piątek, 24 lutego 2017

Norymberga - zbrodnia żydowska w imieniu prawa

Artykuł Lashy Darkmoon

Zeznania w Norymberdze zdobywano dzięki torturom. Najgorszymi z tych tortur, prowadzonymi w większości przez żydowskich agentów na niemieckich jeńcach wojennych, było miażdżenie jąder.

„Legenda holokaustu jest zbudowana na ‚wyznaniach’ zdobytych torturami„. Tak rozpoczyna się artykuł przysłany mi przez nieznanego emailera. [http://exposing-the-holocaust-hoax-archive.blogspot.co.uk/2015/06/the-holocaust-legend-is-built-on.html]

W tym samym czasie, przez zwykły przypadek, inny korespondent przysłał mi obrzydliwe szczegóły o miażdżeniu jąder. Swój list kończy tymi słowami: „To zrobili żydowscy śledczy swoim niemieckim jeńcom wojennym po II wojnie światowej żeby zmusić ich do „śpiewania”, czyli przyznania się do zbrodni których nigdy nie popełnili”.

Te słowa nieco mnie zszokowały. Prawdę mówiąc, miażdżenie jąder to nie coś o czym dużo myślałam, ani nie chciałam rozwodzić się zbyt dużo nad tym przykrym tematem. Oczywiście, wiem, że w Norymberdze było dużo miażdżenia jąder żeby wymusić zeznania z pokonanych Niemców, ale nie wiedziałam, że amerykańscy Żydzi byli najwybitniejsi w szeregach tych oprawców.

Najwyraźniej aż trzech na czterech śledczych w Norymberdze było Żydami, i ci żydowscy śledczy, dowiedziałam się ku mojemu przerażeniu, byli najbardziej krwawymi i największymi sadystami. Tam niemal nie było poziomu ludzkiej nieprawości, do którego te potwory nie schodzili chętnie, łącznie z ze zmuszaniem niemieckich ofiar do zjadania ekskrementów i seksu z ekshumowanymi zwłokami. (zob. poniżej)

Tak, więc to jest coś o czym powinniśmy pamiętać kiedy oglądamy wszystkie te hollywoodzkie filmy świętujące bohaterskie czyny aliantów w II wojnie światowej i lamentujące nad horrorem holokaustu: że żydowscy śledczy, pracując dla Amerykanów, znani są z tego że bili, torturowali i miażdżyli jądra niemieckim oskarżonym zanim oskarżyli ich w Norymberdze o zbrodnie wojenne. Bez tych ‚wyznań’ zdobytych ekstremalnymi torturami, nie ma solidnego dowodu na to, że żydowski holokaust w ogóle miał miejsce. Jest tylko legenda, pogłoski i „opowieści naocznych świadków” oparte na czystej fantazji, fikcji i groteskowej przesadzie.

Orędownicy oficjalnej fabuły mówią, że najmocniejsze „dowody” na holokaust, czyli systematyczną eksterminację 6 mln Żydów w komorach gazowych z polecenia Hitlera, składają się z rzekomych „wyznań” niemieckich funkcjonariuszy zdobytych ekstremalnymi torturami. Faktycznie, zdaniem żydowskiego śledczego Johna Stacka, tortury stosowano dla własnego dobra, nawet kiedy nie było nic do wykazania [practiced for its own sake]. Praktykowano je dla czystej przyjemności: bo dawały oprawcom „haja”, poczucie sadystycznej wszechmocy, euforię orgazmu.

Od tego czasu otwarcie potwierdzono to w dziennikach czołowego brytyjskiego funkcjonar-iusza, płk Alexandra Scotlanda, który kierował programem przesłuchań, że tysiące Niemców torturował brytyjski wywiad wojskowy [tortured by British Military Intelligence], pod nadzorem Sekcji Przesłuchań Jeńców Wojennych (PWIS). Te tortury niemieckich jeńców wojennych miały miejsce podczas wojny żeby zdobyć informacje wojskowe. Po zakończeniu wojny zastosowano ich jeszcze raz, żeby zdobyć zeznania do skazania za „zbrodnie wojenne”.

