Każdy wytrysk skraca życie. Po cóż się rozprzestrzeniać? Po cóż skracać sobie pobyt na tej ziemi? Długowieczność była jedną z obsesji Kanta — prowadził listę ludzi swojego pokolenia, którzy zmarli przed nim. Sam dożył osiemdziesiątki, można więc powiedzieć, że swój cel osiągnął. Wiedział, że każdy stosunek płciowy jest samobójstwem. „Trudno byłoby dowieść, że osoby, które osiągnęły bardzo podeszły wiek, przez większość czasu pozostawały w małżeńskim stanie”. Poza udrękami małżeństwa, o których mówiliśmy wczoraj, wydatek spermy przy spółkowaniu przyczynia się niewąsko do przedwczesnego osłabienia. „Mężczyźni, którzy dożyli późnych lat w stanie bezżennym (albo owdowieli za młodu), na ogół dłużej zachowują młodzieńczy wygląd niż ludzie żonaci, co zdaje się wskazywać na ich większą długowieczność” — pisze Kant w wieku siedemdziesięciu czterech lat.
Tyle o ludziach, których obowiązek zmusza do wydatkowania cennego nasienia. Co powiedzieć o kawalerach? Ta kwestia każe nam poruszyć delikatny problem masturbacji.
Każde marnotrawstwo jest grzechem. W wypadku masturbacji wpadamy w otchłań nieczystości. Nie chodzi już tylko o zdrowie, lecz o zbawienie. Ta nieczystość jest niewymawialna. „Nazwanie tego występku po imieniu uchodzi za niemoralne” — pisze Kant w tekście, gdzie ani razu nie pada słowo „masturbacja”, które budzi w nim odrazę3'.
Grzech, uważany przez Kanta za o wiele cięższy od samobójstwa, dotyczy przede wszystkim dorastającego chłopca, którego należy przestrzec: „Trzeba [ów grzech] przedstawić w całej jego ohydzie (m ihrer ganzen AbscheuHgkeit), trzeba powiedzieć chłopcu, że czyniąc to, staje się bezużyteczny dla przedłużenia gatunku, że tym sposobem skazuje wszystkie swoje siły fizyczne na unicestwienie, że gotuje sobie przedwczesną starość, że jego inteligencja wielce na tym ucierpi itd. Może oddalić impulsy, które ga do tego pchają, zajmując się jakąś pochłaniającą aktywnością, a także nie poświęcając więcej czasu niż to konieczne na łóżko i sen. Trzeba przegonić takie myśli, oddając się zajęciom, bo jeśli przedmiot pozostaje, choćby tylko w wyobraźni, to nie przestaje zżerać siły witalnej” A jeśli przyjdzie wybierać między masturbacją a „związkiem z osobą płci odmiennej”, nie ma wątpliwości, że „ten ostatni [sposób] jest lepszy”4*. Już raczej prostytutka niż samogwałt!
Kantowskie tabu masturbacji jest zgodne z jego teorią wyobraźni: „Rozkosz jest wbrew naturze, jeśli człowieka nie pcha do niej realny obiekt, a tylko jego wyobrażenie” — czytamy w tym samym fragmencie Doktryny cnoty. Diogenes i cynicy zalecali masturbację — w razie potrzeby — nie dostrzegając, że ta praktyka nie jest tak samotnicza, jak się wydaje, ani że nie jest „naturalna”.Nie uwalnia nas ona od sztuczności i fantasmagorii, przeciwnie — kto uprawia samogwałt, ten układa scenariusze, przywołuje obraz pożądanej istoty. Wydaje mu się, że się opróżnia z nadmiaru płynu, a tymczasem napełnia umysł fantazmatami.
Czy zaskoczę was, mówiąc, że ta Kantowska teoria wydaje mi się bardzo nowoczesna?
