piątek, 26 maja 2023

Z ciemności w ciemność

 


Dobrze więc: jeśli nie „kultura", to co? Wprowadź­ my zatem do zatęchłego antropologicznego słownika (akulturacja, obyczaj, zmiana kulturowa...) nieco przy­kurzone, co nie znaczy: martwe, pojęcie „życia". „Ży­cia" w całej jego prostocie i... skomplikowaniu. Trzeba będzie powrócić tym samym do elementarnej charak­terystyki tego terminu, tak jak pojawia się ona w pi­smach filozoficznych Wilhelma Diltheya, najważniej­szego z przedstawicieli tzw. filozofii życia przełomu XIX i XX stulecia. Z Diltheyem jest ciekawa sprawa. Wspo­mina się zawsze jego nazwisko, ilekroć mowa o odle­głym sporze o odrębny status poznawczy humanistyki czy dyskusjach o naturze interpretacji, ale w zasadzie traktuje się jego pomysły niemal wyłącznie jako etap (przezwyciężony) w historii filozofii. Docenia się jego wpływ na późniejsze wielkości (Husserl, Heidegger), ale jego filozofia życia traktowana jest jako szacowny, ale jednak zabytek w dziejach pojęć filozoficznych. W pracach antropologicznych, nieufnych wobec kon­ceptów filozoficznych, jako żywa inspiracja metodolo­giczna pojawia się rzadko.13 Tymczasem wydaje się, że pojęcie „życia", ma w dalszym ciągu intrygującą moc oddziaływania.14 Obejmując treści bardziej podstawo­we i daleko szersze niż pojęcie „kultury", rejestruje bo­wiem i uwzględnia nie tylko poznawalne, ale także niedyskursywne i semantycznie ciemne, niedookreślo­ne sfery rzeczywistości, może być dla niego interesują­ cą przeciwwagą.

Przypomnijmy: dla Diltheya polemizującego z róż­nymi odmianami filozofii świadomości to właśnie „ży­cie" stanowiło fundamentalną i nieredukowalną pod­stawę namysłu nad człowiekiem. Pojęcie „życia" skie­rowane było przeciwko wszelkim uroszczeniom rozu­mu abstrakcyjnego, przeciwko wszelkim konstrukcjom teoretycznym, niemającym umocowania w empirii. 

W miejsce świadomości pojawia się u niego życie jako pierwsza, podstawowa struktura znacząca, jako sposób bycia człowieka. Nie przypadkiem Heidegger będzie podkreślał swój dług wobec Diltheya (czy heiedeggerawskie Dasein jest powtórzeniem, czy rozwinięciem diltheyowskiego „życia" w innym języku pojęciowym, to osobny problem). Dilthey wielokrotnie utrzymywał, że wszystkie pojęcia, którymi próbujemy opisywać i in­terpretować zachowania człowieka, właśnie z życia się wywodzą, że innymi słowy: „życie poznaje życie" (czyż­by prasformułowanie tezy o poznawaniu „kultury przez kulturę"?). I jest to sytuacja trwała. Poza życie, jako pierwotne datum, nie można wyjść, z niego pochodzą kategorie, które stać się mogą narzędziami jego opisu. Pojęcie życia wprowadza Dilthey z całą towarzyszącą mu dwuznacznością. Jest bowiem życie przedmiotem, ale i podmiotem poznania. Kategorie życia nie są jedy­nie formami pozwalającymi okiełznać chaos doświad­czenia, ale równocześnie sposobami, w jakich życie się uzewnętrznia.

Czym jest dokładniej owo „życie", jak je rozumieć? Niewątpliwie jest czymś innym niż fenomen czysto biologiczny, 15  i to bodaj jedyna rzecz, o której można powiedzieć bez żadnych dwuznaczności. Dilthey do-określał je wielokrotnie, oddawał jego znaczenie w wielu terminach i określeniach metaforycznych. Bez wątpienia jego eksplikacja tego pojęcia daleka jest od tak miłej sercu uczonego jednoznaczności. Chciałoby się powiedzieć, że jest równie bogata i wie­loznaczna (co dla wielu znaczy po prostu: mętna i po­krętna) jak... samo życie. W jednej z jego opisowych charakterystyk, zwraca Dilthey uwagę przede wszyst­kim właśnie na to, jak wymyka się ono jednoznacz­nym określeniom, jak oscyluje na granicy między oczywistością i esencjalną niepojętością: „Słowo życie oznacza coś każdemu z nas najlepiej znanego, rzeczy­wistość najintymniejszą, ale równocześnie i najciem­niejszą, ba, zupełnie niemożliwą do zbadania. Czym jest życie - zagadka to nie do rozwiązania. Wszelki na­mysł, wszelkie myślenie i badanie wyrasta z tak nie­zbadanej rzeczywistości. Korzenie wszelkiego pozna­wania tkwią w tym niepoznawalnym w swej pełni ży­ciu. Można opisywać życie. Można uwydatniać jego poszczególne cechy charakterystyczne. Można śledzić w tej wzburzonej melodii jej jak gdyby rytm i akcent.

