Część mnichów zarabiała na życie, przepisując książki. Było to jedno z typowych zajęć mniszych. Świadczy o tym nie liczba wzmianek o nim (tych jest raczej niewiele), ale ich treść. Palladiusz mówi o pewnym mnichu, że podjął życie ascetyczne jako człowiek zbyt stary, aby nauczyć się techne (a więc jakiegoś rzemiosła) czy też askesis graphike (umiejętności przepisywania). Była to widocznie zwykła alternatywa stojąca przed braćmi. Podobne wnioski można wyciągnąć z historyjki znajdującej się w Gerontikonie i u Jana Kasjana. Pewien uczeń, zawołany przez swego mistrza, miał nie dokończyć nawet litery, której pisanie przerwał w połowie — fakt ten przytaczany jest jako przykład doskonałej gorliwości i posłuszeństwa. Przepisywanie ksiąg musiało być czynnością pospolitą, jeśli się nim posłużono dla ilustracji wzorowego postępowania. Zacytować też warto naukę zawartą w Asketikonie Izajasza, który rejestruje zbiorowe doświadczenie Sketis: jeśli posiadasz księgę, nie ozdabiaj jej, gdyż twoja dusza nic na tym nie zyska. Wiemy, że Ewagriusz Pontyjski zarabiał na życie, przepisując rękopisy. Inny, mniej sławny cudzoziemiec, tym razem z Italii, pracował w podobny sposób. O kopiowaniu ksiąg wspomina wreszcie apoftegmat o abba Abrahamie. Zupełnie izolowany jest pogląd wyrażony w cytowanym wyżej apoftegmacie publikowanym przez F. Nau. Przepisywanie ksiąg jest w nim uznane za zajęcie gorsze dla mnicha niż koszykarstwo, miało bowiem prowadzić do pychy.
Rękopisy przepisywano w znacznym stopniu dla środowiska monastycznego, w którym pobożne lektury były pospolitsze, niż nam to się zazwyczaj wydaje. Gdy przystępujemy bowiem do lektury dzieł literackich, rzucają nam się w oczy nade wszystko te ustępy, w których znajduje wyraz nieufność czy też nawet pogarda mnichów dla ksiąg, jako niepotrzebnych dla zdobycia prawdziwej mądrości i sprzecznych z zasadą bezwzględnego ubóstwa. Jednak takie postawy nie były chyba wśród mnichów typowe, gdyż mamy wiele dowodów na obecność ksiąg w mniszych celach i jesteśmy pewni, że bracia byli na ogół piśmienni (miałam okazję pisać wcześniej na ten temat, s. 253n).
Księgi przepisywano także dla potrzeb kultu w kościołach, dla członków kleru, a także pobożnych a kulturalnych ludzi świeckich, których w Egipcie u schyłku czasów bizantyńskich nie brakowało.
Mnisi przepisujący rękopisy jednocześnie zajmowali się sporządzaniem opraw z drewna, skóry, papirusu. Mogły one przybierać bardzo wyrafinowaną postać.
Może ci sami bracia, którzy zarabiali na życie pisaniem, malowali w eremach Cel znane nam inskrypcje, z których tak wiele zakłada profesjonalnego wykonawcę? Być może, choć w „świecie" ci, którzy malowali napisy na ścianach, należeli do osobnej profesji. W skupisku takim jak Cele, nawet jeśli było ono liczniejsze od przeciętnych ośrodków monastycznych w Egipcie, nie znalazło się aż tak wielu specjalistów wykonujących ten zawód w „świecie" ani nie istniał aż tak wielki popyt na takie usługi, aby doszło do uformowania się grupy braci wyłącznie z nich żyjących. Może sporządzanie napisów należało do malarzy pokrywających mury eremów freskami? Niestety, i o nich nic nie wiemy.
Za: Ewa Wipszycka, Drugi dar Nilu, czyli o mnichach i klasztorach w późnoantycznym Egipcie, seria: źródła monastyczne: monografie 2, TYNIEC, Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.