sobota, 6 maja 2023

Czynniki mające bezpośredni wpływ na poglądy tłumu

 

Rozdział drugi z Psychologii tłumu Gustawa Le Bon 

§ 1. Obrazy, słowa i hasła — Magiczna siła słów i haseł — Siła słów polega na wywoływanych przez nie obrazach, którym przypisuje się treść realną — Obrazy te zmieniają się zależnie od epoki i rasy — Zużywanie się słów — Przykłady ważnych zmian znaczenia kilku najczęściej używanych słów — Polityczna korzyść z nadawania nowych nazw starym rzeczom, gdy ich dotychczasowe nazwy wywierają złe wrażenie na tłumie — Zmiana znaczenia słów w zależności od rasy — Istotna różnica słowa „demokracja" w Europie i Ameryce — § 2. Złudzenia— Ich znaczenie — Są one podstawą każdej cywilizacji — Społeczna konieczność złudzeń — Tłum stawia je wyżej od prawdy — § 3. Doświadczenie — Tylko doświadczenie może ustanowić w duszy tłumu prawdy, które stały się nieodzowne, i zniszczyć niebezpieczne złudzenia — Ciągłe powtarzanie jest koniecznym warunkiem doświadczenia — § 4. Rozum — Brak jego wpływu na tłum — Rola logiki w historii — Utajone przyczyny nieprawdopodobnych wydarzeń.


Dotychczas omówiliśmy czynniki pośrednie i przygotowawcze, które czynią duszę tłumu wrażliwą na pewne wpływy i wytwarzają podatny grunt dla pojawiania się pewnych uczuć oraz idei. Teraz zajmiemy się omówieniem czynników bezpośrednich, a następnie przekonamy się, jak winny być użyte, by wywarły dodatni wpływ.

W pierwszej części niniejszej pracy zbadaliśmy idee, uczucia i rozumowanie mas, a otrzymane na podstawie tych badań wyniki pozwalają nam na ogólne określenie sposobów oddziaływania na duszę tłumu. Wiemy, co wpływa na jego wyobraźnię, zaznajomiliśmy się ze znaczeniem sugestii i zaraźliwości, zwłaszcza w tych wypadkach, kiedy łączą się z przedstawieniem obrazowym. Ponieważ źródła sugestii mogą być najrozmaitsze, przeto i bodźce posiadające siłę oddziaływania na duszę tłumu mogą być też różnorodne. Zbadamy więc każdy z tych czynników oddzielnie, a praca ta z pewnością wyda dobre owoce. Tłum bowiem można porównać do starożytnego sfinksa: jeżeli człowiek nie rozumie zagadki jego duszy, stanie się jego ofiarą.


§ 1. Obrazy, słowa i hasła.


Badania nad wyobraźnią tłumu wykazały nam, że oddziałuje się na nią zwłaszcza obrazami, jeżeli zaś nie dysponujemy obrazami, należy, celem osiągnięcia tego samego skutku, użyć odpowiednich słów i haseł. Zastosowane zręcznie, mają one naprawdę tajemniczą i cudowną moc, jaką je już przed l laty obdarzali zwolennicy magii. Słowa i hasła mogą wzniecić najgroźniejszą burzę w duszy tłumu, potrafią też go uspokoić; z kości ludzi, którzy padli ofiarą tej mocy słów i haseł, można by usypać o wiele większą górę niż piramida Cheopsa.

Moc słów ściśle łączy się z wywołanymi przez nie obrazami i nie zależy od ich rzeczywistego znaczenia. Słowa o jak najbardziej nieokreślonym znaczeniu oddziałają z o wiele większą siłą aniżeli te, których znaczenie dokładnie pojmujemy. Tak np. słowa: demokracja, socjalizm, równość, wolność itd. oddziałują bardzo silnie, chociaż ich znaczenie jest tak niejasne i nieuchwytne, że na ich określenie potrzeba by spisywać całe tomy. A przecież każdy dziś wie, że słowa te "mają moc magiczną, jak gdyby ich użycie rozwiązywało za jednym zamachem wszystkie dręczące zagadki. Słowa te stanowią syntezę wszystkich nieświadomych dążeń i nadzieję ich urzeczywistnienia; przy czym dążenia te są zazwyczaj narzucane tłumowi.