Oczywiście, przestaliśmy się już panicznie bać masturbacji. Ale to może tylko kwestia słów. Kiedy słyszę dziś o kokainistach czy o palaczach opium, przypomina mi się zawsze artykuł na temat masturbacji z wydanego na początku XIX wieku Słownika nauk medycznych'. „Młodzieniec znajdował się w stanie całkowitego marazmu, spojrzenie miał zgaszone (...) cerę ziemistą, język chybotliwy, oczy zapadnięte, zęby rozchwiane, dziąsła pokryte wrzodami zapowiadającymi zwyrodnienia szkorbutu. Śmierć mogła być dla niego już tylko szczęśliwym kresem długich cierpień”. Oto skutki masturbacji!! Czy nie wydaje się wam, że czytamy współczesny portret młodego narkomana? Czyż nie ten sam w gruncie rzeczy strach ogarnia nas sto lat później: to samo bezgraniczne, nigdy nienasycone pragnienie, to samo odosobnienie, ta sama samowystarczalność młodego człowieka, nagle niedostępngo bliskim, odciętego od wszystkiego, „bez drzwi i okien”?
Sperma i pneuma
Kant pozostaje wierny temu, co w naszej tradycji pneumatycznej najlepsze. Co to jest pneuma?
— Tchnienie, duch. Pneuma krąży we krwi w postaci sił żywotnych, krąży również w nasieniu. Toteż każde wydatkowanie spermy jest wydatkowaniem pneumy, wszelka energia kopulacyjna jest odebraniem czegoś „myśleniu”.
Czymże jest mózg, jeśli nie szpikiem? Czymże jest szpik, jeśli nie zapasem spermy? Diogenes Laertios, mówiąc o Pitagorasie, nazwał spermę „kroplą mózgu”. Mężczyzna, pobudzając swój penis do działania, naraża swoją skórę, a ściśle, swój szpik, to znaczy mózg. Już Platon nas przestrzegał: „W rzeczy samej, w szpiku więzy życia (gdyż dusza jest przywiązana do ciała) złączyły się razem i mocno zakorzeniły gatunek śmiertelnych”41. Zachować spermę to wznosić się ku niebu jak roślina wzdłuż osi penis—kręgosłup—mózg. Wstrzemięźliwość (sprawia, że trzymamy się prosto. Rozwiązłość — że tracimy grunt i lecimy na pysk. Ci, którzy się opróżniają ze swego szpikowego płynu, chorują na kręgosłup: roztrwonienie energii wskutek zbyt wielkiej emisji nasienia nazywano zresztą wiądem rdzenia albo tabes dorsalis*.
<...>
Ktoś mógłby rzec, że akumulacja spermy szkodzi zdrowiu, bo sperma może się popsuć, jak kiedyś „zła” krew. Tissot uważał, przeciwnie, że dzięki życiu w cielesnej czystości sperma jest „na powrót pompowana” do krwi, „krążenie jest żywsze, przemiana materii dokładniejsza, wszystkie inne funkcje przebiegają sprawniej”. Zachować spermę to kąpać się nieustannie w krynicy młodości. Jak to mówił w XVII wieku lekarz Franęois-Mercure Van Helmont: „Niewydalone nasienie przemienia się w silę duchową”. Kant jest tego samego zdania. Płyny ulegają przetworzeniu. Nie zatruwają nas, lecz, przeciwnie, ożywiają nawet najostatniejszych z ostatnich. Wszystko trzeba zachować — i ślinę, i pot, i spermę. To nam pozwoli dokonać wielkich czynów. Zachowanie spermy poprawia głos, to rzecz dobrze znana. W Rzymie radzono oratorom wstrzymywać się od spółkowania w przeddzień konkursu krasomówstwa, procesu czy zgromadzenia politycznego. A czymże jest filozofia, jeśli nie ścieraniem się dzień w dzień z cudzym myśleniem, permanentnym argumentowaniem? Do napisania Krytyki czystego rozumu, co dzień po kawałku, potrzeba tyle samo energii co do konkursu krasomówstwa. Mowy nie ma, żeby w przeddzień spółkować!
ŻYCIE SEKSUALNE IMMANUELA KANTA
Jean-Baptiste Botul
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.