Słuchałem angielskiej płyty,
fragmentów z Guliwera, rozdział o Jahusach. Nikt nie posunął się
dalej we wstręcie wobec własnego człowieczeństwa, w odrazie jakie
ono budzi, w obrzydzeniu fizycznym i moralnym do niego. Dobrze znałem
francuską wersję tekstu, ale po angielsku brzmi on jeszcze mocniej.
Guliwer, wróciwszy do domu po pięcioletniej nieobecności, całuje
żonę i mdleje z obrzydzenia. Powraca z krainy koni i nie może
znieść smrodu ludzkiego zwierzęcia. Człowiek brzydko pachnie, to
śmierdzące monstrum – taka jest konkluzja Swifta. Pojmujemy, że
płciowość miał on we wstręcie i umarł prawiczkiem. Nigdy w
dziejach żaden asceta nie poszedł tak daleko jak on. Zbyt wrażliwe
powonienie uniemożliwia spełnianie najważniejszych aktów
życiowych. Ba może nawet świętość, to nic innego jak tylko
trwoga, panika wobec pewnych zapachów*.
Cioran, Zeszyty
s. 632
tłumaczenie: Ireneusz Kania
tłumaczenie: Ireneusz Kania
O ile założymy, że chciwość,
nienawiść i złudzenie wydzielają specyficzny odór ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.