niedziela, 10 sierpnia 2014

Kwiaty w sarkofagu


Wreszcie 3 lutego badacze po raz pierwszy zobaczyli odsłonięty całkowicie sarkofag. Wyciosany z jednego monumentalnego bloku najszlachetniejszego zółtego kwarcytu, miał 2,75 m długości, 1,50 szerokości i 1,50 m wysokości. Nakryty był wiekiem z granitu.

Gdy ze zgrzytem pracować zaczęły dźwigi, które miały podnieść ciężkie wieko, ważące 1200 kilogramów, w grobowcu znowu zebrało się całe grono zaproszonych dygnitarzy i uczonych. „Wśród głębokiego milczenia — pisze Carter — podniosło się olbrzymie wieko sarkofagu. W pierwszej chwili obecni doznali zawodu: ujrzeli tylko niezliczone zwoje płótna. Ale po odsunięciu tych tkanin oczom ich ukazał się oszałamiający obraz — postać króla!”

Czy już jego ciało? Nie, złota rzeźba, przedstawiająca chłopięcą postać faraona. Bił od niej taki blask, jak gdyby dopiero co wyszła z pracowni artysty. Głowa i ręce były plastycznie uformowane, ciało natomiast przedstawione w  płaskorzeźbie. W skrzyżowanych rękach młody król trzymał egipskie insygnia królewskie: pastorał i kropielnicę, inkrustowane niebieskim fajansem. Twarz była z litego złota, oczy z aragonitu i obsydianu, brwi i rzęsy z lapis-lazuli. Ta mozaika barw czyniła twarz podobną do maski, nadawała jej kamienny, a jednak żywy wyraz.

Co jednak na Carterze i na reszcie obecnych zrobiło nieporównanie większe wrażenie, to — jak pisze Carter — .....wzruszający wianuszek kwiatów, złożonych przez młodą wdowę, jako ostatnie pożegnanie ukochanego męża. Cały królewski przepych, całe bogactwo, blask złota — wszystko to bladło wobec tych skromnych zeschłych kwiatów, które jeszcze zachowały nikły ślad dawnej świeżości kolorów. To one z najbardziej nieodpartą wymową przypominały o znikomości tysiącleci.” W zimie 1925/26 roku Carter znowu wchodzi do grobowca, aby otworzyć trumny. 

Warto przytoczyć słowa, w jakich o tym pisze: „I tym razem nie mogliśmy się oprzeć wrażeniu nieodgadnionej tajemnicy tego grobu. Znowu owładnęło nami uczucie onieśmielenia i głębokiej czci dla rzeczy dawno minionych, dla dawnej wielkości, która wciąż jeszcze była wielkością. Archeolog nawet wtedy, gdy w tłoku swych prac zawodowych wykonuje często mechaniczne czynności, nigdy się całkiem nie wyzbywa tego uczucia.” Nie powinniśmy w tych uwagach ani w tamtych o wianuszku kwiatów dopatrywać się taniego sentymentalizmu. Traktujmy je jako głos ludzkiego uczucia. Jest coś pokrzepiającego w tym, że nie jest ono obce i zimno myślącym
naukowcom.

C.W. Ceram, Bogowie, groby i uczeni
tłumaczenie; Taracha Piotr
s. 109

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.