Il mio bel San Giovanni.
Dante. Inferno.
Nawet i po śmierci nie powrócił
Do prastarej, bliskiej mu Florencji.
Gdy odchodził, ani się obrócił,
Jemu śpiewam pieśń tę najgoręcej.
Noc, pochodnia i ostatni uścisk,
Dzikie wycie losu brzmi za progiem.
Z głębi piekła na nią klątwę rzucił
I pamiętał o niej w raju błogim.
Ale bosy, w koszuli pokutnej,
Z zapaloną świecą już nie przeszedł
Po Florencji, niskiej i okrutnej,
Upragnionej, wiarołomnej, butnej...
Anna Achmatowa
przeł. Włodzimierz Słobodnik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.