piątek, 1 lutego 2013

Ścieżka sotapanny 20



Szlachetni wznoszą się ponad złudzenia

Budda odkrył ścieżkę wiodącą do końca odrodzin, poza samsarę, która w esencji jest kilesami, działaniem i jego rezultatami. Cykl kiles, cykl działania i dojrzenia działania: poza ten cykl prowadzi praktyka sīla, samādhi i paññā.

Sila, jak prawdopodobnie już to rozumiemy, jest wstrzemięźliwością naszych cielesnych i werbalnych działań, tak, że są one nienaganne. Samadhi czyni nasz umysł stabilnym. Ta stabilność umysłu pochodzi ze skupienia naszej sati. Obserwowanie wdechów i wydechów jest jedną z metod zwaną ānāpānasati. To podstawa, koronna praktyka, której oddawał się sam Budda.

Kiedy mamy sati, obserwując wdechy i wydechy, bądź gdy skupiamy swą uwagę tylko na jednym specyficznym punkcie ciała, w sercu zaczną zachodzić zmiany i za sprawą sati, ulegnie skupieniu. Na tym etapie wspieramy się vitakka i vicara, myśleniem i rozważaniem, przynajmniej do czasu zanim nie pojawią się pīti i sukha, przynosząc ze sobą stan wewnętrznej pełni.

Umysł, który jest cichy, nieruchomy, to ekaggatā citta. To umysł w stanie zjednoczenia. Spokój i cisza powstają i umysł osiąga poziom samadhi. Taki umysł będzie spokojny i stabilny. Kiedy powstaje pīti vitakka i vicāra wydają się być zbyt toporne. Kiedy powstaje sukha, piti również zaczyna być odczuwana w ten sposób. Ostatecznie, kiedy sukha wydaje się być zbyt toporna umysł skupia się i jednoczy w ciszy i te czynniki pīti, sukha, ekaggatā - zlewają się razem w stan samadhi, który jest stabilny. Umysł doświadcza kolejnych poziomów głębi i oczyszczenia. Piti manifestuje się jasno, za nią podąża sukha, aż w końcu umysł spoczywa i trwa w stanie równowagi. To praktykowanie samadhi z jego rozlicznymi poziomami od topornych do oczyszczonych.

Kiedy umysł jest tak zjednoczony w samadhi przez dłuższy czas, możemy popaść w złudzenie i pomyśleć, że to nibbana, że zobaczyliśmy Dhammę. "Dhamma jest jak to, nibbana jest jak to". Chociaż ten stan powstaje z samadhi, ze stabilnego i stałego spokoju, to ciągle nie nibbana. Jeżeli to jest "nibbana", jest to "nibbana" która dochodzi do istnienia z uwagi na temporalne wyparcie . Kilesy chciwości, gniewu i złudzenia, są wciąż obecne.

Jeżeli wejdziemy w ten stan, możemy wpaść w złudzenie i ciągle nie będzie tam pańńa, lecz błędne zrozumienie. Możemy myśleć, że zobaczyliśmy Dhammę, że znamy Dhammę. Ale ten pogląd jest uwarunkowany przez obecność naszego samadhi. Takie rzeczy dzieją się bardzo często u medytujących, kiedy ich samadhi jest stabilne i silne. Ale oczywiście to samadhi jest wciąż nietrwałe. Gdyby umysł nie przywiązywał się do samadhi, chwytałby się form, dźwięków, zapachów, smaków i cielesnych wrażeń i mentalnych obiektów, zamiast tego. Musimy mieć sati, skupiającą umysł do stanu niewzruszoności. Musimy się nauczyć sztuki samadhi, aż doświadczymy go jasno.

