PYTANIE: Czy Nauka Buddy, tak jak
katolicyzm na swoje dogmaty?
ODPOWIEDŹ: Tak, Nauka Buddy ma wiele
dogmatów, których trzeba się trzymać, jednym z nich jest dogmat
Świętej Trójcy nietrwałość, cierpienie, i nie-ja. Oczywiście,
trochę żartuję, nikt tej trójcy normalnie nie nazywa świętą,
nie mniej mówienie o niej w ten sposób jest jak najbardziej
usprawiedliwione i uzasadnione, a jej waga w Nauce Buddy jest
olbrzymia.
PYTANIE: Skoro tak, to jednak Nauka
Buddy wydaje się być religią. Dogmatyzm widzę jako coś
ograniczającego poznanie. W psychologii mówi się, że im bardziej
umysł jest dogmatyczny, tym bardziej uboga jest jego wiedza o
obiektach nie akceptowanych w porównaniu do bogactwa informacji
zawartych w przekonaniach akceptowanych. I tak dogmatyczny katolik
mało wie o innych religiach. A czym uboższa wiedza o
nieakceptowanych obszarach rzeczywistości, tym mniejsza jest rola
świadomego wyboru. Trzymając się swoich dogmatów, uczeń Buddy,
ogranicza swe możliwości poznawcze, widzę tu słabość Nauki
Buddy.
ODPOWIEDŹ: Cieszy mnie, że zaczynasz
zadawać inteligentne pytania. Problem jest złożony, i wymaga
analizy. Na wstępie, musimy sobie powiedzieć, że dogmat nie jest
równy dogmatowi. I tak, katolicy uznając dogmat Świętej Trójcy
nie mogą się nawet powołać na bezpośrednie słowa Jezusa, który
w jasnych i prostych słowach ustanowiłby ten dogmat. Zatem jego
pochodzenie jest dość wątpliwe, i o ile uznajemy wybitną
inteligencję Jezusa i wierzymy, że dogmat przez niego ustanowiony
byłby dogmatem zgodnym z tym jakimi rzeczy są - idea: "słowa
Jezusa nie są prawdziwe dlatego, że wypowiadał je Jezus, ale Jezus
je wypowiadał dlatego, że są prawdziwe" - o tyle wiara w
dogmaty niejasnego pochodzenia jest już ryzykowna. Zatem ważną
sprawą jest: kto ustanawia dogmat. Inną sprawą jest, jakie jest
egzystencjalne znaczenia dogmatu w naszym życiu? Jak w każdej
chwili swego życia katolik używa dogmatu o Świętej Trójcy, jak z
jego pomocą podejmuje decyzje z chwili na chwilę? Dodatkowo ludzie
inteligentni są dość sceptyczni, zatem ustanawiający dogmat,
powinien go ufundować na podstawach egzystencji, by przynajmniej
jakaś część dogmatu podlegała weryfikacji tutaj i teraz. A
dogmat o nietrwałości, cierpieniu i nie-ja, choć wychodzi znacznie
poza bezpośrednie doświadczenie zwykłego człowieka jest
skonstruowany w ten sposób, że może stać się on obiektem
bezpośredniej refleksji i w oparciu o tą bezpośrednią refleksję,
inteligentny zwykły człowiek - puthujjana, może dojść do
wniosku, że faktycznie dogmat ten jest zgodny z prawdą. I wraz z
wiarą w ten dogmat, podejmie on odpowiednie działania, dzięki
którym dogmat ten z li tylko obiektu jego wiary, stanie się tutaj i
teraz bezpośrednim obiektem jego wiedzy.
Przejdźmy teraz do zarzutu o
ograniczeniu pola poznawczego w przypadku umysłu dogmatycznego.
Kierkegaard podzielił egzystencję ludzką na etapy. Nie wnikając w
naturę tego podziału, możemy uznać, że faktycznie egzystencja
ludzka nie jest czymś jednorodnym i dzieli się na etapy. Żeby
dokonać właściwych wyborów, jak słusznie zaznaczyłeś, dobrze
jest mieć umysł otwarty, umysł który nie jest dogmatyczny i nie
odrzuca z góry żadnej informacji, a bada ją i dopiero po jej
"przetrawieniu", albo ją odrzuca albo asymiluje. To
pierwszy etap naszego życia, zebranie maksymalnej ilości
wartościowych informacji z których zbudujemy sobie wizję świata,
tego kim jesteśmy i co właściwie powinniśmy w życiu robić. Bez
wątpienia, takie gromadzenie informacji może być przyjemne, jednak
trzeba stanowczo podkreślić, że etap ten musi zostać zamknięty.
Dojrzały człowiek nie powinien uczyć się "jak żyć",
dojrzały człowiek powinien już to wiedzieć.
A życie nie jest bezpiecznym miejscem,
często wymagane są od nas szybkie decyzje i jeżeli się pomylimy,
zapłacimy własną krwią - być może ta metafora nie jest
odpowiednia, bo czasem dobry wybór polega właśnie na tym, że
oddajemy życie i rezygnujemy z niego, wybierając śmierć ciała.
