sobota, 16 lutego 2013

Theravada - pytania początkującego 8

 
PYTANIE: Czy Nauka Buddy, tak jak katolicyzm na swoje dogmaty?
ODPOWIEDŹ: Tak, Nauka Buddy ma wiele dogmatów, których trzeba się trzymać, jednym z nich jest dogmat Świętej Trójcy nietrwałość, cierpienie, i nie-ja. Oczywiście, trochę żartuję, nikt tej trójcy normalnie nie nazywa świętą, nie mniej mówienie o niej w ten sposób jest jak najbardziej usprawiedliwione i uzasadnione, a jej waga w Nauce Buddy jest olbrzymia.

PYTANIE: Skoro tak, to jednak Nauka Buddy wydaje się być religią. Dogmatyzm widzę jako coś ograniczającego poznanie. W psychologii mówi się, że im bardziej umysł jest dogmatyczny, tym bardziej uboga jest jego wiedza o obiektach nie akceptowanych w porównaniu do bogactwa informacji zawartych w przekonaniach akceptowanych. I tak dogmatyczny katolik mało wie o innych religiach. A czym uboższa wiedza o nieakceptowanych obszarach rzeczywistości, tym mniejsza jest rola świadomego wyboru. Trzymając się swoich dogmatów, uczeń Buddy, ogranicza swe możliwości poznawcze, widzę tu słabość Nauki Buddy.

ODPOWIEDŹ: Cieszy mnie, że zaczynasz zadawać inteligentne pytania. Problem jest złożony, i wymaga analizy. Na wstępie, musimy sobie powiedzieć, że dogmat nie jest równy dogmatowi. I tak, katolicy uznając dogmat Świętej Trójcy nie mogą się nawet powołać na bezpośrednie słowa Jezusa, który w jasnych i prostych słowach ustanowiłby ten dogmat. Zatem jego pochodzenie jest dość wątpliwe, i o ile uznajemy wybitną inteligencję Jezusa i wierzymy, że dogmat przez niego ustanowiony byłby dogmatem zgodnym z tym jakimi rzeczy są - idea: "słowa Jezusa nie są prawdziwe dlatego, że wypowiadał je Jezus, ale Jezus je wypowiadał dlatego, że są prawdziwe" - o tyle wiara w dogmaty niejasnego pochodzenia jest już ryzykowna. Zatem ważną sprawą jest: kto ustanawia dogmat. Inną sprawą jest, jakie jest egzystencjalne znaczenia dogmatu w naszym życiu? Jak w każdej chwili swego życia katolik używa dogmatu o Świętej Trójcy, jak z jego pomocą podejmuje decyzje z chwili na chwilę? Dodatkowo ludzie inteligentni są dość sceptyczni, zatem ustanawiający dogmat, powinien go ufundować na podstawach egzystencji, by przynajmniej jakaś część dogmatu podlegała weryfikacji tutaj i teraz. A dogmat o nietrwałości, cierpieniu i nie-ja, choć wychodzi znacznie poza bezpośrednie doświadczenie zwykłego człowieka jest skonstruowany w ten sposób, że może stać się on obiektem bezpośredniej refleksji i w oparciu o tą bezpośrednią refleksję, inteligentny zwykły człowiek - puthujjana, może dojść do wniosku, że faktycznie dogmat ten jest zgodny z prawdą. I wraz z wiarą w ten dogmat, podejmie on odpowiednie działania, dzięki którym dogmat ten z li tylko obiektu jego wiary, stanie się tutaj i teraz bezpośrednim obiektem jego wiedzy.

Przejdźmy teraz do zarzutu o ograniczeniu pola poznawczego w przypadku umysłu dogmatycznego. Kierkegaard podzielił egzystencję ludzką na etapy. Nie wnikając w naturę tego podziału, możemy uznać, że faktycznie egzystencja ludzka nie jest czymś jednorodnym i dzieli się na etapy. Żeby dokonać właściwych wyborów, jak słusznie zaznaczyłeś, dobrze jest mieć umysł otwarty, umysł który nie jest dogmatyczny i nie odrzuca z góry żadnej informacji, a bada ją i dopiero po jej "przetrawieniu", albo ją odrzuca albo asymiluje. To pierwszy etap naszego życia, zebranie maksymalnej ilości wartościowych informacji z których zbudujemy sobie wizję świata, tego kim jesteśmy i co właściwie powinniśmy w życiu robić. Bez wątpienia, takie gromadzenie informacji może być przyjemne, jednak trzeba stanowczo podkreślić, że etap ten musi zostać zamknięty. Dojrzały człowiek nie powinien uczyć się "jak żyć", dojrzały człowiek powinien już to wiedzieć.