Czasami możemy pomyśleć, że takie rozwijanie samadhi nie jest ważne. To jakby ktoś myślał: "Doświadczyłem stanu piti i teraz przechodzę do sukha". Jednakże może to piti jest związane z niższymi etapami samadhi, a my myślimy, że to piti jest na poziomie upacāra samādhi, bądź appanā samādhi, czyli drugiej jhany. Łatwo możemy popełnić ten błąd. Możemy nawet myśleć, że jesteśmy blisko trzeciej jhany. To zdarza się bardzo często, gdy nie wiemy co jest rzeczywiste i nie mieliśmy nigdy doświadczeń z tego zakresu. Łatwo jest dać się pochwycić w takie złudzenia, na temat poziomu samadhi, ponieważ jest w tym pragnienie i oczekiwanie, tanha. To sprawia, że przeceniamy siebie i czujemy się pewni, że osiągnęliśmy jhanę, czy ścieżkę i owoce praktyki. I tak, musimy użyć sati by powrócić do samo-obserwacji. Kruba Ajahnowie nauczali sposobu pokonania tego złudzenia osiągnięcia czegoś w naszej praktyce. Jeżeli myślimy, że osiągnęliśmy jhanę, mówią nam, że to niepewne, jeżeli wraz z naszą praktyką zaczynamy myśleć, "Och, jestem, już sotapanną!", wtedy podkreślają, że to niepewne. Trzeba to rozważyć ponownie w świetle nietrwałości.

To droga do uzyskania pańńa. Badamy by dostrzec sabhava dhammę - że tenże stan, który powstaje jest tylko anicca, dukkha, anattā . Te charakterystyki stosuje się razem. Nie chwytaj się niczego, to tylko upadana.

Praktykujemy porzucenie "posiadania" rzeczy czy "bycia" czymkolwiek. Nie praktykujemy "uzyskania" czegoś czy "bycia" sotāpanną, sakadāgāminem, anāgāminem or arahatem. To tylko konwencje by odpowiednio odnieść się do umysłu praktykującego, który osiągnął pewien poziom, ale taka jednostka nie dodaje do tego percepcji jaźni, bazującej na przywiązaniu. Ariya nie przywiązują się do poglądu, że są "tym" czy "tamtym". Rozumieją te terminy jako po prostu konwencje.

Tak naprawdę, te terminy tylko wskazują postęp ku vimutti (wyzwoleniu), gdzie jesteśmy ponad tymi konwencjami, zdolni do ucieczki i opuszczenia rzeczy, które nas wiążą. Porzucenie sakkayaditthi (poglądu na osobowość), vicikicchā (wątpliwości), sīlabbata parāmāsa (przywiązania do obrządków i rytuałów), to rozpoczęcie, początkowy etap.

Samādhi typu appanā samādhi jest silne, mocne i zjednoczone. Jeżeli jeszcze nie doświadczyliśmy takiego zjednoczenia serca, jest to bardzo trudne do intelektualnego zrozumienia. Musimy brać na wiarę opisy innych.

W mojej własnej praktyce, kiedy doświadczyłem pewnej pīti, miałem takie oczekiwania, że po tej pīti, przyjdzie sukha. Ale próbując wkroczyć w sukkha, moc umysłu okazała się nie wystarczająca by przekroczyć pīti, i uczynić progres. Bez zdania sobie sprawy, sati przestała być efektywna i stopniowo słabła, także na końcu nawet pīti była nie do osiągnięcia.

Dlaczego tak się dzieje. Ponieważ porzuciliśmy słowo medytacyjne czy też obserwowanie oddechu. Musimy powrócić pilnie do powtarzania słowa medytacyjnego. Wziąć się za nie z powrotem i zacząć od nowa "buddho", od nowa "dhammo", od nowa "sangho", ponowić badanie.

Musimy ponownie ustanowić naszą sati. Znacząc praktykę od nowa. Wykonywać ją stale i ciągle aż nasze serce odzyska spokój i ciszę i uwolni się znów od nastrojów i emocji.

Podczas mojej praktyki doświadczyłem i przeszedłem przez wiele piti, wiele sukha. Och, olbrzymią ilość takich doświadczeń, nawet do punktu, że pewne z nich kontynuowały się przez miesiąc. Ale nawet jeżeli tak się dzieje, ciągle trzeba powracać do fundamentów praktyki, stale i systematycznie.

Ciągle musimy wchodzić na poziom skupienia umysłu. Z vitakka i vicāra może być tak, że myślimy, że już odeszły i nie musimy się o nie już dłużej martwić. Myślimy że wyszliśmy poza nie, ale czasem powracamy do myślenia i rozważania, powracamy do oddechu. To są toporniejsze jaki bardziej subtelne poziomy umysłu, z którymi stykamy się podczas praktyki.

Z każdym krokiem i na każdym etapie, nie możemy odrzucić, ale stale powracać do naszych podstaw, przewodniej ścieżki naszej praktyki. Posiadając sati i wykonując medytację, musimy się skupić na wybranym przez nas obiekcie, takim jaki nam najbardziej odpowiada.

