Śmieszne. W tych rozmowach on myśli zwykle, że ja jego nie dosyć rozumiem, a ja mam wrażenie, że on mnie nie pojmuje. A tymczasem rozumiemy się znacznie lepiej niż myślimy. Teraz uklękłem, wyciągnąłem nad nim rękę i zacząłem:
– Słuchaj, to wszystko, o czym ci tak długo mówiłem, to będziesz musiał uważnie sobie łączyć z tym, co ci powiem teraz. To jest zupełnie proste. Otóż jak towarzystwo zaczyna grać w karty, to jak wiesz, każdy wpłaca coś do puli.
– Znaczytsia do banku – poprawił mnie Tadzio.
– Niech będzie do banku. Otóż cały ten świat, o który ci chodzi, rozpoczął grę prawie w tym samym czasie. Do banku wpłaciło trzech partnerów – każdy pokaźną sumę. To były wpłaty grecka, rzymska i chrześcijańska. Ale każda z tych wpłat, równa co do wartości, rzucona została w innej walucie. Uważaj: Grecy wpłacili pojęcie człowieka i rozum, zwyczajny ludzki rozum, jako miarę wszystkiego. Rozum i człowiek byli dla nich tym, czym dla ciebie jest calówka. Dzięki temu stworzyli teorię. Co to jest teoria, to rozumiesz (Ehe!). Rzymianie wpłacili praktykę, a w niej głównie prawo i naukę o jego poszanowaniu. A teraz na odmianę wyobraź sobie ten świat jako termometr z podziałką. Grecy i Rzymianie wpłacili swoje stawki poniżej zera. Panował mróz. To wszystko było zimne pomimo usiłowań wielkich filozofów, którzy czuli ten chłód, ale nie potrafili z niego wyjść i nie potrafili ogrzać temperatury świata, bo brakło im – pomimo wszystko – poczucia człowieczeństwa. Człowiek był dla nich myślącą bryłą mięsa.
I nagle w tym miejscu, w którym na termometrze jest czerwona kreska, rodzi się Chrystus. Temperatura od razu wzrasta, bo z jego narodzeniem rodzi się dopiero prawdziwy człowiek. On i jego uczniowie niosą słowo o nowym człowieku, o jego życiu doczesnym i o życiu duszy, o wieczności. Dopiero w tym człowieku krąży naprawdę ciepła krew, nieraz aż za ciepła. Dopiero ten człowiek zaczyna mieć prawdziwe poczucie godności ludzkiej. Krótko mówiąc Chrystus odkrywa i podbija cenę człowieka na tym ludzkim jarmarku, odbywającym się w punkcie zero. Czy rozumiesz to?
Tadzio wpatruje się we mnie swoimi niebieskimi oczami i kiwa głową.
– Nachalnie proste! Daj mi tytoń i zasuwaj dalej.
A więc reasumuję:
– Grecja wpłaca do banku rozum, poszukiwanie prawdy, walkę z ciemnota, przesądami i fanatyzmem. Pozwala ona ludziom porozumieć się, stwarza dyskusję. Rzym dorzuca prawo, naukę o prawach i obowiązkach; zaś chrystianizm odróżnienie życia doczesnego od życia wiecznego, pojęcie godności osoby ludzkiej, jej wartość nie tylko użytkową. Wytycza on wreszcie granice władzy państwa nad człowiekiem. W momencie zero, od kreski czerwonej począwszy, zaczyna się gra. Te trzy wpłaty zostają na stole historii tego naszego świata. Pierwsi gracze umierają – przychodzą następni. Oczywiście każdy coś wpłaca albo przegrywa z kapitału, wpłaconego przez poprzedników. Wpłaty są nieraz małe, czasem żadne, kiedy indziej znaczne. Jedni powiększają lub umniejszają wpłatę chrześcijańską, inni grecką, jeszcze inni rzymską. Ta gra raz jest mniej uczciwa, raz więcej, ale jedno jest pewne: nikt nie podaje w wątpliwość wielkiej i chyba bezcennej wartości – tak, wbij to sobie w głowę – bezcennej wartości wpłat greckiej, rzymskiej i chrześcijańskiej. Dyskutuje się je, kurs ich jest zmienny, ale mowy nie ma o wycofaniu ich z obiegu, z gry. Na świecie jest źle – to prawda, ale dokąd nikt nie traci wiary w te trzy wielkie wpłaty, istnieje nadzieja, że przy ich pomocy uda się rozwiązać wiele problemów. Wiele już rozwiązano i wartość ich nigdy nie zawiodła, gdy starano się umiejętnie je przemieszać. Przyrządzano gorsze lub lepsze mieszanki, ale – powtarzam – nigdy dotąd nie zwątpiono całkowicie w wartość zasadniczych składników: Grecji, Rzymu i Chrystusa. Na świecie robi się tymczasem coraz ciężej. Całe to zjawisko wyjaśnię ci potem, żeby nie zaciemniać rysunku. (TU będzie miejsce na kapitalizm). I oto przychodzi najpierw faszyzm, po nim Hitler. To mają być lekarstwa.