Ale nie można rozebrać życia na czynniki. Zycie jest nieanalizowalne. Żadna formuła, żadne wyjaśnienie nie jest w stanie wyrazić, czym jest życie. Pojawiając się w życiu i istniejąc w układzie życia, myślenie bo­wiem nie może nawrócić poza życie. Życie pozostaje dla myślenia niedocieczonym jako dana, do której ono samo należy, poza którą zatem nie może ono na­wrócić. Myślenie nie może nawrócić poza życie, po­nieważ jest jego wyrazem. Najważniejsze pojęcia, z pomocą których pojmujemy świat, są kategoriami życia. Jakimże sposobem moglibyśmy z pomocą pojęć, wyodrębnionych i poprzez abstrakcję oczyszczonych z życia, wyjść poza życie".16

Nie można adekwatnie wypowiedzieć życia, bo my­ślenie analityczne, które próbuje ten cel osiągnąć, nie może oderwać się od obiektu swojego opisu, nie jest w stanie go transcendować, przeciwnie: zawsze jest je­go ekspresją. Dilthey pokazywał będzie i przekonująco dowodził, jak wątłe i kruche są nasze narzędzia po­znawcze, jak niezdarnie próbują wyjść poza „przyro­dzone" im ograniczenia. Żyjemy otoczeni ścianami, powtarzał, i poza nie nie sposób wyjść. Toteż lektura życia, czytanie w jego znakach nie ma, bo mieć nie może, ostatecznego końca. Życie musi być wciąż na nowo wypowiadane. Jakże dalekie to od późniejszego optymizmu poznawczego w humanistyce, która wi­działa swoją szansę wyjścia z kryzysu epistemologicznego w przyjęciu modelu dostarczonego przez przyro­doznawstwo.

Zasługą Diltheya jest wydobycie na jaw całego dy­namizmu, pulsowania, zmienności kategorii życia, jego dziejowości. Wnikliwa komentatorka diltheyowskiej filozofii, zauważa, że utożsamienie życia z dziejowością jako przestrzenią pojawiania się znaczeń pozwala mó­wić o logosie życia, o trwałej jego dyspozycji do wydo­bywania z siebie struktur, na podstawie których może być rozumiane. „Logos życia jest więc dziejowym procesem, w trakcie którego dochodzi do głosu zna­czenie życia i kształtują się jego struktury; dopiero ja­ko dziejowe, czyli podlegające dynamice ekspresji, ży­cie jest poznawalne. Proces ten nie czyni go jednak całkowicie przejrzystym i nie jest w stanie usunąć irra­cjonalnej reszty; jako niosące nowość, otwarte ku przyszłości - życie pozostaje niezgłębialne". 17

Ów logos życia jest więc kategorią paradoksalną. Wskazuje, że życie może być rozumiane, poznawalne, ale tylko do pewnego stopnia. Pojawianie się znaczeń, nadawanie kształtu przepływającemu, dynamicznemu strumienio­wi życia to jeden aspekt zjawiska. Drugim jest nieod­łączne od jego „jasnej" części, ciemne tło, jak i otwar­tość biorąca się z jego „wychylenia" w przyszłość.

W jednym z bardziej przejmujących fragmentów swo­jego dzieła odnotowuje Dilthey: „W obu kierunkach życie niknie w ciemności. W ciemności tonie jego po­czątek, ciemność spowija jego koniec. Ciemność ta ro­dzi w nas obawy, nadzieje, najrozmaitsze afekty. Pod ich wpływem powstaje wiara, poezja i metafizyka... To z ciemności wybiegające i w ciemność biegnące życie chciałby człowiek wpisać w jakiś układ, w którym ży­cie stałoby się dlań pojmowalnym". 18

Nawet w auto­biografii, którą uznawał on za najbardziej instruktywną formę, jaką przybiera rozumienie życia, dostrzega momenty niepoddające się analitycznemu rozbiorowi: 