I kiedy tak praktykujemy i badamy - separując od siebie elementy i agregaty, separując się od obecnych posiadłości - musimy się temu oddać aż zobaczymy z jasnością. Kiedy jest jasność, znamy i rozumiemy siebie.

W tym miejscu, "ten kto wie" nie ogłasza się sotāpanną, sakadāgāminem, anàgàminem, czy atahatem. Jest tylko poznawanie. Jeżeli praktyka jest rzeczywiście na tym poziomie, wiemy co porzuciliśmy, jak również co jeszcze zostało do zrobienia.

Wiemy i widzimy jasno, ale nie potrzebujemy rozmawiania o tym. Czym więcej mówimy tym bardziej staje się to po prostu przechwalaniem. Nasze zadanie to porzucić wszystko a nie jeszcze bardziej plamić serce. Oczyszczamy serce. Ponieważ w rzeczywistości, kiedy przebiliśmy się przez te grube poziomy ignorancji i wykonali rzeczywistą praktykę, nie ma tu nikogo. Jakakolwiek rupa czy nama, będziemy ją widzieli jako anicca, dukkha, anatta.

Zatem gdzie jest sotāpanna? Gdzie można go znaleźć? Czy jest w rupa czy w nama? W rzeczywistości, jest to tylko konwencja mowy, która nazywa poziomy osiągnięć. To umysł znający rupa i nama, wiedzący że kompleks ten jest nietrwały. Są one tylko anicca, dukkha, anattā. Poznawanie które powstaje z tego jest poznawaniem wynikłym z sīla, samādhi i paññā, i dalej, wszystko to trzeba puścić. Serce jest w stanie spoczynku, trwając w obecnym teraz.

Zatem kontynuujemy praktykę porzucanie kiles, stopniowo porzucamy chciwość i gniew, trochę po trochu umniejszając ich ciężar. Wgląd i poznawanie jasno wkracza w nasze serce. Nie będziemy odczuwali potrzeby nazywania tego jako poziom sakadāgāmi. Kiedy porzucamy chciwość i gniew, wtedy poznajemy, że osiągnęliśmy poziom sakadāgāmi. Gdy wszelka chciwość, nienawiść, i złudzenie zostały porzucone, wtedy wiemy, że osiągnęliśmy poziom arahata. To postęp kogoś kto przeszedł Ośmioraką Szlachetną Ścieżkę, idąc drogą sīla, samādhi and paññā.

Czasami w naszej praktyce może pojawić się u nas błędny pogląd, że jesteśmy na tym czy na tamtym poziomie. To błędna percepcja, po prostu głupota. Nie jest to zgodne z prawdą. Naprawdę musimy być ostrożni. Możemy doświadczyć tak głębokiego spokoju, że wydaje się być on otwarty na prawdę, ale może to być tak zwana vipassanūpakilesa. To przeszkoda w praktyce i stworzy problemy dla rozwoju vipassany.

Kiedy siedzimy w medytacji, może się zdarzyć, że pojawia się piti, wiele szczęścia i doświadczamy olbrzymiego spokoju i ciszy. Promieniowanie i jasność wydają się być wszystkim co pozostało. Może pomyślimy, że to magga-phala (ścieżka i owoc). Musimy być ostrożni i posiadać sati i pańńa, dla obserwowania tego doświadczenia. Luang Pu Chah zawsze wskazywał na takie stany, by widzieć je w świetle anicca. Są ona tylko anicca. Mówił by nie dać się przez nie ogłupić.

Możemy myśleć, że nasze samadhi jest tak wielkie, że osiąga poziom jhany, albo, że jesteśmy sotapanną czy może nawet sakadāgāminem. jeżeli do tego dojdzie, jest oczywiste, iż jest w tym poczucie "ja". Luang Pu Chah powiedziałby, że to niepewne, nietrwałe. I jeżeli myślimy, że jesteśmy arahatem, to niepewne w najwyższym stopniu. Musimy mieć sati i pańńa, by nie popaść w takie złudzenia. To powstrzyma również innych przed uleganiu co do nas złudzeniom, myśleniem, że jesteśmy tacy a tacy.

