sobota, 14 września 2024

Człowiek, który z łatwością poświęciłby dawno uformowany nawyk umysłowy, jest wyjątkowy


Powiedziałeś, że według ciebie incydent spalenia listów był aktem niestabilnego umysłu. Odpowiem na to, że nic na świecie, ani dobrego, ani złego, nie dzieje się  bez pasji; i tak zwana  „stabilność umysłowa” zbyt często jest po prostu brakiem pasji. Tak się składa, że ​​wczoraj czytałem jedną z wcześniejszych książek Huxleya (Proper Studies, 1927) i natrafiłem na fragment, który omawia właśnie ten punkt. Być może uczyni to moją wypowiedź jaśniejszą. Oto ten fragment:

Człowiek, który z łatwością poświęciłby dawno uformowany nawyk umysłowy, jest wyjątkowy. Zdecydowana większość ludzi nie lubi, a nawet boi się wszelkich pojęć, z którymi nie jest zaznajomiona. Trotter w swoim godnym podziwu dziele Instincts of the Herd in Peace and War nazwał tą większość „stabilnymi umysłowo” i przeciwstawił im mniejszość „ludzi niestabilnych umysłowo”, lubiących innowacje dla nich samych…. Tendencją człowieka stabilnego umysłowo… będzie zawsze znajdowanie, że „cokolwiek jest, jest słuszne”. Mniej podatni na nawyki myślowe ukształtowane w młodości, niestabilni umysłowo naturalnie czerpią przyjemność ze wszystkiego, co nowe i rewolucyjne. To niestabilnym umysłowo zawdzięczamy postęp we wszystkich jego formach, a także wszelkie formy destrukcyjnej rewolucji. Stabilni umysłowo, poprzez niechęć do akceptowania zmian, nadają strukturze społecznej trwałą solidność. Na świecie jest o wiele więcej ludzi o stabilnym niż niestabilnym umyśle (gdyby proporcje się zmieniły, żylibyśmy w chaosie); i przeważnie, poza bardzo wyjątkowymi momentami, posiadają władzę i bogactwo większą niż proporcjonalną do ich liczby. Stąd też, że przy pierwszym pojawieniu się innowatorzy byli zazwyczaj prześladowani i zawsze wyśmiewani jako głupcy i szaleńcy. Heretyk, według godnej podziwu definicji Bossueta, to ktoś, kto „wyraża osobliwą opinię” — to znaczy, swoją własną opinię, w przeciwieństwie do opinii uświęconej przez powszechną akceptację. To, że jest on łajdakiem, jest oczywiste. Jest także imbecylem — „psem” i „diabłem”, według słów św. Pawła, który wypowiada  „bezbożny i próżny bełkot". Żaden heretyk (a ortodoksja, od której odchodzi, niekoniecznie musi być ortodoksją religijną; może być filozoficzna, etyczna, artystyczna, ekonomiczna), żaden emitent osobliwych opinii, nie jest nigdy rozsądny w oczach większości o stabilnym umyśle. Bo rozsądne jest to, co znane, to to, jak osoby o stabilnym umyśle mają zwyczaj myśleć w chwili, gdy heretyk wypowiada swoją osobliwą opinię. Używanie inteligencji w sposób inny niż zwyczajowy nie jest używaniem inteligencji; jest to bycie irracjonalnym, to bredzić jak szaleniec. (str. 71-2)

Myślę, że wśród ludzi z krajów buddyjskich nie jest właściwie rozumiane (całkiem naturalnie), że ogólnie rzecz biorąc Europejczycy, którzy stają się buddystami, należą koniecznie do „niestabilnych umysłowo”, a nie do „stabilnych umysłowo”. Nauki Buddy są zupełnie obce europejskiej tradycji, a Europejczyk, który je przyjmuje, jest buntownikiem. „Stabilny umysłowo” Europejczyk jest chrześcijaninem (lub przynajmniej akceptuje chrześcijańską tradycję: religia dla niego — czy ją akceptuje, czy nie — oznacza chrześcijaństwo; a buddyjski Europejczyk nie jest nawet „religijny” — jest po prostu szaleńcem).

Ale w kraju buddyjskim, naturalnie, bycie buddystą oznacza bycie „stabilnym umysłowo”, ponieważ jest się, jak to się mówi, „urodzonym buddystą”. A „urodzonym buddystom” trudno jest zrozumieć niestabilnego umysłowo europejskiego buddystę, który traktuje Naukę Buddy jako cudowne nowe odkrycie, a następnie poważnie proponuje jej praktykowanie.* Stabilny umysłowo tradycyjny buddysta nie może zrozumieć, o co niestabilny umysłowo europejski buddysta robi tyle szumu. Naturalnie, nie pochwalam dziwnego zachowania dla niego samego (Budda zawsze brał pod uwagę uprzedzenia i przesądy masy świeckich i uchwalał prawa, o ile to możliwe, aby uniknąć skandalu), ale mówię, że niesłuszne jest uważanie dziwnego zachowania za złe tylko dlatego, że jest dziwne. Ja sam jestem w bardzo dwuznacznej sytuacji: tutaj, na buddyjskim Cejlonie, odkrywam, że jestem uważany za osobę wielce szanowaną — zupełnie obcy okazują mi szacunek i zdejmują okrycia głowy, gdy przechodzą obok —; ale moi krewni w Anglii, a bez wątpienia większość moich byłych przyjaciół również, uważają mnie za dziwoląga i przypadek dla psychiatry, a gdyby mieli zdjąć kapelusz, zobaczywszy mnie, to tylko po to, by wykpić moje szaleństwo. Właściwie, jakkolwiek szanowany i stabilny psychicznie mogę się wydawać (jeśli zignorujemy żałosną skłonność do samobójstwa), nie czuję się wcale szanowany (nie obchodzi mnie ani trochę trwała solidność struktury społecznej) i z pewnością zaliczam się do „niestabilnych umysłowo” (co oczywiście nie oznacza, że ​​jestem mentalnie niezrównoważony w potocznym zrozumieniu). Ale chociaż fragment Huxleya jest całkiem dobry, tak naprawdę mam na myśli coś bardziej subtelnego niż tylko wyrażanie nieortodoksyjnych opinii.

* Oczywiście, często zdarza się, że europejski buddysta ma poważne zniekształcone idee o Dhammie, ale przynajmniej ma w początkowym stadium entuzjazm (przynajmniej na początek).

Nanavira Thera

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.