Niemieccy jeńcy informowali, że techniki tortur obejmowały pozbawianie snu, głodzenie, systematyczne bicie, wyrywanie z głowy włosów, groźby użycia rozpalonych do czerwoności metalowych prętów, groźby użycia urządzeń elektrycznych by wywołać wstrząsy, i w końcu najgorsze tortury ze wszystkich, powolne i systematyczne „maglowanie” przewodów nasiennych jąder – procedura prowadząca ofiary do ciskania się i wrzasków godzinami jak dzikie zwierzęta.

Prokuratorzy w Norymberdze oskarżali i skazywali Niemców za mord około 4 mln ludzi w Auschwitz. Te zarzuty opierały się na rzekomych „wyznaniach” zdobytych torturowaniem niemieckich oficerów, takich jak podpisane „wyznanie” Rudolfa Hössa [signed “confession” by Rudolf Höss], komendanta Auschwitz, podające szczegóły jak osobiście zamordował 2.5 mln Żydów.

Ale w 1989, sowiecki rząd zmniejszył liczbę zabitych w Auschwitz z 4 mln do 1.5 mln. (zdjęcie poniżej). Później zmniejszono ją do 1 mln.

Natychmiast stało się oczywiste, że gdyby w Auschwitz zmarło tylko 1 mln Żydów, jak teraz potwierdzono oficjalnie, to niemożliwe byłoby już twierdzenie, że 2.5 mln Żydów zostało zabitych tam za Hössa, kiedy był komendantem obozu. „Wyznanie” Hössa, że w Auschwitz zabito 2.5 mln Żydów pod jego auspicjami było nic niewarte. Było to wyznanie zdobyte w wyniku tortur.

Gdyby, ponadto, tylko 1 mln Żydów zginął w Auschwitz zamiast 4 mln oryginalnie twierdzono iż tam zginęło, jest oczywiste, ze przeszacowano liczbę 3 mln Żydów. Niemożliwe już jest twierdzenie, że 6 mln Żydów zmarło podczas holokaustu. To staje się matematyczną niemożliwością.

A jeszcze, niewiarygodnie, tę niemożliwość matematyczną potwierdza się każdego dnia we wszystkich mediach głównego nurtu.

Oczekuje się od nas byśmy udawali, że 6 mln Żydów mniej 3 mln Żydów jakoś równa się 6 mln Żydów, jak Winston Smith (w 1984 Orwella) miał wierzyć, że 2 + 2 = 5. Winstonowi Smith, jak pamiętacie, w końcu udało się uwierzyć w ten absurd, za pomocą ekstra lekcji jakie dostał przez słynne „tortury ze szczurem” [„rat torture„].

Wstrząsająca rewelacja, że niemal wszystkim niemieckim oskarżonym w Norymberdze miażdżono jądra zmusza nas do przemyśleń. Jak zeznania zdobyte poprzez miażdżenie jąder można uważać za wiarygodne?

W wyniku doniesienia, że oskarżeni byli torturowanie w procesie Malmedy o rzezi, armia USA utworzyła „Komisje Simpsona” w celu zbadania rzekomego wykroczenia [Malmedy massacre trial. Sędzia Edward L Van Roden był członkiem tej komisji. Jak napisał w książce Amerykańskie okrucieństwa w Niemczech [American Atrocities in Germany], z pośród 139 przypadków traktowania rzekomych niemieckich „zbrodniarzy wojennych”, które badała komisja, i których postawiono przed Amerykańskim Trybunałem Wojskowym w Dachau [in Dachau] po II wojnie światowej, „137 z tych Niemców torturowano metodą miażdżenia jąder” [137 of these Germans were tortured by having their testicles crushed].

