Antoni pochodził z Egiptu. Jego rodzice byli zacnego rodu i mieli dość duży majątek. Jako że byli oni chrześcijanami, i on w rym duchu został wychowany. Jako dziecko przebywał z rodzicami, nic innego poza nimi i domem nie poznając. Kiedy podrósł i osiągnął odpowiedni wiek, nie chciał się uczyć liter (grammata), by nie wychodzić i nie przebywać w towarzystwie innych dzieci (VA 1).
Był bardzo mądry. A najdziwniejsze było to, że choć nie uczył się liter (grammata), był bardzo bystrym i roztropnym człowiekiem. Pewnego razu przybyli do niego dwaj pogańscy filozofowie, sądząc, że zdołają wystawić Antoniego na próbę (VA 72).
Później przyszli do Antoniego na zewnętrzną pustynię inni filozofowie i sądzili, że go wydrwią, ponieważ nie znał liter (grammata). Antoni rzekł do nich: „Cóż powiecie? Co jest najpierw, umysł czy litery? I co jest przyczyną czego: umysł liter czy litery umysłu?". Gdy oni odpowiedzieli, że pierwszy był umysł, który później wynalazł litery, Antoni odrzekł: „Kto ma zdrowy umysł, temu litery nie są potrzebne". To wprawiło w zdumienie tych, którzy tam byli, i gości. Odeszli zdumieni, że człowiek prosty ma taki rozum (VA 73).
Wydawać by się mogło, że cytowane tu ustępy VA zawierają jasną odpowiedź na pierwsze z pytań w tytule tego paragrafu, a badacz nic powinien poddawać jej w wątpliwość. Nie było trudno stwierdzić, czy ktoś posiadł umiejętność posługiwania się pismem — do tego nie trzeba było znać dobrze koptyjskiego ani zaglądać do czyjejś duszy. Bardzo wielu uczonych, zwłaszcza poprzednich pokoleń, mających większe niż my zaufanie do wiarygodności wszelkich informacji zawartych w VA, pisało o Antonim jako o mnichu pozbawionym nawet rudymentów wykształcenia.
Sprawa nie jest wcale taka prosta, nawet jeśli nie odwołamy się do innych źródeł próbując dokładnie zrozumieć tekst VA. Grammata bowiem może znaczyć nie tylko „litery", ale, w sensie przenośnym, „literatura", „wykształcenie" (w takiej postaci, w jakiej opanowywano je w wyniku procesu nauczania dokonywanego wedle greckich wzorów, w którym studium literatury odgrywało podstawową rolę). Nie jest jednak wykluczone, że rzeczywiście Atanazy chciał powiedzieć, iż Antoni nie opanował umiejętności czytania i pisania. Przemawiałby za tym całkowity brak wzmianek o księgach w żywocie, a także zdanie, które zamyka rozdział 3: )(A tak był uważny, kiedy czytano Pismo Święte, że ani jedno słowo nie padło na ziemię, wszystko zapamiętywał tak, że w końcu pamięć zastępowała mu księgi".
Jednak ta sama VA w innych miejscach dostarcza nam podstaw do wątpienia w analfabetyzm Antoniego. W czwartym rozdziale charakteryzując początki ascezy Antoniego, który uczył się od różnych ascetów różnych cnót, Atanazy na ich liście umieszcza umiejętność określaną czasownikiem filologein. Termin ten w języku chrześcijan nabrał specjalnego znaczenia: oznaczał lekturę i medytację Biblii. Dla Atanazego piśmienność ascetów jest więc czymś oczywistym. Podobny wniosek wynika z VA 55,9-11, w którym w usta Antoniego włożone są następujące zdania:
Z taką samą uwagą strzeżmy się przed grzechem. Niech każdy z nas zaznacza i zapisuje uczynki i poruszenia duszy, jakby chcąc je innym oznajmić. Zaufajcie mi: wstydząc się, żeby kto nas nie zobaczył, zaprzestaniemy zupełnie grzeszyć i rozmyślać o złu. Kto bowiem chce, by go widziano, gdy grzeszy? Kto grzesząc, raczej nie skłamie, chcąc się ukryć? Jak więc nie oddawalibyśmy się rozpuście, obserwując się wzajemnie, tak i zapisując, jakbyśmy mieli obwieścić je innym, ustrzeżemy się od nieczystych myśli, wstydząc się, by nie zostały poznane. Piszmy to na oczach braci, żebyśmy czerwieniąc się przy pisaniu, aby kto nie zobaczył, zupełnie nie rozmyślali o tym, co złe. Gdy w ten sposób będziemy się formować, będziemy w stanie zapanować nad ciałem i podobać się Panu, zniweczymy zaś podstępy wroga.
Mnisi na ogół sztukę posługiwania się pismem posiadali. Żyjący w pierwszej połowie IV w. Pachomiusz, twórca pierwszych klasztorów (w dosłownym tego terminu znaczeniu), nakazywał wręcz uczenie mnichów, jeśli wstępując do klasztoru byli niepiśmienni. Życie ascetyczne dostarczało ludziom je uprawiającym ważkiego powodu nauczenia się pisma: bez tej umiejętności poznawanie Biblii było wprawdzie możliwe, ale o tyleż trudniejsze. Oczywiście piśmienność środowiska ascetycznego nie oznacza eo ipso piśmienności konkretnego mnicha imieniem Antoni. Ta musi być przedmiotem osobnej dyskusji. Decydujących w niej argumentów dostarczają nam Listy Antoniego, którymi warto zająć się dłużej.
Za: Ewa Wipszycka, Drugi dar Nilu, czyli o mnichach i klasztorach w późnoantycznym Egipcie, seria: źródła monastyczne: monografie 2, TYNIEC, Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.