O Boże, o Wenus, o Merkury, patronie złodziei!
Spraw, abym we właściwym czasie posiadł sklep
z tabaką:
Małe jasne pudełka
schludnie na półkach
poustawiane.
I rozpylony zapach tureckiej machorki
i prasowany tytoń
jasny Virginia
rozsypany w oszklonych
gablotkach
I małą wagę o szalach niezbyt tłustych,
I żeby, przechodząc, prostytutki wpadały na słowo
Na błyskotliwe słówko, albo przypiąć włosy.
O Boże, o Wenus, o Merkury, patronie złodziei!
Użycz mi mały sklep z tabaką,
lub jakikolwiek daj zawód,
Byle nie tę przeklętą profesję pisarza,
który musi się ciągle z własnym
mózgiem porać.
Ezra Pound
Przekład Halina Poświatowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.