A życie nie jest bezpiecznym miejscem, często wymagane są od nas szybkie decyzje i jeżeli się pomylimy, zapłacimy własną krwią - być może ta metafora nie jest odpowiednia, bo czasem dobry wybór polega właśnie na tym, że oddajemy życie i rezygnujemy z niego, wybierając śmierć ciała. Dylemat "czy zachować się nieetycznie czy zapłać życiem za wierność ideałom" może nie jest zbyt częstym, zwłaszcza, że spora część ludzi wybiera działania nieetyczne nawet kiedy na szali po przeciwnej stronie są mniej cenne wartości, choć i tu ktoś mógłby polemizować, twierdząc, że szacunek do samego siebie to wartość najwyższa. Mniejsza z tym, ta dygresja jest po to, byś uświadomił sobie, że życie ma charakter labiryntu i człowiek jakoś musi się po nim przemieszczać. Budda daje nam dogmat pięciu wskazań, który jasno mówi, że nie powinny one być łamane, gdyż to stanie się przyczyną naszego bólu. Nawet jeżeli utrzymywanie wskazań niezłamanymi jawi się jako bolesne, to powinniśmy się tego trzymać, bo ból związany ze złamaniem wskazań będzie jeszcze boleśniejszy.

I zauważ teraz paradoks, o ile na pierwszym etapie umysł otwarty, biorący pod uwagę wszystkie opcje, był umysłem korzystnym, to na etapie dojrzałości może stać się przeszkodą. Umysł dogmatyczny eliminuje znaczną ilość możliwości, stawia je poza wyborem. Ktoś może mieć dylemat, skłamać czy nie? Umysł ucznia Buddy, trzymający się dogmatu pięciu wskazań nie ma problemu i szybko podejmuje decyzje, kłamstwo odpada całkowicie,czasami tylko mogą się pojawić dylematy, czy lepiej jest powiedzieć prawdę czy milczeć. Z takim umysłem dogmatycznym, żyje się dużo łatwiej i sprawniej, jest nam znacznie lżej w życiu. Nie mówiąc już o tym, że Budda ustanowił swe dogmaty, żeby uwolnić nas odcierpienia i ten kto się ich ściśle trzyma ma szansę na całkowite wyeliminowanie cierpienia ze swego doświadczenia.

Podsumowując, gdyby celem życia było ciągłe gromadzenie informacji, umysł dogmatyczny byłby zawsze przeszkodą. Ale, że celem naszego istnienia jest uwolnienie się od cierpienia, raz rozpoznawszy właściwy dogmat, powinniśmy się go trzymać. I co warto zauważyć, Budda tak sformułował właściwy dogmat, że praktycznie żaden inteligentny człowiek, jakakolwiek byłaby jego religia, nie ośmieli się go zanegować:

Mnisi, jeżeli jacyś pustelnicy i bramini myślą, że ta rozprawa Dhammy o Wielkiej Czterdziestce powinna być skrytykowana i odrzucona, wtedy można wyprowadzić dziesięć uprawnionych dedukcji z ich twierdzeń, zapewniających grunt pod ich krytykę tutaj i teraz. Jeżeli ten godny krytykuje właściwy pogląd, to będzie honorował i chwalił tych pustelników i braminów którzy mają błędny pogląd. Jeżeli ten godny krytykuje właściwą intencję, to będzie honorował i chwalił tych pustelników i braminów którzy mają błędną intencję. Jeżeli ten godny krytykuje właściwą mowę, to będzie honorował i chwalił tych pustelników i braminów którzy mają błędną mowę. Jeżeli ten godny krytykuje właściwe działanie, to będzie honorował i chwalił tych pustelników i braminów którzy mają błędne działanie. Jeżeli ten godny krytykuje właściwą utrzymanie, to będzie honorował i chwalił tych pustelników i braminów którzy mają błędne utrzymanie. Jeżeli ten godny krytykuje właściwy wysiłek, to będzie honorował i chwalił tych pustelników i braminów którzy mają błędny wysiłek. Jeżeli ten godny krytykuje właściwą uważność, to będzie honorował i chwalił tych pustelników i braminów którzy mają błędną uważność. Jeżeli ten godny krytykuje właściwą koncentrację, to będzie honorował i chwalił tych pustelników i braminów którzy mają błędną koncentrację. Jeżeli ten godny krytykuje właściwą wiedzę, to będzie honorował i chwalił tych pustelników i braminów którzy mają błędną wiedzę. Jeżeli ten godny krytykuje właściwe wyzwolenie, to będzie honorował i chwalił tych pustelników i braminów którzy mają błędne wyzwolenie. Jeżeli jacyś pustelnicy i bramini myślą, że ta rozprawa Dhammy o Wielkiej Czterdziestce powinna być skrytykowana i odrzucona, wtedy takie jest dziesięć uprawnionych dedukcji które można wyprowadzić z ich twierdzeń, zapewniających grunt pod ich skrytykowanie tutaj i teraz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.