niedziela, 3 lutego 2013

Nanavira Thera: Czy Bóg istnieje?


Co mówi nam Nauka Buddy, jak radzić sobie z pytaniem, czy Bóg istnieje czy też nie? Pierwszą rzeczą, którą trzeba zrobić to odmówić dania kategorycznej odpowiedzi, tak lub nie, na takie powątpiewające pytanie. Druga sprawa to zobaczyć, że odpowiedź na to pytanie będzie zależeć od bardziej bezpośredniego pytania, “Czy ja sam istnieję?” “Czy moje ja jest wieczne lub czy przeminie wraz z ciałem?” I tu właśnie zaczynają się kłopoty. Budda powiedział, że świat jest podzielony w większości na panów Tak i Nie, pomiędzy eternalistów i anihilistów i są oni zawsze ze sobą w konflikcie. Ale to dwa ekstrema i Nauka Buddy idzie pomiędzy. Tak długo jak doświadczamy naszych ja, pytanie “czy ja istnieję?” skłania nas jeżeli odpowiemy afirmująco, do tendencji by afirmować istnienie Boga, a jeżeli odpowiemy negatywnie, by zaprzeczać istnieniu Boga. Ale co jeżeli przestaniemy doświadczać naszych ja? Nie mam tu na myśli refleksyjnego doświadczenia jako takiego, ale doświadczania naszego ja jak ego czy osobowość. Jeżeli to się stanie – a jest to specyficzna cecha Nauki Buddy by doprowadzić do tego by to się stało, pytania o mnie i o Boga zostają wstrzymane.


Pozwoliłem sobie przypomnieć tą wypowiedź Nanaviry Thery, by jeszcze raz podkreślić dialektykę poglądów eternalistów i nihilistów. Bardzo ważne jest byśmy zrozumieli, że każdy kto neguje ja, słowami "nie ma ja", choćby się powoływał na autorytet prawdy absolutnej, współzależnego powstawania czy samej Trójcy Świętej, tak czy tak jest ucchedavadinem. To prawda, że jak się rozejrzymy w środowisku buddyjskim, to stwierdzimy, że większość buddystów wpada w ucchedavadę, negując w ten sposób "ja", ale powszechność jakiegoś błędnego poglądu nie czyni go właściwym. Głosem na puszczy wydają się słowa Ajahna Sumedho:

Ludzie, którzy nienawidzą Boga i czują resentyment do chrześcijaństwa, mogą stać się buddystami ponieważ moją coś przeciw Bogu, duszy, winie i grzechowi. Rzeczywiście chcą by Nauka Buddy była rodzajem ateistycznej filozofii i totalnego odrzucenia całego chrześcijańskiego doświadczenia. Ale tym oczywiście Nauka Buddy nie jest. Dhamma nie jest ateistyczna czy nihilistyczna. Budda zadbał bardzo o to, by uniknąć takich ekstremalnych pojęć.

Zamiast tego, jego Nauka jest bardzo zręcznie i troskliwie skonstruowaną psychologią. Jej celem jest pomóc nam dostrzec, przejrzeć przez i puścić wszystkie nawykowe przywiązania - postawy zrodzone z ignorancji, lęku i pragnienia - kreujące to iluzoryczne poczucie "ja". Zatem, przez 2530 lat aż do teraz, Nauce Buddy udało się przetrwać i utrzymać jej czystość. A to z powodu bardzo jasnego podejścia. Jest Sangha żyjąca i podporządkowana dyscyplinie Vinayi, i są nauki Dhammy.

Jeżeli we właściwy sposób tego użyjemy, możemy zobaczyć cierpienie i ból jaki tworzymy kierowani tymi iluzjami na temat samych siebie. Nie próbujemy stworzyć iluzji, że nie ma żadnego "ja". Ważny punkt, to nie popaść z iluzji "ja" w iluzję "nie ma ja", ale raczej by dociekać i kontemplować i mieć wgląd, by zrealizować niezmienną prawdę, każdy musi dokonać tego sam dla siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.