Przyjmowanie,
a nawet dążenie do upokorzeń, uzdrawia człowieka z żądzy
próżnej sławy, jako że szuka ona światowej sławy, podziwu albo
choćby tylko poważania u innych. Ale żądza próżnej sławy jest
też namiętnością, dzięki której człowiek się ceni, podziwia i
czci sam siebie, i wychwala sam siebie w swoich oczach. Aby ją
zwalczyć na tym poziomie, człowiek powinien przede wszystkim
ignorować swoją ascezę i cnoty, ukrywać przed sobą to, co jest w
nim dobrego i co dobrego uczynił. Święty Jan Chryzostom zauważa,
że Chrystus, „oskarżywszy próżność (...), przynosi lekarstwo
dla duszy dotkniętej tym złem [nakazując]: (...) «niechaj twoja
lewa ręka nie wie, co czyni prawa» (Mt 6,3)".
Nawet kiedy spełniłby on całą Bożą wolę, człowiek powinien,
jak zaleca to Chrystus (Łk 17,10), uważać siebie za bezużytecznego
sługę, który nie czyni nic ponad to, co powinien uczynić. To
jeszcze jeden dany przez Ojców sposób, by uniknąć żądzy próżnej
sławy.
Ale znacznie wcześniej człowiek powinien zbadać swoje sumienie i
rozważyć, jak bardzo jest daleki od wypełnienia wszystkich
przykazań. Przedtem powinien on jeszcze przypomnieć sobie swoje
grzechy i je opłakiwać, co szybko położy kres żądzy próżnej
sławy zarówno w stosunku do niego samego, jak i wobec bliźnich.
„Jeśli nie zapominamy o naszych grzechach, zewnętrzne dobra nigdy
nie będą w stanie nadąć pychą naszych dusz. Bogactwa, władza,
najwyższa ranga, godności i zaszczyty nie będą na nas miały
żadnego wpływu" - zauważa święty Jan Chryzostom. A święty
Jan Klimak radzi: „Kiedy nasi pochlebcy (...) zaczynają nas
chwalić, przypomnijmy sobie pokrótce mnóstwo naszych grzechów, a
uznamy siebie za niegodnych tego, co się mówi albo czyni na naszą
cześć".
Zauważmy wreszcie zasadniczą rolę, jaką odgrywa modlitwa w
wyleczeniu żądzy próżnej sławy, jak i każdej innej namiętności.
Dzięki modlitwie człowiek otrzymuje od Boga pomoc, bez której
pozostaje bezsilny, jeśli chodzi o pokonanie jakiejkolwiek
namiętności. Ale w przypadku żądzy próżnej sławy, uzyskuje on
poza tym zdolność rozróżniania dobra i zła, potrzebną mu do
udaremnienia wszystkich pułapek, które ona nań zastawia. Modlitwa
umożliwia mu także oderwanie się od tego świata, który żądza
próżnej sławy ma za przedmiot, i przywiązanie się do Boga.
Pomaga mu wreszcie wychwalać Boga, uznając, że: „Jemu należna
jest wszelka chwała, cześć i kult".
Zauważyliśmy, że chwała pochodząca od ludzi i chwała pochodząca
od Boga są sobie przeciwstawne i wzajemnie się wykluczają. Jeśli
człowiek powinien wyrzec się wszelkiej ludzkiej sławy, to po to,
aby mieć dostęp do chwały boskiej, do której przeznacza go jego
natura. Dopóki pozostaje on przywiązany do sławy ziemskiej, nie
może w żaden sposób skosztować chwały niebiańskiej. „Tak jak
ogień nie rodzi śniegu, tak też poszukujący sławy tutaj nie będą
się nią cieszyć w niebie" - pisze święty Jan Klimak.
Dlatego upokorzenie jest konieczną drogą, nieodzownym warunkiem,
aby uczestniczyć w boskiej chwale. W tym właśnie sensie pewien
Starzec radzi: „Jeśli chcesz być znany przez Boga, bądź
nieznany przez ludzi".
Za:
Jean Claude Larchet, Terapia chorób duchowych. Wstęp do
tradycji ascetycznej Kościoła prawosławnego, przekład: mniszka
Nikołaja (Aleksiejuk), konsultacja teologiczna: ks. dr Henryk
Paprocki ks. dr Andrzej Kuźma, Wydawnictwo „Bratczyk"
Hajnówka 2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.