Romantyzm przyznał okresowi młodości przywileje dojrzałego wieku. Nie trzeba było dorastać, trzeba było być młodym. Egzaltacja znaczyła więcej niż rozsądek, zapał prześcigał doświadczenie, namiętność wywyższała się nad wszystkie cnoty, a geniusz objawiał się wcześniej, niż zwykła wyrabiać się mądrość. Sława rosła szybciej niż zarost.
Najjaskrawiej odbiło się to w datach romantycznej muzy. Goethe zaczął drukować mając lat szesnaście, Byron i Poe osiemnaście, Mussetowi i Puszkinowi wystarczyła dwudziestka lub jej okolice, by ich uznano za geniuszów. Schiller w dwudziestym drugim roku życia był autorem Zbójców, a Dickens w dwudziestym czwartym Klubu Pickwicka. Mendelssohn miał za sobą kilka oper i długi szereg utworów kameralnych, gdy w czternastym roku napisał symfonię, a w szesnastym uwerturę do Snu nocy letniej. Schumann założył pismo muzyczne i zdobył autorytet jako krytyk, będąc dwudziestoczteroletnim młodzieńcem, Delacroix od pierwszego obrazu stał się chorążym romantyzmu i celem ataków malarstwa akademickiego. Podobnie w Polsce Mickiewicz, Słowacki i Krasiński byli młodzi i od razu wielcy, a ostatni napisał dwa genialne poematy dramatyczne licząc dziewiętnaście i dwadzieścia lat.
Kazimierz Wierzyński
Życie Chopina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.