Po dwakroć głupcem zwać się muszę,
Raz, że kochałem, dwa, żem swe katusze
Przelewał w wierszy łzawe słowa;
Lecz kto się, pytam, mądrzej ode mnie zachowa,
Gdy spotka go, jak mnie, odmowa?
Jako się oczyszczają z soli morskie fale,
Gdy sztorm je wtłacza w kręte korytarze ziemi,
Tak i ja chciałem bóle me i żale
Poskromić, skrępowawszy je rymy ścisłemi.
Żal, dzielony na wersy, nie tak nieprzebrany
Zda się, i cichnie, gdy go zakuć w strof kajdany.
Lecz gdym tak zrobił (po co — nie wiem),
Ktoś inny, pragnąc popisać się śpiewem,
Muzykę do mych trosk układa
I, słuchaczy radując, jego serenada
Na nowo ból mój opowiada.
Miłości i żalowi słusznie się należy
Hołd wiersza, lecz nie taki, który ucho pieści;
Taka pieśń budzi miłość i żal świeży
I rozgłasza triumfy serdecznej boleści,
A ja, com był po dwakroć głupcem, jestem trzema:
Nad tych, co niby-mądrzy, większych głupców nie ma.
John Donne
przełożył Stanisław Barańczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.