśmiertelności” i „uważność jest ścieżką do Nieśmiertelności”. Czy wskazuje to na jakiś rodzaj wyrafinowanego samsarycznego doświadczenia, jakiegoś oczyszczonego świadomego stanu, gdzie możemy mieć nadzieję pozostania tak długo jak to możliwe?

Potrzeby fizycznego ciała, toporność tego ciała, jego funkcji – to rzeczywistość w której żyjemy. Cały czas musimy mieć do czynienia z tym ludzkim ciałem i jego bólami i nieprzyjemnościami. Wtedy uświadamiasz sobie, że jedyną możliwością jest przytomność – to jest droga ucieczki. Jest nieuwarunkowane, zatem jest ucieczka z uwarunkowanego. Zatem zastosuj to do tutaj i teraz, do tego momentu. Czas jest iluzją, przeszłość jest pamięcią, przyszłość możliwością, ale poznawanie jest teraz. W tej pozycji poznawania, pozycji Buddho, ucieczka z uwarunkowanego jest możliwa. Nie usuwamy uwarunkowanego, ale już dłużej nie reagujemy kierowani lękiem czy pożądaniem wobec tych warunków, które wchodzą w cielesny i mentalny kontakt.

Tak więc, jeżeli pokładam zaufanie w tej przytomności, daje mi ono perspektywę tego co wywiera impakt na tą formę, te rzeczy które pojawiają się w umyśle, czy emocjonalne reakcje i zmysłowe doświadczenia – przyjemne, bolesne, jakiekolwiek. Wolność od cierpienia nie oznacza, że nie ma żadnego fizycznego dyskomfortu, że nic cię nie boli. Oznacza to raczej nie przywiązanie, nie stawianie oporu, nie chcenie czegoś odmiennego, ale bycie uważnym tej rzeczywistości która teraz się wydarza. Zatem nie tworzymy awersji wobec tego; nie podążamy za naszym pragnieniem tego czy też nie próbujemy coś osiągnąć czy stać się kimś.

Kiedy ufasz przytomności, masz szerszą perspektywę by radzić sobie z kammą-vipaką, która teraz się pojawia. Wyraz vipaka oznacza rezultat. Po swym przebudzeniu, historyczny Budda ciągle miał do czynienia z kammą-vipaką. Musiał się stykać z wieloma nieprzyjemnymi rzeczami. Nie pławił się w błogości aż do czasu śmierci ciała. Musiał sobie radzić z wieloma trudnymi sprawami, groźbami, krytyką, zazdrością i tak dalej, tak samo jak reszta z nas. Ale jego relacja do kammy-vipaki nie była już dłużej tą ignoranta; przebudził się na nią – potrafił dostrzec ją w terminach Dhammy. I w taki sposób nie ma już więcej odrodzin. Zatem, jeżeli moja relacja do kammy-vipaki jest przytomnością, nie tworzę nowej kammy z tym jako warunkiem. Nie podążam za nią, nie chwytam się jej, nie próbuje stawiać jej oporu. Tworzycie kammę poprzez próbowanie wypierania rzeczy, jak również ślepego za nimi podążania.

Czym więcej czyjeś doświadczenie osadza się w równowadze, coraz więcej pojawiającej się radości i współczucia, płynących nie z kammicznego uwarunkowania ale raczej z pustki. Zatem nie jest to personalne. Nie mogę rościć sobie współczucia jako jakiegoś osobistego osiągnięcia. Współczucie jest rezultatem pustki. Cztery brahma-vihary – metta (przyjazność), karuna (współczucie), mudita (radość), i upekkha (równowaga) – pochodzą z pustego umysłu.

Pytanie: Twoja przytomność i moja przytomność są odmienne. Nie są one tą samą przytomnością, prawda?

Przytomność jest dokładnie taka sama. Ale to czego ty jesteś przytomny jest odmienne! Jesteśmy jednym, nie jesteśmy odseparowani w przytomności. Jeżeli chwytamy się tego czego jesteśmy przytomni, wtedy odczuwamy separację.

Pytanie: Mogę być przytomny moich myśli i mojego oddechu. Ale osiągnąć tą pozycję poznawania, jest to, jak znajduję, bardzo skomplikowaną czy subtelną sprawą. Mogę być przytomny tego, że jestem rozgniewany, ale …

Cóż, właśnie dlatego to kontemplujesz. Wtedy to całe poczucie „ja” upada. Realizujesz, że wcale nie da się tam znaleźć żadnego „ja”. Mam na myśli to, że wiesz, ponieważ przejrzałeś przez to. Ale nawykową tendencją jest myślenie: „Jestem przytomny”, czy pytanie: „Jestem przytomny czy też nie?” Przytomność jest doskonała i to czego jesteś przytomny, to Dhamma. Kiedy próbujesz sobie to zracjonalizować, wtedy dajesz się złapać w pułapkę myśli, które zawsze wracają do: „Jestem” i „ja i moje”, ponieważ myśli są nawykami. Zatem rozpoznajesz przytomność kiedy nie ma myśli; zauważasz przestrzenie pomiędzy słowami, i posiadasz przytomność obecnego uczucia czy emocji, badając je w taki sposób, że zaczynasz ufać swojej przytomności bardziej niż przemawiającym myślom czy emocjom.

To subtelne! To również bardzo precyzyjne. Nie ma w tym nic niejasnego, gdy już raz temu zaufałeś. To nie uczucie mistyczne, rodzaj unoszącego się uczucia. To bardzo jasne, ale wymaga pewnego rodzaju determinowanej rozwagi i dociekania, by dotrzeć do korzeni. To pańńa czy styl mądrego nauczania. Cztery Szlachetne Prawdy są nauczaniem mądrości. W rzeczywistości rozwijasz zdolność postrzegania, która to nie pochodzi w ogóle od strony ego. Nie mogę rościć sobie prawa do bycia mądrą osobą. Ciągle mogę powiedzieć bardzo głupie rzeczy, i jako powodowany ego mogę myśleć, że jestem bardzo mądrym człowiekiem, lecz potrafię przejrzeć przez to. Już dłużej w to nie wierzę, ponieważ mądrość nie jest uwarunkowana, nie jest czymś co mogę przypisać sobie z pomocą języka. To naturalny stan bycia. Jeżeli zawyżam się, przeceniam siebie, moje ego - „Jestem bardzo mądry” - wtedy zaczynam chodzić dookoła i zachowywać się jak mądra osoba! I wtedy jest zawsze coś co się wydarzy, robiąc ze mnie głupca...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.