Inne metody stosowane przez amerykańskich śledczych to: brutalne bicie, zakładanie kaptura na głowę więźnia i bicie go po twarzy kastetem, łamanie szczęk, wybijanie zębów, wyznaczanie głodowych racji i umieszczanie ich w odosobnieniu. Następnie pokazywano im gotowe zeznania do podpisu. Wyznaj albo więcej tortur!

Okazało się, że żydowscy prokuratorzy i śledczy przejęli całkowitą kontrolę nas trybunałem wojskowym, który miał sądzić niemieckich funkcjonariuszy za zbrodnie wojenne. O tym rzadko się mówi, bo uważano by to za „antysemityzm”. Powiedzieć ‚nielakierowaną’ prawdę, że 137 Niemcom maglowali jądra w Norymberdze w większości żydowscy śledczy żeby zdobyć dowód na holokaust, uważa się za „mowę nienawiści”.

Lt. William Perl – austriacki Żyd który wyemigrował do Ameryki w 1940. Był głównym przesłuchującym Niemców oskarżonych o rzeź Malmedy. Było tak dlatego, że mówił płynnie po niemiecku, i rzeczywiście wielu śledczych w Norymberdze było niemieckimi lub austriackimi Żydami, którzy emigrowali do Ameryki przed II wojną światową i byli znani jako ‚Ritchie Boys’ [chłopcy z Ritchie]. W Ameryce było około 8.000 tych Żydów i specjalizowali się w „przesłuchaniach” niemieckich więźniów (here).

Perl nadzorował tortury niemieckich oskarżonych. Był żarliwym i aktywnym syjonistą i asystowali mu inni Żydzi w staraniach wyciągania wyznań poprzez zadawanie maksymalnego bólu. Żydzi specjalizujący się w technikach tortur w Norymberdze to Josef Kirschbaum, Harry Thon i Morris Ellowitz (here).
Oto co ma do powiedzenia Wikipedia o przesłuchaniach Niemców w Malmedy:

„Oskarżenia przeciwko niemieckim pozwanym opierały się głównie na złożonych pod przysięgą i na piśmie zeznań przedstawionych przez pozwanych w Schwäbisch Hall. Aby obalić dowody przedstawione w zaprzysiężonych zeznaniach i przez świadków oskarżenia, główny obrońca, Lt Willis M Everett starał się wykazać, że oświadczenia uzyskano nie-właściwymi metodami [inappropriate methods].

Zauważmy ten wyborny eufemizm: „niewłaściwe metody”. To w ten sposób szanowani, poprawni politycznie Amerykanie mówią o zeznaniach wymuszanych torturami. Metod nie nazywa się przerażająco okrutnymi. Nie nazywa się ich jako moralnie nie do obrony. Nazywa się je „nieodpowiednimi”.

25 września 1945, Thomas Dodd, drugi rangą w amerykańskim zespole prokuratorów w Norymberdze, wygłosił następujące spostrzeżenie, w którym stwierdził, że trzech na czterech śledczych w Norymberdze było Żydami:

„Wiecie, że gardzę antysemityzmem” – powiedział. „Wiecie jak bardzo czuję wobec tych którzy głoszą jakikolwiek rodzaj nietolerancji. Wiedząc to zrozumiecie kiedy powiem, że ten personel jest w około 75% żydowski” [seventy-five percent Jewish].

Jednym człowiekiem który przeprowadził wnikliwe badania archiwów z procesu w Norymberdze w oryginalnym języku niemieckim i wie więcej o tej sprawie niż inny kogo znam jest poliglota, amerykański badacz Carlos W. Porter , biegły w niemieckim, francuskim, włoskim, hiszpańskim i portugalskim. Kiedy zrezygnował z amerykańskiego obywatelstwa w 1984, i po przeniesieniu się do Belgii z małżonką i dziećmi, rewizjonista holokaustu i autor „Niewinni w Norymberdze” [Not Guilty at Nuremberg] zadał sobie trud by napisać do mnie o procesach norymberskich w prywatnej komunikacji (28 lipca 2015 o 21:55). Porter potwierdził to co zawsze podejrzewałem: większość amerykańskich śledczych w Norymberdze stanowili Żydzi, i że tortury stosowano swobodnie przeciwko bezradnym Niemcom na procesie, żeby zmusić ich do przyznania się do niepopełnionych zbrodni:

„Możesz być absolutnie PEWIEN,” – napisał mi Carlos Porter – „że prawie WSZYSCY śledczy i tłumacze na WSZYSTKICH procesach byli Żydami, bo Amerykanie wyrzucili język niemiecki ze wszystkich amerykańskich szkół podczas I wojny światowej, więc niemieccy uchodźcy żydowscy byli niemal jedynymi kompetentnymi ludźmi jakich mieli. Oczywiście, innym „niemieckim Amerykanom” nie można było ufać iż nie byli „nazistami”, więc byli skazani na niemieckich Żydów.

To że było tam mnóstwo złego traktowania i tortur w drobnych procesach jest absolutnie pewne. Odtworzyłem kilka zapisów tortur w procesach w Dachau w Procesach o zbrodniach wojennych i innych esejach [War Crimes Trials and Other Essays]. Ale jestem pewien, że to jest tylko czubek góry lodowej. Drobny personel można było torturować bezkarnie, i 99% z nich bałoby się nawet o tym wspomnieć. Trudno byłoby bezkarnie torturować kogoś takiego jak Goering.

Jest bogata literatura na ten temat, z czasem przybywa jej więcej. Brytyjczycy wydają się być zaskakująco entuzjastycznymi oprawcami, czy są Żydami czy nie”.

Nawiasem mówiąc, miażdżenie jąder jest sprawdzoną i wypróbowaną metodą zdobywania zeznań. Stosowano je w Średniowieczu, a szczególnie we Francji w czasie rewolucji francuskiej. Dlatego nie zaskakujące jest to, że Żydzi, mądry naród znany z ogromnej erudycji i osiągnięć akademickich opanował wszystkie techniki miażdżenia jąder. Ich talentów w zdobywaniu takiej skrajnej informacji nie wolno bagatelizować.

Choć Perl miał na rękach dużo niemieckiej krwi, to jednak Amerykanie pozwolili mu pełnić rolę prokuratora na procesach norymberskich. Innym Żydem w procesach norymberskich był Richard W Sonnenfeldt. Był głównym tłumaczem dla amerykańskich prokuratorów takich jak Perl. „Przesłuchiwał” niektórych z najbardziej notorycznych nazistowskich liderów w II wojnie światowej i zmarł w 2009 w swoim domu w Port Washington, N.Y. (here)

Sędzią w Norymberdze był także – zbieg okoliczności? – Żyd. Nazywał się A.H. Rosenfeld i był pułkownikiem w amerykańskiej armii. Płk Rosenfeld radośnie potwierdził tortury niemieckich jeńców wojennych jako kwestię polityki. „Nie moglibyśmy inaczej zmusić tych ptaszków do mówienia” – zauważył cynicznie. „To była sztuczka, i działała jak zaklęcie” [it worked like a charm].

W niedawnym prywatnym emailu do mnie, w odpowiedzi na niektóre z pytań o torturach w Norymberdze, Thomas Goodrich, ceniony autor książki Piekielna burza: zgon nazistowskich Niemiec (1944-1947) [Hellstorm : The Death of Nazi Germany (1944-1947)], wymienił nazwiska czterech znanych Żydów w amerykańskiej strefie, których nazywa „oprawcami-inkwizytorami”: Harry Thon, William Perl, A H Rosenfeld, i Shlomo Morel.

To ostatnie wymienione indywiduum, Shlomo Morel był szczególnie paskudny, którego Goodrich opisuje następująco:

„okrutny potwór, który topił mężczyzn i kobiety w latrynach na zewnątrz, który zmuszał ich do jedzenia ekskrementów, który osobiście bił więźniów aż zmarli, i który zmuszał kobiety do całowania i seksu z ekshumowanymi zwłokami”.

