W
artykule, który ukazał się w 1972 roku w Recherches
de science religieuse, starałem się
wykazać, że ideał monastyczny, analizowany pod kątem swych
początków, jest związany z podstawową cnotą etyki
judeochrześcijańskiej - z prostotą, haplotes.
Monachos jest spokrewniony z tym, kogo
oceniano jako ha-plous, a
więc tym, który stara się nie być dipsychos,
czyli nie mieć podwójnej duszy. A zatem
będzie to osoba unikająca wprowadzania podziału w swoim działaniu
i zaprowadzająca jedność w swym życiu, całkowicie poświęcając
się służbie Bożej. Ten ideał zakorzeniony w Biblii (nie mieć
„serca i serca", podwójnego serca, lecz służyć Bogu
całym sercem), przypomina teorię pochodzenia hellenistycznego,
platońską i neoplatońską, szeroko rozpowszechnioną w gnozie
- teorię jednoczenia. Jedność, odcinanie się od wszelkiej
wielości i rozproszenia, jest wymagane od tego, kto chce się
połączyć z Jednią.
Nie zamierzam
dzisiaj podejmować ani prowadzić poszukiwań na płaszczyźnie
historycznej, ani też zastanawiać się nad kwestią, jaka
część ideału monastycznego w ten sposób rozważanego,
ukształtowała się pod wpływem judeochrześcijańskim, a jaka pod
wpływem filozoficznym - implikacji historycznych, jakie mogły
zachodzić między tymi dwiema tradycjami.
Chciałbym raczej
zająć się fenomenologicznym studium monastycyzmu jako takiego, a
więc analizą monastycyzmu jako fenomenu religijnego, poczynając od
tego, co w nim jest, moim zdaniem, elementem podstawowym i istotnym,
a mianowicie od poszukiwania jedności poprzez odrzucenie
wszelkiego podziału w życiu i w działaniu. Następnie,
wychodząc z tego założenia, pragnę wykazać, w jaki sposób można
logicznie wyjaśnić wymagania wewnętrzne i wszystkie inne
części składowe monastycyzmu, czyli to, co nazywam
zasadniczymi decyzjami monastycznymi (zwłaszcza celibat,
wyrzeczenie, anachoreza).
Powszechnie sądzi
się, że początek monastycyzmu stanowi anachoreza, czyli moment,
gdy w drugiej połowie III w. asceta, św. Antoni albo św.
Paweł Pustelnik, udał się na pustynię. Gdyby tak było,
wówczas pojawienie się ruchu ascetycznego - właśnie tego
rodzaju nagłe, jak się uważa, początki - byłyby powtórzeniem
już istniejącego w Kościele fenomenu. Bowiem przed monastycyzmem
pustelniczym występował swego rodzaju ruch przed-monastyczny,
o ile można go tak nazwać. Ten zaś, kto go praktykował, już
wtedy - jak pokazują najstarsze świadectwa, jeszcze sprzed IV w. -
był nazywany monachos, po
syryjsku ihiddya. Zwłaszcza
syryjski termin został dobrze udokumentowany w źródłach,
znacznie lepiej niż jego grecki odpowiednik.
Otóż początkowo
- co jest już dostatecznie potwierdzone - słowem monachos,
syryjskie ihiddya,
określano ascetę, celibatariusza,
czyli wiernego, który żył „sam". Trzeba to jednak rozumieć
nie jako samotność pustyni, ale jako brak żony. Z perspektywy
historycznej mnich, to przede wszystkim taka właśnie osoba. Z
perspektywy fenomenologicznej można rzec tak: bez celibatu nie ma
mnicha! A jest to element nie tylko zasadniczy, ale również stały.
