czwartek, 23 lutego 2017

Zmierzch myśli Ciorana - wypisy

Nie zrozumiesz co znaczy słowo „medytacja”, jeśli nie przywykłeś do słuchania ciszy.

Tęsknota za absolutem ma w sobie czystość nieokreśloności, która leczy nas z choroby czasowości i jest modelem tego nieustannego zawieszenia. Bo ona, w gruncie rzeczy, czyni właśnie tyle: uwalnia świadomość od pasożyta, jakim jest czas.

Alkohol, podobnie jak muzyka, zastępuje namiętność do świętości.

Zło, oddzielając się od źródłowego niezróżnicowania, przyjęło pseudonim: Czas.

Jakkolwiek wielkie byłoby nasze rozczarowane, nie zwalnia nas ono z udziału w smutku bliźniego. Dlatego nocne lektury francuskich moralistów są jak balsam dla duszy.

Uczucie religijne nie szuka pocieszenia w przestrzeni, co więcej – może być intensywne tylko wtedy, gdy widzi w niej przyczyny upadku.

To nie przez ekstrawagancję czy cynizm Diogenes przechadzał się z lampą w biały dzień, szukając człowieka. Zbyt dobrze wiemy, że z samotności.

Strach przed czasem przychodzi długo zanim zaczynamy czytać filozofów, zjawia się gdy patrzymy uważnie w zmęczoną twarz starca.

Cierpienie miłosne przerasta intensywnością najgłębsze uczucia religijne. Prawda, że nie stawia kościołów, lecz ile wzniosło grobowców – wszędzie grobowce.

Spójrz na człowieka samotnego, który na coś czeka, i zadaj sobie pytanie: na co? I zobaczysz, że nikt na nic nie czeka, na nic innego niż śmierć.

Utrata naiwności rodzi świadomość ironiczną, której nie da się zdusić nawet w obliczu Boga.

Gdybym był Bogiem, stworzyłbym różne rzeczy, lecz nie człowieka.

W gruncie rzeczy kochamy się w odpowiedzi na pustkę istnienia, by się przed nią obronić.

Bywają ludzie tak głupi, że gdyby jakaś myśl pojawiła się na powierzchni ich umysłu, popełniłaby samobójstwo, przerażona swą samotnością.

Życie nie wysubtelnione w marzeniach, przypomina Apokalipsę głupoty i wulgarności. Kto by je zniósł bez współczynnika nierealności.

Pod bacznym spojrzeniem Diogenesa rzeczy traciły swą niewinność; to spojrzenie nauczyło nas, jak głęboki jest związek między szczerością i nicością.

„Pełne serce w pustym świecie” - Chateaubriand mylił się, definiując w ten sposób nudę; mylił się przez swą pychę. Bo w nudzie nie istniejemy bardziej niż świat, lecz właśnie tak mało jak on, tworzymy zgodność dwóch pustek.

Ci którym obcy jest nieodparty urok nieszczęścia, obsuwania się w dół, wprost ku przepaści – ci nigdy nawet nie przeczuli, czym jest kondycja ludzka, do której się narodzili.

Jasność umysłu: mieć uczucia w trzeciej osobie.

By niewzruszenie wierzyć w człowieka, trzeba być niezdolnym do introspekcji i nie wiedzieć nic o historii.

„Być” znaczy „mylić się”.

Żydzi zbyt kochają życie, by zrodzić poetów.

Czymże jest strach przed śmiercią, przed ciemnością, przed nie-byciem wobec strachu przed samym sobą?

Gdy spoglądasz w podziemia własnego istnienia, otwiera się pustka, która przeraża bardziej niż wszystkie tajemne pieczary świata.

Boże mój! Uwolnij mnie ode mnie samego, bo od pokus świata i jego zgnilizny dawno już się uwolniłem.

Jasność umysłu jest szczepionką przeciw życiu.

Gdy umysł zwraca się ku Bogu, jedna tylko rzecz łączy nas ze światem: pragnienie by go opuścić.

Umysł rozkwita na ruinach życia.

Człowiek: zwierzę, które widziało życie, a jednak wciąż chce żyć. Ta zawziętość jest całym jego dramatem.

Hamlet nie zapomniał dołączyć miłości do listy nieszczęść, przez które lepiej jest się zabić niż żyć. Lecz wspomniał tylko o miłości wzgardzonej. O ile doskonalszy byłby ten sławny monolog, gdyby mówił o miłości po prostu!

Istnienie odsłania się jako takie – holowane przez nicość. Bo Nicość nie znajduje się na granicach świata, to świat leży na peryferiach Niczego.

Czyn jest przeciwieństwem wiedzy.



tlumaczenie: Anastazja Dwulit

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.