Rozumowani i najsilniejsza argumentacja tracą swą moc w walce z pewnymi słowami i hasłami. Wobec tłumu wymawia się te słowa z pewnym namaszczeniem, co tłum w mgnieniu oka podchwytuje i przybiera postawę pełną szacunku. Są i tacy, którzy słowom tym przypisują moc nadprzyrodzoną; wywołują one w duszach obrazy niejasne, która to niejasność potęguje ich tajemniczą moc. To jakby bóstwa ukryte w świątyni, do których zwykły śmiertelnik nie przystępuje bez drżenia.

Obrazy wywołane przez niektóre słowa nie zależą od ich znaczenia; przy zachowaniu tej samej formy zmieniają się z pokolenia na pokolenie i są różne w różnych krajach. Słowo to tylko bodziec wywołujący w duszy pewne wyobrażenia, których treść zależy w pierwszym rzędzie od sposobu i siły wypowiedzenia.

Nie każde słowo i .nie każde hasło łączy w sobie te moc wywoływania obrazów. Niektóre słowa z powodu zbyt częstego używania stają się zanadto powszednie i tracą swą moc. Zamieniają się w puste dźwięki, a jedynym pożytkiem z nich płynącym jest tylko uwalnianie od myślenia tego, kto ich używa. Kilka zdań, haseł i frazesów wbitych w głowę w młodości wystarczy, by przejść przez życie bez najmniejszego zastanawiania się.

Badania nad mową poszczególnych narodów wykazują, że słowa ją tworzące bardzo powoli zmieniają się na przestrzeni wieków, ale za to wyobrażenia, które one wywołują, i nadawane im przez nas znaczenia zmieniają się bardzo często. Na tej podstawie wykazałem w jednej ze swych poprzednich prac, że dokładne zrozumienie języka martwego jest rzeczą niemożliwą. Cóż bowiem robimy, gdy odpowiednim wyrazem francuskim zastępujemy wyraz grecki, łaciński lub sanskrycki, albo gdy staramy się zrozumieć książkę napisana w ojczystym języku sprzed kilkuset lat? Po prostu zastępujemy treść i wyobrażenia, które istniały w duszy narodu w czasach starożytnych, treścią i wyobrażeniami z życia współczesnego. Sprawcy Wielkiej Rewolucji w ten właśnie sposób naśladowali Greków i Rzymian, wtłaczając w ich wyrażenia takie znaczenia, które nigdy nie istniały w duszach tych narodów. Jakiż w końcu istnieje związek między instytucjami Greków a tymi, które oznaczamy dziś odpowiednimi słowami? Przecież republika była wtedy instytucją czysto arystokratyczną, układem sił małych i większych despotów władających tłumami niewolników, którzy nie mieli prawa rozporządzać nawet swym życiem. Z tym, że bez tych niewolniczych rzesz owe gmino-władne arystokracje nie mogłyby istnieć.

