wtorek, 23 czerwca 2015

Mistrz Bosch


Namalowany przez Boscha w ostatnich latach piętnastego wieku tryptyk nosi miano „Drogi ludzkiego życia”. Jego lewe skrzydło przedstawia biblijne sceny stworzenia świata, kuszenia i wygnania z raju. Skrzydło prawe ukazuje wizję piekła. Interesująca jest część środkowa, na której centralne miejsce zajmuje ogromny wóz z sianem, zmierzający, rzecz jasna od lewej do prawej, a symbolizujący bezsens i głupotę kondycji człowieka na ziemi. Na tle odmalowanego w zimnych szarościach, błękitach i zieleniach pejzażu, który nie będąc fantastyczną wizją pustkowia, sprawia przecież wrażenie świata skamieniałego i martwego, zgraja potwornych pół-ludzi, pół-zwierząt ciągnie z mozołem wóz z sianem, bliski wywrócenia, wokół którego kłębi się w nieopisanym zamęcie ludzki tłum, tratowany przez koła. Widać, że większość pragnie, nie zważając na innych, wydrzeć dla siebie nieco siana, w którym to zadaniu przodują zaaferowane pobożne mniszki, znoszące naręcza „skarbu” do wora strzeżonego przez tłustego zakonnika – pijanicę. Są też jednak tacy, którzy unosząc bosak zamierzają, jak się wydaje, po prostu wóz przewrócić a może ściągnąć z góry jadących na stogu siana ludzi (zająć ich miejsce?). Ci ostatni stanowią grupę o znaczeniu symbolicznym, to trójka muzykantów z mandoliną i nutami, para kochanków, oraz po bokach, patrzący w niebo, rozmodlony anioł i grający na długiej piszczałce diabeł; nie umyka spojrzeniu kiść winogron. Wieńcząc stóg siana, grupa ma wyrażać „ukoronowanie” życia na ziemi, będące przecież tylko ostatecznym znamieniem jego marności: rozkosze zmysłowe. Tuż za nią pojawia się korona drzewa, na dwu suchych gałęziach siedzą, po prawej, sowa, po lewej, papuga (emblemat głupoty). Zza drzewa wyłania się jeszcze jedna, dość tajemnicza twarz, w której zauważyć można obojętne zdziwienie – to twarz „obserwatora”, być może, „mędrca”, choć nie bez znaczenia jest fakt, że wychyla się on po stronie papugi, nie zaś sowy.

Nie wszyscy ludzie na dole, wokół wozu, zdają się nim bezpośrednio zainteresowani, co jednak nie wystarcza, by w panującym chaosie dostrzegli rozgrywającą się na ich oczach – prawie po środku dolnej części obrazu – scenę zbrodni: mężczyzna w słomkowym kapeluszu podrzyna gardło innemu powalonemu na ziemię. Na samym dole rozgrywa się jeszcze kilka innych scenek rodzajowych: znachor we frygijskiej czapce (ikonograficzny emblemat głupoty) wyrywa ząb niewieście, inna kobieta właśnie wyjęła z balii dziecko (aby nie wylać dziecka z kąpielą?), tuż obok niej kolejna białogłowa, z miną tępą i nieruchomą, daje się zwieść wróżbom cyganki, podczas gdy za jej plecami okrada ją sprytny malec. Po lewej stronie, wyżej, kobieta z małpką na rękach używa swych intymnych wdzięków kuternodze, który, porzuciwszy kulę, zagłębił się w fałdach jej sukni. Ponad nimi malarz umieścił gęsto zwartą grupę postaci, w których kłębowisku można się doczytać aluzji do tematu niesienia krzyża, choć ani krzyża (zastąpiła go drabina), ani Chrystusa nie da się w tym miejscu dostrzec – świat ziemski wyraża tu wymalowana metafora golgoty bez Boga. Jeszcze nieco ponad tą sceną widać, jadących na koniach papieża i cesarza. Twarz papieża, przedstawiona z profilu, pokazana jest tutaj w typowej dla scen ukrzyżowania pozie rzymskiego oprawcy. Po przeciwnej, prawej stronie obrazu, ponad głowami ciągnących wóz potworów, autor odmalował kilka osobliwych obiektów, będących niewątpliwie artefaktami, lecz nie zdradzających swego przeznaczenia – być może są to przedmioty symbolizujące bezsens wszelkiej ludzkiej wynalazczości – niedorzeczne i fantastyczne „potworne rzeczy”. Ponad tym wszystkim unosi się chmura, z której wyłania się w złotej aureoli Chrystus: unosi ramiona w hieratycznym geście błogosławieństwa, który jednak, rozumiany w bardziej ludzki sposób, zdaje się gestem bezradności i przerażenia. Przemierzając tą scenę absurdu i bezrozumu, wóz i wszyscy wokół niego – zdają się w sposób nieodwołalny zmierzać w jedną tylko stronę – do piekieł. Życie jest głupstwem.

Tryptyk Boscha w sposób skrótowy i dobitny pokazuje, jakie znaczenie przypisano idei głupoty w światopoglądzie średniowiecznego chrześcijaństwa. Zajmuje ona centralne miejsce w organizacji obrazu świata doczesnego; jest w nim zasadą tego co nieboskie, marne, a zarazem siłą ludzkiego popędu do zła (wobec którego okazuje się nieodróżnialna – stąd nieprzekraczalnie moralistyczny wymiar, w jakim idea ta zawsze funkcjonuje).

Jacek Dobrowolski  
Filozofia głupoty s 26-27

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.