Czuję, jak coś zaczyna we mnie wzbierać. Nie myślałem o tym dotąd. Świadomie przerobiłem się wśród tych dni na aparat tylko odbiorczy, o bardzo ograniczonym zasięgu. A teraz zaczęło się… Już nie mówię tego dla Tadzia; wiem, że mówię to przede wszystkim dla siebie. Sumuję dla siebie, ażeby dodawanie nie było kiedyś za długie.
Cechą charakterystyczną tych lekarstw jest to, co nazwano totalizmem, to znaczy, w sumie, absolutne i zupełne Zaprzeczenie wartości tych trzech wielkich wpłat. Dla totalizmu nie ma nic nietykalnego, a ty jako człowiek, zależnie od twoich umiejętności, nie jesteś przede wszystkim Tadziem, lecz tylko łopatą, kilofem, śrubokrętem, pilnikiem i tak dalej. Ludzie tacy, jak ja, są tam tylko piórem, pędzlem, płytą gramofonową albo w ogóle – i najczęściej kataryną. Można z nimi robić, co się chce. Los ich, ich życie zależą od jakiegoś centralnego wykresu i wykres ten dyktuje, czy ludziom tym ma być gorzej lub lepiej. Rtęć, która z takim trudem wyskoczyła powyżej zera, opada gwałtownie. Nastaje z powrotem chłód pogańskiego świata, jakieś pogańskie „państwochwalstwo”, w którym z takich czy innych powodów wypędza się Einsteina, Mannów i Werflów*, tak jak wypędzało się Anaksagorasa, Owidiusza, a innych zmusza się do samobójstwa, tak jak Sokratesa. Potworne i beznadziejne. Co z tego wyniknie?
Niemal krzyczę. Co mnie to obchodzi, że Tadzio nie wie, kim byli. Ja to mówię do siebie. O tym nie wolno zapomnieć. Kłębią się myśli. Jaki ten piasek jest gorący. Co robić, co robić? Tymczasem nie zapomnieć ani na chwilę. Czułem, że tym razem Tadzio spoglądał na mnie z prawdziwym szacunkiem. Nic nie mówił i tylko siedząc z podwiniętymi nogami, spluwał od czasu do czasu do wody.
Andrzej Bobkowski
Szkice piórkiem
* Powody wypędzenia żydów z Niemiec są dokładnie takie same jak powody tych którzy ich wypędzali przez ostatnie 2000 lat. Jakkolwiek barbarzyńskim może się to wydawać Bobkowskiemu, człowiekowi Zachodniej Cywilizacji, gdzie etyka wyklucza dokonywanie osadu grupowego, i każdy jest odpowiedzialny sam za siebie, każdy kraj dający prawa obywatelskie żydom musi skończyć jak obecna Polska czy USA, czyli terytorium w pełni kontrolowane przez żydów którzy nie tyle stanowią jego elitę, ale elitę wrogą zatem powiedzieć że są obojętni na los rdzennej ludzkości to mało, gdyż jak to obecnie widzimy dążą raczej do jej eksterminacji czy przynajmniej zniewolenia. Jak długo prawdziwe elita intelektualna Białego Człowieka nie zrozumie że żydzi myślą w kategoriach rasy i temu podporządkowują swą etykę: okradzenie i oszukanie goja według Talmudu nie tyle jest dozwolone co jest moralnym obowiązkiem; żydzi zawsze będą wygrywali wojnę etniczną, jakże mogłoby być inaczej skoro druga strona nie zdaje sobie sprawy z tego że toczy się przeciwko niej jakaś wojna?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.