piątek, 1 lutego 2013

Ścieżka sotapanny 18



Gdy praktyka upada

Ci którzy podjęli monastyczne życie, Kruba Ajahnowie w tradycji Luang Pu Muna, zawsze podkreślali rozwijanie samadhi. Kiedy nie jesteśmy zaangażowani w żadne prace, jest to okazja by w górach i lasach rozwijać serce i pogłębiać poziom samadhi.

Ale jeżeli mamy wiele obowiązków i odpowiedzialności wtedy rzeczywiście musimy strzec serca z mądrością. Czasem musimy polegać na kontemplacji, by doprowadziła ona serce do spokoju, ale czasami tylko skupienie się na naszym obiekcie medytacji, jak na przykład oddech, doprowadza umysł do stanu spokoju i ciszy. Jakkolwiek by nie było, te dwie metody mogą być użyte odpowiednio, czy nawet zamiennie w różnych czasach.

Kiedy serce doświadczywszy stanu spokoju, wychodzi zeń, musimy zatrudnić je do dociekań nad tą fizyczną formą cielesną. Trwamy tak, aż pojawi się klarowność w naszym zrozumieniu. To nazywa się vipassaną. Używamy spokoju by skupić naszą uwagę na ciele. To droga do powstania pańńa.

Jeden rodzaj pańńa pochodzi ze słuchania, drugi z refleksji i rozmyślania. Ale pańńa powstała ze spokoju, to pańńa bhāvanā. Czasami doświadczamy olbrzymiej radości, ten stan może trwać miesiąc albo i dłużej. Możemy pomyśleć, że już dłużej nie potrzebujemy badać elementów ziemi, powietrza, wody i ognia. Zaczynamy odczuwać, że nie ma takiej potrzeby, że obserwowanie umysłu jest wystarczające. Ponieważ gdy zaczynamy badać ciało, umysł stawia opór i chce wejść w spokój. Jednak Luang Pu Chach zawsze nauczał, by przezwyciężać takie tendencje i badać ciało.

Nie da się przez długi czas badać tylko umysłu i w takim wypadku czeka nas spadek energii. Spokój i cisza które doświadczaliśmy, znikną, znajdziemy się na poziomie kogoś kto nigdy nie praktykował żadnej medytacji. Całe to mentalne różnicowanie przejmie kontrolę i znów zaleją nas fale upodobań i awersji. To zwykła sprawa.

Możemy pomyśleć, że nasza medytacja się rozpadła. Ale jeżeli nie zrezygnujemy i ponowimy wysiłek w każdej pozycji ciała, stojąc, chodząc, siedząc i leżąc - by skupić naszą uwagę na obiekcie, tak jak to czyniliśmy przedtem, odkładać nasze rozliczne obciążenia i obowiązki, to powinno ponownie wyciszyć umysł.

I ten spokój umysłu będzie głębszy niż uprzednio, i nasza pańńa również się pogłębi. To naturalny sposób postępu. To naturalny progres rozwijania samadhi. Początkowo nie jest ono tak stałe. Nie jest pełne, zatem musimy się wycofać i wzmożyć wysiłek praktyki, aż umysł stanie się stabilny i czysty. W taki sposób nasza formalna praktyka zmieni się i przejdzie na nowy etap dojrzałości.

Zatem miejmy wszyscy cierpliwą wytrzymałość w naszej praktyce. Zawsze kierujmy się ku rozwojowi pięciu duchowych mocy - a są to saddhā (wiara), viriya (energia), sati, samādhi i paññā - aż do czasu gdy staną się źródłami mocy dla umysłu. Płynące stąd zasługi są najwyższego rodzaju i wiodą nas do zrozumienia Dhammy. Wysiłek dla rozwoju samadhi jest rzeczą o najwyższej wadze. Musimy systematycznie pracować nad naszymi umysłami, by doświadczyć głębokiego spokoju i tym samym wyprzeć wszelkie nastroje i emocje. Jeżeli potrafimy wznieść się ponad barierę uczuć, czasami możemy doświadczyć umiejętności widzenia uczuć jako fenomenów totalnie odseparowanych od umysłu. Kiedykolwiek uczucie powstaje zależnie od ciała, skupiamy się na nim i badamy je, tak, że umysł odchodzi i odcina się od niego.

To zmaganie z vedaną jest rzeczywiście ćwiczeniem rozwoju zgodnie z linią Satipatany Sutty. Zatem każdy z nas który tu przyszedł z silnym postanowieniem praktyki, musi wzmocnić wysiłek i mieć cierpliwą wytrzymałość. Jeżeli stale będziemy kontynuować tą praktykę, przyczyni się ona do postępu naszego umysłu, dając nam zachętę do dalszej praktyki.

Ajahn Anan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.