Dylemat "czy zachować się nieetycznie czy zapłać życiem za
wierność ideałom" może nie jest zbyt częstym, zwłaszcza,
że spora część ludzi wybiera działania nieetyczne nawet kiedy na
szali po przeciwnej stronie są mniej cenne wartości, choć i tu
ktoś mógłby polemizować, twierdząc, że szacunek do samego
siebie to wartość najwyższa. Mniejsza z tym, ta dygresja jest po
to, byś uświadomił sobie, że życie ma charakter labiryntu i
człowiek jakoś musi się po nim przemieszczać. Budda daje nam
dogmat pięciu wskazań, który jasno mówi, że nie powinny one być
łamane, gdyż to stanie się przyczyną naszego bólu. Nawet jeżeli
utrzymywanie wskazań niezłamanymi jawi się jako bolesne, to
powinniśmy się tego trzymać, bo ból związany ze złamaniem
wskazań będzie jeszcze boleśniejszy.
I zauważ teraz paradoks, o ile na
pierwszym etapie umysł otwarty, biorący pod uwagę wszystkie opcje,
był umysłem korzystnym, to na etapie dojrzałości może stać się
przeszkodą. Umysł dogmatyczny eliminuje znaczną ilość
możliwości, stawia je poza wyborem. Ktoś może mieć dylemat,
skłamać czy nie? Umysł ucznia Buddy, trzymający się dogmatu
pięciu wskazań nie ma problemu i szybko podejmuje decyzje, kłamstwo
odpada całkowicie,czasami tylko mogą się pojawić dylematy, czy
lepiej jest powiedzieć prawdę czy milczeć. Z takim umysłem
dogmatycznym, żyje się dużo łatwiej i sprawniej, jest nam
znacznie lżej w życiu. Nie mówiąc już o tym, że Budda ustanowił
swe dogmaty, żeby uwolnić nas odcierpienia i ten kto się ich
ściśle trzyma ma szansę na całkowite wyeliminowanie cierpienia ze
swego doświadczenia.
Podsumowując, gdyby celem życia było
ciągłe gromadzenie informacji, umysł dogmatyczny byłby zawsze
przeszkodą. Ale, że celem naszego istnienia jest uwolnienie się od
cierpienia, raz rozpoznawszy właściwy dogmat, powinniśmy
się go trzymać. I co warto zauważyć, Budda tak sformułował
właściwy dogmat, że praktycznie żaden inteligentny człowiek,
jakakolwiek byłaby jego religia, nie ośmieli się go zanegować:
Mnisi, jeżeli jacyś pustelnicy i
bramini myślą, że ta rozprawa Dhammy o Wielkiej Czterdziestce
powinna być skrytykowana i odrzucona, wtedy można wyprowadzić
dziesięć uprawnionych dedukcji z ich twierdzeń, zapewniających
grunt pod ich krytykę tutaj i teraz. Jeżeli ten godny krytykuje
właściwy pogląd, to będzie honorował i chwalił tych pustelników
i braminów którzy mają błędny pogląd. Jeżeli ten godny
krytykuje właściwą intencję, to będzie honorował i chwalił
tych pustelników i braminów którzy mają błędną intencję.
Jeżeli ten godny krytykuje właściwą mowę, to będzie honorował
i chwalił tych pustelników i braminów którzy mają błędną
mowę. Jeżeli ten godny krytykuje właściwe działanie, to będzie
honorował i chwalił tych pustelników i braminów którzy mają
błędne działanie. Jeżeli ten godny krytykuje właściwą
utrzymanie, to będzie honorował i chwalił tych pustelników i
braminów którzy mają błędne utrzymanie. Jeżeli ten godny
krytykuje właściwy wysiłek, to będzie honorował i chwalił tych
pustelników i braminów którzy mają błędny wysiłek. Jeżeli ten
godny krytykuje właściwą uważność, to będzie honorował i
chwalił tych pustelników i braminów którzy mają błędną
uważność. Jeżeli ten godny krytykuje właściwą koncentrację,
to będzie honorował i chwalił tych pustelników i braminów którzy
mają błędną koncentrację. Jeżeli ten godny krytykuje właściwą
wiedzę, to będzie honorował i chwalił tych pustelników i
braminów którzy mają błędną wiedzę. Jeżeli ten godny
krytykuje właściwe wyzwolenie, to będzie honorował i chwalił
tych pustelników i braminów którzy mają błędne wyzwolenie.
Jeżeli jacyś pustelnicy i bramini myślą, że ta rozprawa Dhammy o
Wielkiej Czterdziestce powinna być skrytykowana i odrzucona, wtedy
takie jest dziesięć uprawnionych dedukcji które można wyprowadzić
z ich twierdzeń, zapewniających grunt pod ich skrytykowanie tutaj i
teraz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.