Ewagriusz
wiele
razy opisywał doświadczenie widzenia światła. Jest to
widzenie bez żadnych form, w którym intelekt widzi, że jest
przyodziany w światło. Skąd ono pochodzi? Czy to umysł
dostrzega
sam siebie, czy raczej widzi Boga? W Antirrheticus
Ewagriusz
opowiada,
że pragnąc to zrozumieć udał się w towarzystwie Ammoniosa do
„Widzącego" z Tebaidy, czyli do Jana z Lykopolis. Mnisi
zapytali Jana „czy natura umysłu jest świecąca i światło z
niego samego pochodzi, czy też coś innego na zewnątrz
świeci
i go rozjaśnia". Jan roztropnie odpowiedział, że „żaden
człowiek nie może tego rozstrzygnąć". Dodał jednakże,
że „umysł na modlitwie nie może doznać oświecenia bez łaski
Bożej". Sam Ewagriusz precyzuje, że umysł widzi samego
siebie
jako „miejsce Boga podobne do szafirowego bądź niebieskiego
koloru" . Jest to wyrażenie zaczerpnięte z teofanii z Wj
24,10. Myśl Ewagriusza idzie w tym samym kierunku co
Septuaginta,
która zamiast wyrażenia „widzieć Boga" używa w tym ustępie
określenia „widzieć miejsce Boga", by nie naruszyć
Boskiej transcendencji.
Antoine
Guillaumont, U źródeł monastycyzmu chrześcijańskiego, t.
1,
(seria: źródła monastyczne, t. 37, opracowania, t. 7,
tłumaczenie: S. Scholastyka Wirpszanka OSBap, Kraków - Tyniec
2006,
TYNIEC- Wydawnictwo Benedyktynów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.