piątek, 15 lutego 2013

Prowadź przybłędo na szczyty


Zagwizdał głośno na palcach, w zwilżonych poszukał wiatru,
tam ci nie trzeba kagańca - wskazał wilkowi ku Tatrom.

Prowadź, przybłędo na szczyty, gdzie księżyc siadł na kamieniach,
tam nikt nas nie będzie pytał, o rodowody, szczepienia.
A ja, z mchów nocą na korze, kierunek znajdę na szlaku,
spoczniemy, nim ranne zorze ujrzą przybłędę z żebrakiem.

Zaśniemy w leśnym poszyciu, bukowym cieniem przykryci,
obudzisz mnie cichym wyciem, gdy księżyc siądzie na szczycie.

Pójdziemy dalej, wpatrzeni w srebrzystą, mroczną poświatę,
bez dokumentów, korzeni, uciekinierzy przed światem.
Odkrywcy przyjaznej ziemi, wygnani z miast Kolumbowie,
ja - z rodowodem ubogim, ty - z życiorysem jak człowiek.

Bronek z Obidzy Kozieński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.