W IV w., gdy ruch pustelniczy przeżywał okres największej
ekspansji, Ewagriusz, sam będąc pustelnikiem i pisząc przede
wszystkim dla mnichów żyjących samotnie na pustyni, definiując
ideał monastyczny na pierwszym miejscu stawia celibat. Tak więc
zaczyna swój traktat Podstawy życia
monastycznego: Tak
powiedziano w Księdze Jeremiasza [chodzi
o Jr 16,1-4, tekst bardzo prowokacyjny! - przyp. A.G.]: A
ty nie pojmuj sobie żony na tym miejscu, ponieważ Pan tak
powiedział o synach i córkach, którzy zostali zrodzeni na tym
miejscu: zginą z powodu choroby. [...] Taki jest mnich i tak
powinien postępować, aby powstrzymując się od współżycia
z kobietą, nie płodził syna ani córki...
Dlaczego mnich nie
może się żenić? Na to pytanie Ewagriusz odpowiada natychmiast,
cytując 1 Kor 7,33nn. Jest to bowiem tekst istotny dla tego, kto
chce zrozumieć prawdziwą naturę celibatu monastycznego: Chciałbym,
żebyście byli wolni od utrapień
[amerimnous, słowo to
jeszcze spotkamy! - przyp. A.G.). Człowiek
bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się Panu
przypodobać. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński,
zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie.
I doznaje rozterki [memeristai,
inne ważne słowo! -przyp. A.G.]. To samo
dotyczy żony: Mówię to dla waszego
pożytku, [...] po to, byście godnie i z upodobaniem trwali
przy Panu [aperistasos, czyli bez rozproszeń,
to określenie, które często pojawia się w literaturze
monastycznej, spotkamy je zatem jeszcze później - przyp.
A.G.]. Wybór celibatu wynika zatem nie z tego, że małżeństwo
jest złe (cały kontekst wyraźnie pokazuje, że nie taka była myśl
Apostoła), lecz z przekonania, że pozwala on służyć Panu
niepodzielnie, „całym sercem", żeby użyć wyrażenia
starotestamentowego.
Oczywiście,
chrześcijańska tradycja ascetyczna bywała nieraz, także w II i
III w., skażona dualizmem, a małżeństwo było potępiane
jako nieczyste. Działo się tak zwłaszcza w Syrii i Mezopotamii, co
można wywnioskować szczególnie z Dziejów
Tomasza. Nie był to jednak rzeczywisty motyw
celibatu monastycznego. Opierał się on bowiem na „monotropii"
(monotropos jest
odpowiednikiem terminu monachos), czyli
na dążeniu do uzyskania jedności w życiu, które ma być
niepodzielone i całkowicie oddane służbie Panu.
Literatura
ascetyczna i monastyczna często korzystała z raczej
dydaktycznego niż rzeczowego argumentu na korzyść celibatu,
zapożyczonego ze złośliwej krytyki cyniczno-stoickiej,
podkreślającego kłopoty wynikające z małżeństwa. Jest to
raczej hellenistyczny komunał niż wartościowy argument, niemniej
jednak podkreśla ważną myśl: małżeństwo jest źródłem
utrapień. Chciałbym, żebyście byli
wolni od utrapień, amerimnoi, pisał
Apostoł. Małżeństwo wprowadza rozterkę i podział w życie
człowieka, toteż ten, kto chce poświęcić się Bogu (kto chce być
cały dla Boga), powinien się wyrzec małżeństwa.
Ten sam pogląd
odnajdziemy analizując podstawową decyzję życia
monastycznego: wyrzeczenie, apotage, albo
apotaxis. Jest to
decyzja, powiedziałbym, zasadnicza, gdyż dotyczy istoty stanu
monastycznego, bowiem mnisi to renuntiantes,
albo apotaktikoi.
Celibat, wyrzeczenie się małżeństwa
i posiadania rodziny - to tylko pewne, choć niewątpliwie zasadnicze
aspekty wyrzeczenia jako takiego. Całkowite wyrzeczenie to
wyrzeczenie się świata i wszystkiego, co jest związane z życiem
świeckim.
