W niewoli przeciwieństw
Henri-Frédéric Amiel, Dziennik intymny, przeł. J. Guze, 1997
„Człowiek skłonny do kontemplacji przygląda się raczej swemu życiu niż nim kieruje, jest bardziej widzem niż aktorem”. Charakteryzując siebie jako człowieka myśli, autor poddaje zaraz to wynurzenie krytyce, nic będąc pewny słuszności takiej postawy: „(…) czy taki sposób istnienia jest bezprawny, niemoralny?”. I dalej: „(…) nie umiałem siebie zaakceptować, nie umiałem siebie zmienić”.
To zdanie dotyka istoty dramatu, najczulszego punktu duchowej egzystencji Henriego-Frédérica Amiela, szwajcarskiego pisarza i myśliciela drugiej połowy XIX wieku. W Dzienniku intymnym z wielką przenikliwością opisuje swoje duchowe niepokoje. Ten gatunek literacki odkryty przez romantyków stał się instrumentem opisującym stany duchowe bohaterów. Diariusz Amiela jest boleśnie prawdziwy. Jego autor nękany jest świadomością tragicznego – bo niedającego się przezwyciężyć – wewnętrznego rozdarcia pomiędzy przeciwieństwami. Amiel ma głębokie poczucie względności rzeczy, jest właściwie bliski moralnemu relatywizmowi, choć broni się przed nim z całych sił, mówiąc o pokorze, cierpieniu i spokoju, jaki człowiek powinien odnaleźć w miłości do Boga.
Czuję się dobrze tylko w życiu myśli.
Jednocześnie odbiera świat zmysłowo: wrażliwy i czuły na przyrodę, często odwołuje się do natury, która odbija niejako jego stany ducha. Bardzo chciałby być kochany i uznany, wrodzona nieśmiałość, samokrytycyzm i obawa przed rozczarowaniem powodują równocześnie, że tłumi swe pragnienia. Nie potrafi się jednak ich pozbyć. Niespełnione, dają o sobie znać żalem za uciekającym życiem, goryczą. Wyzbyć się wszelkich potrzeb, pragnień, nie czuć, wyrzec się swego „ja” – oto stan, którego przyjścia przyzywa nadaremnie. Mimo bowiem kontemplacyjnej natury Amiel zanurzony jest w rzeczywistości. Ten bystry obserwator świata i ludzi czyni ciekawe spostrzeżenia i uwagi na tematy polityczne i społeczne, odnosi się do interesujących go nurtów filozoficznych. Ważne miejsce zajmują rozważania dotyczące wiary. Chrześcijaństwo w swym instytucjonalnym, reprezentowanym przez Kościół katolicki wymiarze poddane zostaje krytyce. W wierze Amiela centralne miejsce zajmuje Chrystus i Jego poświęcenie, by odkupić winy człowieka. W pragnieniu osobistego obcowania z Bogiem bliski jest mistycyzmowi. Czy wyrzec się swego „ja”, by nie cierpieć, czy podnieść cierpienie do roli siły wyzwalającej od zła? Zarówno to pytanie, jak i wiele innych pozostawia otwarte. Również w kwestiach wiary czerpie z wielu źródeł, żadnemu z nich nic przyznając pierwszeństwa. Co może uratować duszę przed chaosem?
Odpowiedź jest zawsze ta sama – oddać się obowiązkowi.
Poczucie obowiązku, służba innym, poświęcenie – pochwalając taką postawę, autor nie jest jednak w stanie całkowicie się z nią utożsamić. Przy lekturze rozważań Amiela nieodparcie nasuwa się porównanie z Księgą niepokoju Fernanda Pessoi. Ten znakomity pisarz i myśliciel portugalski dopowiada w niej niejako wątki i myśli sformułowane przez Amiela. U Pessoi więcej jest rezygnacji, godzi się z tym, że myśleć to nie umieć żyć. Jednak Pessoa potrafi nawet ze swej samotności i poczucia odrębności zbudować inny, doskonały świat – świat marzeń:
Naucz się rozkoszować wszystkim, ale nie tym, czym to jest, lecz myślami i marzeniami, jakie wywołuje. Gdyż nic nie jest tym, czym jest: tylko marzenia są zawsze marzeniami.
Amiela i Pessoę łączy smutek istnienia. Amiel jednak nie poddaje się, próbuje bezskutecznie znaleźć dla niego przeciwwagę. Pessoa natomiast „tylko” konstatuje nicość swego życia, nie szuka ani nie konstruuje nowych systemów: „Jestem nikim. Nigdy nie będę niczym. A poza tym są we mnie wszystkie marzenia świata”.
Amiel marzy o wielkim dziele i umiera ze świadomością, że go po sobie nie pozostawił. Autor Księgi niepokoju usprawiedliwia niejako niedoskonałości swego literackiego warsztatu, zauważając: „nie ma metody na uzyskanie perfekcji, chyba że jest się Bogiem”.
W gruncie rzeczy szwajcarski filozof zachował więcej wiary w możliwości twórcze człowieka. Potrafił nawet swym przywiązaniem do nakazu „bycia w porządku” poruszyć Pessoę:
Dziennik intymny Amiela sprawia mi zawsze ból z bardzo osobistego powodu. (…) gdy pisze, że owocem ducha jest sumienie sumienia, poczułem bezpośrednią aluzję do mojej duszy.
Pessoa jest stały w swoim smutku i konsekwentny w swym braku wiary. Amiel otwarty na barwy świata i na różne sposoby ujęcia jego istoty. Ale ta gotowość nie zamienia się w żaden wybór, myśl w działanie. Robi sobie z tego powodu wyrzuty, podczas gdy Pessoa przechodzi do porządku nad wszystkimi ograniczeniami ludzkiej natury. Amiel do końca zgłębia jej tajniki, Pessoa „tylko” oswaja swoją samotność niespełnionego artysty.
Filozoficzne rozważania zawarte w Dzienniku intymnym Amiela były przedmiotem wielu interpretacji. Jedną z nich, w której autor dokonuje wnikliwej analizy filozoficznej, jest esej Piotra Śniedziewskiego1. Za podstawową kategorię, która opisuje „przypadek” Amiela, uznaje on wszechogarniającą pustkę:
(…) która zasysa (…) nieustannie wszystko, co tylko pojawia się na jej powierzchni. To pustka bezimienna, dominująca zarówno w świecie zewnętrznym, jak i w głębiach podmiotu, który staje się hipostazą siebie samego. (…) Wyjście z takiej pustki jest niemożliwe, a podmiot skazany jest na ciągłe opłakiwanie własnej śmierci, bowiem – rezygnując z życia i ze społeczeństwa – nie potrafił stworzyć sobie innego mitu, który uporządkowałby wewnętrzny bałagan i zapobiegł drżeniu.
Czy jednak Amiel rzeczywiście zrezygnował z życia i społeczeństwa? Gdyby tak było, nie mielibyśmy tych stronic zapisanych z bólem i niepokojem, nie mielibyśmy pełnych żaru wyznań o pięknie świata sąsiadujących ze świadomością, że nie jest w stanie jako pisarz tego piękna uchwycić.
* * *
Na przestrzeni lat filozoficzne rozważania Amiela nie przestały inspirować badaczy do nowych interpretacji. Jedna z nich, autorstwa Piotra Śniedziewskiego, za podstawową kategorię opisującą „przypadek” Amiela uznaje wszechogarniającą pustkę.
1P. Śniedziewski, Zobaczyć w sobie nic. Melancholia w Dzienniku intymnym Amiela, „Teksty Drugie” 2008.
M. Malessa-Drohomirecka
Literatura i jej konteksty
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.