„Autobiografia jest objaśnieniem życia w jego tajemni­czym splocie przypadku, losu i charakteru. Gdziekol­wiek spojrzymy, tam nasza świadomość próbuje uporać się z życiem. Nasze losy, jak również nasza istota, na­pełniają nas cierpieniem i zmuszają, byśmy się z nimi rozumiejąco pogodzili. Przeszłość tajemniczo nęci, by­śmy poznali nici znaczenia jej momentów. Jej eksplika­cja pozostaje jednak niezadowalająca. Nigdy nie upo­ramy się z tym, co nazywamy przypadkiem: zdarzenia, które jako wspaniałe czy jako straszliwe stały się znaczącymi dla naszego życia, zawsze zdają się wkraczać przez bramy przypadku". 19

To ciekawe, u Łotmana przypadek jest jedynie sy­gnałem otwartości systemu znakowego, czymś nie­przewidywalnym, ale dającym się w dużym stopniu ex post zrekonstruować i wytłumaczyć; u Diltheya przy­padek jest emanacją niewytłumaczalnego, jest każdo­ razowo zwiastunem tajemnicy.

Poznanie żywego, pulsującego życia, życia z jego niedającą się precyzyjnie wykreślić trajektorią przy­padków, zawsze będzie naznaczone skazą nieadekwatości. Analiza życia skazana jest tedy na niedopowie­dzenie, a w ostateczności niewypowiedzenie. Inter­pretacje życia zawsze zawierać będą w sobie ową, nie­ usuwalną „ślepą plamkę" poznania. Ale nie jest to okoliczność epistemologicznie frustrująca. Nie jest to świadectwo bezradności poznawczej, ale konsekwen­cja źródłowej, pierwotnej, nieprzekraczalnej ontologii życia. To po prostu uznanie twardej konieczności, któ­ra wynika z przekonania, że każde „pozytywne" rozwią­zanie zagadki życia staje się kolejnym pytaniem, na które trzeba dać odpowiedź. Przyjmuje ono naturę ho­ryzontu, który - mimo naszych prób schwytania go -wciąż będzie rysował się przed nami. Doskonalenie i wysubtelnianie naszych narzędzi poznawczych nicze­go w tej sytuacji nie zmieni. Życie pozostanie nieod­gadniona i nieodgadywalną z natury rzeczy zagadką.

Jeszcze raz Dilthey: „życie zawsze pozostaje dla nas za­gadką, przeto i uniwersum musi pozostać dla nas za­ gadkowym. Gdybyśmy mogli analizować życie, wyja­śniłaby się nam tajemnica świata" 20  Warto podkreślić wagę tego równania: życie = świat. Pytanie o życie, o to, jak się jawi, nie jest zatem jakimś pytaniem, jed­nym z wielu, pytaniem, które dotyczyłoby pewnego wydzielonego obszaru doświadczenia. Dilthey wyraź­nie mówi, że w pytaniu o życie wybłyska niejasno ta­jemniczy sens Całości.

13 Nawiasem mówiąc, gdy chodzi o skalę i wnikliwość polskiej re­cepcji Diltheya, bez wątpienia ma rację Grzegorz Sowiński, tłu­macz arcyciekawych fragmentów z obszernego dzieła niemiec­kiego filozofa, że jest ona minimalna, a w niektórych przypad­kach wręcz skandaliczna, por. G. Sowiński, Ku myśli myśliciela. Zapiski hermeneutyczne na marginesie dzieła Wilhelma Diltheya, w: Wokół rozumienia..., s. 120
14  Z badaczy zwyczajowo łączonych z filozofią życia na odkrycie przez antropologię oczekuje bez wątpienia jeszcze Georg Simmel, autor błyskotliwych antropologicznych rozpraw i esejów, który w wyniku administracyjnego przyporządkowania został zesłany do obozu socjologii i prawem bezwładu tam już pozostał.
15  Co wyraźnie odróżniało Diltheya od Nietzschego czy Bergsona, innych przedstawicieli ówczesnej filozofii życia.
16  W. Dilthey, Rozumienie i życie, w: Wokół rozumienia..., s. 87
17  E. Paczkowska-Łagowska, Logos życia. Fiłozofia życia w kręgu Wilhelma Diltheya, Gdańsk 2000, s. 92
18  W. Dilthey, Rozumienie i życie..., w: Wokół hermeneutyki...., s. 94 14  Dilthey, Rozumienie i życie, s. 83

Dariusz Czaja

fragment Życie, czyli nieprzejrzystość

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.