Malarstwo Egipcjan, cała ich sztuka, jak żadna inna chyba na ziemi, znajdowała się pod przemożną władzą metafizyki. Ale przy tym najbardziej banalne sceny z życia – dzikie kaczki wśród trzcin, karpie w sadzawce – są malowane z precyzją niemal naukową i nie mamy żadnych trudności w rozróżnieniu gatunków zwierząt i roślin przedstawianych przez anonimowych mistrzów egipskich. Jak wytłumaczyć ten niepokojący mezalians naturalizmu ze wzniosłymi sprawami ducha?
Owym drobnym, idyllicznym scenom Egipcjan towarzyszy prawie zawsze znak, napis, hieroglif, który mówi, że za barwną zasłoną życia istnieje świat surowy i jedyny, świat bogów i dusz szukających nieśmiertelności. Nie zawsze realistyczna dokładność jest wyrazem radosnej afirmacji życia, pochwałą widzialnej rzeczywistości. Kwiat lotosu malowany skrupulatnie jak w przyrodniczym atlasie, ręka wyrysowana precyzyjnie na strunach harfy, piórko dzikiej kaczki – nie oznaczają ani pochwały, ani afirmacji. Są po to, aby można było odczytać z tych fragmentów czystą melancholię przemijania.
Zbigniew Herbert
Labirynt nad morzem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.