A słowo „wolność" w czasach, kiedy nie domyślano się jej nawet i gdy niezgadzanie się z panującymi instytucjami i nakazami było największą zbrodnia, cóż może mieć wspólnego ze znaczeniem, jakie obecnie mu przypisujemy? Ateńczyk lub Spartanin przez „ojczyznę" pojmował jedynie Ateny lub Spartę, a nie całą Grecję, rozbitą wówczas na drobne państewka, skłócone i wojujące ze sobą. Jakież znaczenie nadawali temu słowu Gallowie, rozbici na wrogie sobie plemiona, różniące się ponadto rasą, mową i religią, dzięki czemu Cezar z łatwością mógł ich podbić, albowiem wygrywał jedno plemię przeciw drugiemu? Rzym, dając Galiom jedność polityczną i religijną, stworzył im ojczyznę. Wiemy, że jeszcze przed dwustu laty książęta francuscy zawierali sojusze z obcymi mocarstwami przeciw własnemu królowi; słowo „ojczyzna" miało u nich inne znaczenie, aniżeli ma je obecnie. Inaczej też pojmowali to słowo ci, którzy w imię honoru walczyli przeciw Francji, sami będąc Francuzami; prawo feudalne łączyło wasali z suwerenem, nie z ziemią, a ich ojczyzna była tam, gdzie był suweren.

Bardzo wiele jest takich słów, które nie do poznania zmieniły swe znaczenie w ciągu wieków; poprzednie ich znaczenie możemy uchwycić dopiero po dłuższym wysiłku. Słusznie ktoś stwierdził, że chcąc zrozumieć takie wyrazy jak „król" i „rodzina królewska" w ich znaczeniu przed wiekami, musimy bardzo dużo przeczytać na ten temat. A cóż dopiero mówić o słowach bardziej zawikłanych!

Słowa zmieniają swe znaczenie tak w ciągu wieków, jak i wśród różnych narodów. Chcąc zatem wymową oddziałać na tłum, musimy poznać to znaczenie, jakie dany wyraz posiada dla niego w danej chwili, a nie wolno wkładać weń znaczenia, które posiadał niegdyś lub ma obecnie dla ludzi o innej konstytucji psychicznej. Jeśli więc wskutek przewrotów i zmian w wierzeniach tłum ma wstręt do wyobrażeń wywoływanych przez pewne słowa, prawdziwy mąż stanu użyje innych słów, chociaż istotną treść pozostawi nietkniętą, gdyż ta istotna treść jest dziedzictwem po przodkach zbyt silnie związanym z duszą, by lada podmuch mógł je gruntownie przeobrażać.

Słusznie zauważył Tocqueville, że Konsulat i Cesarstwo główny swój wysiłek włożyły w zmienianie nazw większości dawnych instytucji; usuwały w ten sposób słowa budzące przykre wspomnienia w duszy tłumów, zastępując je wyrazami nie budzącymi grozy. Na przykład zachowano wszystkie dawniejsze podatki, a nawet nałożono nowe, ale ludność ze spokojem je znosiła, albowiem nadano im inne nazwy.

Każdy mąż stanu powinien rzeczom, których tłumy nie mogą ścierpieć, a których istnienia dla dobra narodu nie da się wyrugować, nadawać nowe nazwy i dbać, by były popularne lub przynajmniej obojętne. Moc słów jest tak wielka, że nawet najbardziej znienawidzona rzecz, skoro otrzyma nową, powabną nazwę, zostanie radośnie przyjęta.

Taine słusznie stwierdza, że w imię wolności i braterstwa — słów ukochanych przez tłumy — udało się Jakobinom „zaprowadzić taki despotyzm, jaki jest możliwy jedynie w Dahomeju, stworzyć najkrwawszy trybunał i uśmiercać tysiące ludzi tak, jak to robiono w starożytnym Meksyku". Sztuka rządzenia, podobnie jak i sztuka obrońców sądowych, polega przede wszystkim na doborze odpowiednich słów; trudność polega na tym, że te same słowa w jednym społeczeństwie mają różne znaczenie dla różnych warstw społecznych. Różne warstwy społeczne używają wprawdzie tych samych słów, ale ich mowa nierzadko się różni.

