środa, 27 kwietnia 2016

Kompetencje w polityce



§ 77. Ponieważ polityka to taktyczna sztuka rządzenia państwem, pojawia się kwestia obiektywnych kompetencji polityka (nie zaś jego popularności czy też „bliskiego kontaktu z ludem”). Jeśli ktoś chce prowadzić samochód, otworzyć szpital, zakład fryzjerski lub przedszkole, urzędnicy sprawdzają jego kwalifikacje. A ponieważ demokracja zakłada równość wszystkich obywateli, nikt nie zawraca sobie głowy tym, czy poseł, a tym bardziej minister, nadają się na swoje stanowisko. W parlamencie rządzą dwie zasady: arytmetyczna i wegetatywna. Istotna jest jedynie kwestia wieku wyborcy i wybranego, przy czym z jakiś niejasnych powodów wybrany musi być starszy.

§ 78. Przy ustalaniu granic wiekowych, podobnie jak okręgów wyborczych, panuje zasada pełnej dowolności (patrz § 51). Siedemnastolatek może być „dojrzalszy” politycznie od siedemdziesięciolatka. (William Pitt zaczął studiować w Cambridge jako czternastolatek, mając dziewiętnaście lat został posłem, cztery lata później ministrem finansów, a w wieku dwudziestu czterech lat zaczął pełnić funkcję brytyjskiego premiera i sprawował ów urząd przez kolejne siedemnastu lat, ale działo się to w czasach, poprzedzających kolosalne zidiocenie młodzieży, co samo w sobie jest nierozwiązaną zagadką biologiczną, ponieważ proces ów łączy się nierozerwalnie z coraz wcześniejszym wchodzeniem w okres dojrzewania).

Odebranie praw wyborczych jest posunięciem „niedemokratycznym”, ale stosowanym w prawie karnym. Skazanych często pozbawia się na jakiś czas praw publicznych, chociaż oddany demokrata, uwzględniając świętą zasadę równości, nie powinien w procesie wyborczym brać pod uwagę ani intelektualnych ani moralnych kwalifikacji elektoratu.
§ 79. W powszechnych i tajnych wyborach sekretną receptą idealnej demokracji jest polityczna równość dwudziestoletniej kobiety, która po kryjomu oddaje się prostytucji, i sześćdziesięcioletniego tajnego radcy.

§ 80. W przypadku wyborów, wiedza, doświadczenie i wynikająca z nich mądrość nie mają kompletnie żadnego znaczenia. Poza tym nie można ich zmierzyć żadną obiektywną miarą, co jest charakterystyczne dla wszystkich materialistycznych prądów filozoficznych naszych czasów.

§ 81. Wraz ze wzrastającym stopniem „wykształcenia” mas, maleje liczba całkowicie „niewykształconych” (analfabetów i absolwentów szkół podstawowych, którzy na nich zakończyli edukację), wzrasta zaś grono ćwierć – i półinteligentów. Ci zaś z reguły są przekonani, że doskonale rozumieją kwestie polityczne, gospodarcze, społeczne i kulturalne współczesności, co zresztą nieustannie wmawia im demokracja. Od czasu do czasu dopadają ich wątpliwości, ale mimo wszystko pragną pozostać „dojrzałymi” obywatelami. (Oprócz tego również „dojrzałymi chrześcijanami”, ci jednak zdarzają się jeszcze rzadziej niż „dojrzali obywatele”. Zapytajmy „zaangażowanych” chrześcijan, o co tak naprawdę chodzi w dogmacie o „niepokalanym poczęciu”, albo jakie trzy ważne problemy teologiczne zawarte są w prostej modlitwie „Ojcze nasz”. Jasną odpowiedź mogą uzyskać jedynie – jak zwykle zresztą – od „urzędowego Kościoła”, który tak zawzięcie szkalują. Bez stanowiska Kościoła mamy jedynie do czynienia z prywatnymi opiniami, Biblia zaś staje się wówczas czynnikiem podziału.)

§ 82. Nieustannie pogłębia się przepaść między scita i scienda, rzeczywistą wiedzą jednostki a zakresem wiedzy, która jest niezbędna, aby choć w pewnym stopniu zrozumieć poważne problemy kraju i współczesności. W naszych czasach nawet osoba bardzo wykształcona nie jest w stanie rozeznać się we wszystkich dziedzinach wiedzy i nauki. Przepaść ta nieustannie się zwiększa, a ów niesamowity proces rozwoju nabrał takiego tempa, że nie mamy chwili na zaczerpnięcie oddechu. Wszyscy stajemy się coraz większymi ignorantami i nic już nie powstrzyma tej nieuchronnej degradacji.

Podczas „zgromadzeń obywateli” szwajcarskich kantonów prosty mieszkaniec danego regionu przeważnie zna miejscowe problemy i jest w stanie sensownie zabrać głos, ale mieszkaniec wielkiego miasta lub światowego mocarstwa praktycznie nie ma pojęcia o międzynarodowej, finansowej i ekonomicznej polityce swojego kraju. Wiedzę czerpie z ulubionej gazety lub wypowiedzi cenionego komentatora radiowego bądź telewizyjnego.

§ 83. Niewiedza skłania reprezentantów narodu do niewolniczego trzymania się oficjalnej linii partii. Przecież partia nie tylko „wystawiła” ich kandydaturę i zapewnia im utrzymanie, ale dzięki wyszkolonym ideologicznie ekspertom i instytutom demoskopijnym dysponuje instrumentami, pozwalającymi ustalać strategię i taktykę. Kierując się opinią większości, ustala się „linię” partii, przy czym nader często, gwoli zdobycia jak największej liczby głosów, trzeba iść na niefortunne kompromisy; wówczas przedstawiciele partii „chrześcijańskich” opowiadają się za mordowaniem dzieci nienarodzonych; socjaliści „prywatyzują” przedsiębiorstwa państwowe, a partie „narodowe” sprzedają swoich rodaków po okazyjnej cenie.

§ 84. Fetyszyzm „większości” ma swoje źródło także w przekonaniu, że im więcej oczu, uszu, mózgów i serc, które widzą, słyszą, obserwują, myślą i czują, tym trafniejsze i mądrzejsze będą podejmowane decyzje. Zgodnie z tym założeniem, polityka Stanów Zjednoczonych powinna być znacząco mądrzejsza i bardziej wyrafinowana niż na przykład polityka Szwajcarii czy Norwegii.


Erik von Kuehnelt-Leddihn
Demokracja. Opium dla ludu
tłumaczenie: Małgorzata Gawlik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.