(Więcej makabrycznych info here):

http://englishnews.org/news-central/resources/resource-the-truth-of-ww2.html

Po ucieczce z pól zabijania w Niemczech, gdzie ogromną przyjemność sprawiały mu tańce nad stertami ciał i rzekami ludzkiej krwi, ten okrutny psychopata „prowadził komfortowe życie w Izraelu”. Tak, Izrael! – ostateczna kryjówka i wysypisko śmieci dla wielu Żydów uciekających przed długim ramieniem prawa, miejsce nazwane w przewidującym komentarzu Adolfa Hitlera już w 1925 jako „raj dla skazanych łajdaków i uniwersytet dla początkujących oszustów”. (Mein Kampf, Rozdz. 11, excerpt.)

Poniżej niektóre z makabrycznych szczegółów o miażdżeniu jąder, mogące zainteresować czytelnika. Te nieprzyjemne szczegóły pokazujemy tu tylko dlatego, że są ważne w naszej dyskusji. Jeśli jesteś wrażliwy i masz skłonności do wymiotów, radzimy pominąć ten opis i przestać czytać tutaj. Pamiętajmy, że to wszystko zrobiono 137 Niemcom w Norymberdze, po to żeby wyciągnąć od nich zeznania dla ustalenia „prawdy” o holokauście. Bez miażdżenia jąder dużo trudniej byłoby udowodnić holokaust.

„Standardową praktyką [kastrowania] we Francji od Średniowiecza do rewolucji francuskiej było miażdżenie jąder skazanych w imadle, które pękały i robiły papkę z moszny, a potem obcęgami „kruszono” przewody nasienne. Skazanego odwracano do góry nogami, aby zmaksymalizować przepływ krwi do mózgu, po którym nie był w stanie mdleć ani odczuwać szoku, aż, być może, do ostatnich kilku sekund jego gehenny.

Skazany na pewno wielokrotnie wymiotował z gwałtownymi konwulsjami, nawet po opróżnieniu zawartości żołądka, ale rzadko kiedy krzyczał, z wyjątkiem początkowego pisku, który natychmiast milkł, bo ból nie pozwalał mu oddychać. Większość mężczyzn wisiała i ciskała się w trakcie i po zmiażdżeniu każdego jądra, a to ciskanie odnawiało się po kruszeniu każdego przewodu nasiennego.

Ta metoda tortur (towarzyszyły jej inne) zwykle była zarezerwowana za zbrodnie królobójstwa albo zamierzonego królobójstwa. Skazanego później miłosiernie zabijano, ale tortury rutynowo trwały przez większość dnia, w obecności wielkich tłumów. Ciekawe jest to, że choć większości tłumu kazano wyśmiewać się i szydzić ze skazanych, i robiono to nawet podczas rozpruwania wnętrzności i ćwiartowania, to większość tłumu milczała i gapiła się z szokującym wyrazem twarzy kiedy w ten sposób dokonywano kastracji.

Źródła historyczne mówią, że gapiący się mężczyźni i kobiety wymiotowały na widok tego spektaklu (here i here).

Tak, oni na pewno wiedzieli co robili w Norymberdze! Byli ekspertami.

Pozwólmy na ostatnie słowo Thomasowi Goodrich:

„Prawdziwej historii wojny nigdy nie da się napisać, bo większość uczestników już nie żyje, a ci jeszcze żyjący nigdy nie przyznają się do swoich zbrodni. Jestem pewien, że zbrodnie dokonane przeciwko Niemcom o jakich WIEMY to dopiero początek”.

— Prywatny email do autora.


Lasha Darkmoon


Źródło: https://www.darkmoon.me/2015/torture-and-testicle-crushing-at-nuremberg/

Tłumaczenie: Ola Gordon

Czytaj także
New Purim and Nuremberg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.