W przytoczonych przykładach kładłem nacisk na czas, który zmienia znaczenie przypisywane tym samym słowom. Jeżeli uwzględnimy jeszcze rasę, przekonamy się, że u narodów należących do różnych ras, chociaż będących na jednakowym poziomie cywilizacji, te same słowa posiadają często odmienne znaczenie. Przede wszystkim podróżnicy dobrze podchwytują te różnice. Dla przykładu przytoczę słowa: demokracja i socjalizm,' które różne narody różnie pojmują, nie mówiąc już o różnym pojmowaniu tych słów przez różne warstwy społeczne. Tak np. u narodów pochodzenia romańskiego demokracja oznacza podporządkowanie dążeń jednostki dążeniom ogólnym, jakie reprezentuje państwo. Do tego rozumienia demokracji odwołują się nieustannie stronnictwa o sprzecznych programach, np. socjaliści i monarchiści. U narodów anglosaskich, zwłaszcza w Ameryce, demokracja oznacza pełny rozwój jednostki, z ograniczaniem wpływu państwa, które powinno kierować jedynie policją, armią i dyplomacją.

Widzimy więc, że to samo słowo u jednych narodów oznacza podporządkowywanie się jednostki ogółowi i ograniczenie inicjatywy jednostki na rzecz państwa, u drugich zaś wysuwanie interesu jednostki przed interes ogółu i inicjatywy jednostki przed inicjatywę państwa [1] . To samo słowo ma jeszcze dziś u obydwu narodów krańcowo przeciwne znaczenie.


§ 2. Złudzenia.


Od zarania cywilizacji tłum ulegał złudzeniom, a twórcom tych złudzeń budował wspaniałe świątynie, pomniki i ołtarze. Niegdyś panowały złudzenia religijne, dziś zaczynają władać duszą tłumu złudzenia natury filozoficznej i socjologicznej. W każdej cywilizacji, jakie istniały na Ziemi, mamy do czynienia z owymi groźnymi władcami. W imię złudzeń powstały świątynie Chaldei i Egiptu oraz kościoły w wiekach średnich; one przyniosły w wieku ubiegłym przebudowę Europy, a niemal cała nasza twórczość w dziedzinie artystycznej, politycznej czy społecznej nosi na sobie ich piętno. Potrzeba nieraz krwawego przewrotu, by wydrzeć z duszy tłumu jakieś złudzenie po to tylko, aby powstało nowe. Bez pomocy złudzeń człowiek nie potrafiłby wyjść ze stanu dzikości, do którego by powrócił, gdyby je wszystkie utracił. Są one tworami wyobraźni pokoleń, którym narody zawdzięczają wspaniałość sztuki i wielkość cywilizacji. 

„Gdyby w muzeach i bibliotekach zniszczono lub usunięto wszystkie dzieła i pomniki sztuki, które powstały z natchnienia religijnego, to cóżby pozostało z wielkich marzeń ludzkości? Uzasadnieniem wierzeń religijnych, czci bohaterów i poezji jest właśnie to, że budzą w duszy nadzieję i złudzenia, bez których człowiek nie mógłby istnieć. Wprawdzie zdawało się przez lat pięćdziesiąt, że zadanie to wzięła na siebie nauka, w sercach tłumu straciła ona wiarygodność, gdyż nie umie poobiecywać i nie umie kłamać"[2] . 

Mimo wspaniałego swego rozwoju filozofia nie potrafiła dać tłumom ideału, który by zdołał nimi zawładnąć. Tłum potrzebuje złudzeń, którym poddaje się instynktownie, podobnie jak o owady w dążeniu swym do światła, dlatego daje się opanowywać mówcom, którzy właśnie niosą mu upragnione ideały. Czynnikiem rozwoju narodów były złudzenia, a nie rzeczywistość. Siłę socjalizmu w obecnej epoce stanowi to, że jest on jedynym żywotnym jeszcze złudzeniem. Pomimo dowodów naukowych zbijających i wykazujących niesłuszność socjalizmu, rośnie on nadal w siłę, a najlepszą jego bronią jest to, że prawią o nim umysły, które do tego stopnia nie znają rzeczywistości, iż odważają się obiecywać szczęście całej ludzkości. Na gruzach przeszłości rozsiadły się złudzenia społeczne, do których należeć będzie przyszłość. Tłum nie pożąda prawdy i gardzi rzeczywistością, ubóstwia natomiast zwodnicze złudzenia. Kto potrafi omamić tłum, ten łatwo nim zawładnie; kto zaś stara się go rozczarować, padnie jego ofiarą.