Teoretykiem apotage
jest Św. Bazyli. Rozdział VIII jego Reguł
dłuższych odpowiada na następujące
pytanie: „Czy należy najpierw wyrzec się wszystkiego i tak
przystąpić do życia, które jest według Boga?" Wyrzeczenie
polega na: [...]
wyzwoleniu się z więzów tego ziemskiego i przemijającego
życia, na wolności od zobowiązań światowych, co czyni nas
gotowymi i sposobnymi do podjęcia drogi wiodącej ku Bogu.
Wyzwolić się
ze wszystkiego, co stanowi przeszkodę - oto prawdziwy cel
wyrzeczenia.
Kiedy Św. Antoni
podjął decyzję o rozpoczęciu życia ascetycznego, rozdał
mieszkańcom swej wioski wszystkie dobra, jakie posiadał i ziemię
odziedziczoną po rodzicach. Oczywiście, zrobił to z posłuszeństwa
przykazaniu, które usłyszał w kościele: Jeśli
chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj
ubogim. Potem przyjdź i chodź za Mną (Mt
19,21). Ale zrobił to również dlatego, jak zapewnia jego biograf
- Atanazy Aleksandryjski, „aby
te dobra nie stały się dla niego przyczyną kłopotów . To
jest najważniejsza przyczyna skłaniająca mnicha do
wyrzeczenia się dóbr tego świata. Są one bowiem źródłem trosk
i kłopotów. Mnich zaś, aby całkowicie oddać się Bogu, nie może
o nic się troszczyć, lecz musi trwać w amerimnia. Związek między
amerimnia, czyli brakiem trosk, a apotage mocno podkreślił sam św.
Bazyli w jednym ze swoich listów, w którym dzieli się własnymi
doświadczeniami: Zapoznawszy
się przeto z Ewangelią i stamtąd poznawszy, że najbardziej
skutecznym sposobem dojścia do doskonałości jest wyzbycie się
swego mienia, wspólnota z cierpiącymi niedostatek braćmi,
całkowite uwolnienie się od trosk życiowych i niedopuszczanie do
tego, iż by dusza z jakiegokolwiek upodobania zwracała się ku
tym marnościom...
Jest to również
główna przyczyna, dla której wędrowni asceci, których
opisuje Księga stopni, wyrzekają
się wszystkiego, co posiadają i zrywają kontakty z „handelkiem
tego świata". Gdyby się tego nie wyrzekli, tłumaczy
anonimowy autor, byliby „zatroskani", „związani", a w
konsekwencji nie mogliby otrzymać Ducha i stać się „doskonałymi".
Wyrzeczenie się świata jest więc uzasadnione następująco -
kontakt ze światem może być przeszkodą w dążeniu do
doskonałości.
Ewagriusz, jak
widzieliśmy, uznając celibat za podstawową zasadę życia
monastycznego, zachęcał mnicha do wyrzeczenia: [...]
trzeba natomiast, mówi, by [mnich] stał się żołnierzem Chrystusa
wolnym od trosk [amerimnos] i rzeczy materialnych, by uwolnił
się od wszelkiego, pełnego trudu uczynku i myśli, tak jak
powiedział Apostoł: Nikt walczący nie wikła się w sprawy
utrzymania, aby przypodobać się temu, kto przyjął go na służbę
(2 Tm 2,4) .
Spośród wielu
podobnych tekstów wskażmy jeszcze na dzieło Historia
mnichów w Egipcie anonimowego autora,
który radzi odrzucić „troski cielesne i ziemskie" powodujące
„podział (meridzontai) intelektu"
i będące „przeszkodą w kontemplacji". Stale powraca ta sama
myśl - trzeba wyrzec się wszystkiego, prócz samego Boga.
„Wszystko, prócz Boga" to właśnie „świat" -
wyrażenie, o którym wiemy, że w tekstach chrześcijańskich
pierwszych wieków ma wyraźnie dwuznaczny charakter.
Za:
Antoine Guillaumont, U źródeł monastycyzmu chrześcijańskiego,
t. 1, (seria: źródła monastyczne, t. 37, opracowania, t. 7,
przekład: S. Scholastyka Wirpszanka OSBap, Kraków - Tyniec 2006,
TYNIEC- Wydawnictwo Benedyktynów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.