Pewni ludzie przychodzili do Ajahan Chah i pytali: "Czy jesteś arahatem?" Ale on tylko odpowiadał, że nie jest niczym. Jeżeli serce nie posiada niczego, jak możemy "być" arahatem? Jeżeli wciąż czymś jesteśmy, jest w tym wciąż cierpienie. Jeżeli myślimy, że jesteśmy tym czy tamtym, lub, że jesteśmy już sotapanną, pewni ludzie mogą się z tym nie zgodzić lub nie wierzyć nam, i to sprawi powstawanie u nas kiles, z podążającą za nimi dukkha.

Jeżeli myślimy, że już jesteśmy arahatem, wtedy mamy jeszcze większy problem, ponieważ jeżeli ludzie nie będą nam wierzyli, to sprawi nam naprawdę wiele cierpienia. Cierpiący arahat ... jak możliwy jest cierpiący arahat. Jak do tego doszło? Jak może tu być obecny gniew czy chciwość? To coś co jest paccata veditabbo vińńuhiti - czymś do doświadczenia indywidualnie przez każdego mądrego.

U Kruba Ajahnów których serca osiągnęły ostateczny cel, słowa i emocje które wyrażają są po prostu zewnętrznymi sposobami zachowania. Nie powstaje nowa kamma. Mogą mówić ostro, łagodnie, nieśmiało, czy jakkolwiek, ale to zaledwie cielesne i werbalne ekspresje. Wolni od kiles, wyjaśniają, to nie kamma, to kiriya działanie bez upādāna. Ta nieobecność upādāna jest czymś ciężkim do przeniknięcia. Umysł jest jedną rzeczą, obiekty umysłu są drugą rzeczą. Nie są tym samym.

Luang Pu Chah dawał przykład z wariatem i arahatem. Czasami moglibyśmy na nich patrzeć i nie widzieć różnicy. Luang Pu Chah powiedział, że ten szaleniec i arahat mogliby na zewnątrz wyglądać tak samo, a jednak jeden podróżuje dolnymi drogami a inny najwyższymi ścieżkami.

Zatem w naszej praktyce zawsze musimy mieć sati i pańńa. Z czymkolwiek się zetkniemy, powinniśmy znać to jako nietrwałe. To uczyni nasze serca mądrymi, niepogrążonymi w otchłani ignorancji. Praktykując jak to, zrozumiemy jasno i będziemy zdolni by puścić. Kiedy zobaczymy ludzi kierującymi się w swych działaniach złudzeniami, zrozumiemy sytuację, że to anicca, dukkha i anatta.

Na początku nasze przekonanie pochodzi z wiary. Mamy pewne wierzenia i szacunek. Choć czasem nie mamy pańńa, jesteśmy zupełnie bez mądrości. Luang Pu Chah dał przykład, że kiedy był młodszy, spotkał mnicha o którym z początku myślał jako o arahacie. Ten mnich potrafił zachowywać się jak arahat. Potrafił puścić wszystko, co się pojawiło, jak arahat. Po pewnym czasie Luang Pu Chah zauważył, że styl praktyki u tego mnicha i jego zachowanie się zmieniły, wtedy zobaczył prawdę: "Och, pomyliłem się!" To dało mu mądrość. retrospektywnie, takie pomyłki są normalna sprawą w naszej praktyce. Ważne by o tym pamiętać.

Czy praktykant żyje blisko czy daleko od Kruba Ajahna, ponad wszystko musimy trzymać się blisko Buddy. "Blisko", oznacza, że musimy trzymać się rzeczywistości anicca. Percepcja anicca musi być cały czas obecna w naszych sercach, to wspomaga i wspiera nas, gdy jakikolwiek rodzaj myśli czy uczuć się zamanifestuje, dobrych czy złych. Czasami nie lubimy pewnej osoby ale inną osobę lubimy bardzo. Cóż, to anicca. Pewne jedzenie nam smakuje, to znów anicca. Gdybyśmy jedli je cały czas, wkrótce by się nam znudziło. taka jest natura rzeczy - nie są one pewne. Wszystkie myśli i uczucia, które doświadczamy, wszystkie są anicca. Jeżeli badamy rzeczy w taki sposób, to oznacza, że mamy pańńa.

Jeżeli nie potrafimy poradzić sobie z tymi myślami i uczuciami, zaczniemy się chwytać pięciu agregatów. To upadana i przyczynia się ona do powstania cierpienia w naszych sercach.

Ajahn Anan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.