§ 3. Doświadczenie.

O doświadczeniu można powiedzieć, że jest jedynym skutecznym sposobem, za pomocą którego można wszczepić w duszę tłumu jakąś prawdę lub rozwiać nazbyt niebezpieczne złudzenie. Aby to było możliwe, doświadczenie musi się ustawicznie powtarzać i trwać bardzo długo. Doświadczenie jednego pokolenia nie wywiera wpływu na następne pokolenia, dlatego też przytaczanie faktów historycznych jako dowodów nie przedstawia wielkiej wartości dla tłumu. Fakty historyczne o tyle tylko mają swe znaczenie, o ile płynące z nich doświadczenie powtarza się przez życie wielu pokoleń; wtedy dopiero wywrą wpływ na duszę tłumu i potrafią usunąć z niej głęboko zakorzenione złudzenia. 

Stulecie ubiegłe i obecne będą z pewnością przytaczane w przyszłości przez historyków jako okres ciekawych doświadczeń.

Do największych doświadczeń należy zaliczyć Rewolucję Francuską. Aby przekonać się, że przy pomocy wskazań czystego rozumu nie można gruntownie przekształcić społeczeństwa, trzeba było dokonać mordu na wielu milionach ludzi i zachwiać podwalinami życia społecznego nie tylko Europy, ale i całego świata. Na przykład, aby w narodzie francuskim wytworzyć przekonanie, że olbrzymia armia niemiecka nie jest, jak to mówiono w 1870 r., czymś w rodzaju nieszkodliwej Gwardii Narodowej, potrzeba było straszliwej wojny, której skutki odczuło niejedno pokolenie [3] . Aby przekonać się, że protekcjonizm potrafi nierzadko zrujnować narody, które go przyjmują, potrzeba będzie wielu długich lat doświadczeń. 


§ 4. Rozum.


Mówiąc o czynnikach oddziałujących na duszę tłumu, można by zupełnie pominąć rozum, gdyby nie zachodziła potrzeba wykazania negatywnej wartości jego wpływu. 

Pokazałem już, że dowodzenie rozumowe nie oddziałuje na tłum, który pojmuje tylko bardzo pierwotne kojarzenie pojęć. Dlatego ci, którzy rozumieją duszę tłumu, odwołują się jedynie do jego uczuć, nigdy zaś do rozsądku. Tłum z logiką ma niewiele wspólnego [4] . Aby przekonać tłum, należy wyczuć nurtujące go uczucia, następnie udawać, że się też je podziela, a dopiero wtedy można dążyć do ich zmiany, podsuwając za pomocą bardzo prymitywnych skojarzeń pewne sugestywne obrazy; jeżeli od razu się to nie uda, należy powtarzać kilkakrotnie, przy czym pierwszym warunkiem jest wyczuwanie uczuć panujących w tłumie. Konieczność ciągłej zmiany sposobu przemawiania, aby był zgodny ze zmiennymi nastrojami tłumu, czyni bezowocnymi mowy wcześniej przygotowywane. Mówca bowiem nie może podążać za własną myślą, ale za myślą tłumu, w przeciwnym bowiem razie nastąpi wzajemne niezrozumienie. Umysły logiczne, uznając tylko rozumowe uzasadnianie, stosują ten sam sposób dowodzenia, gdy przemawiają do tłumu, a następnie dziwią się, że tłum ich nie zrozumiał.

,,Wnioskowanie matematyczne oparte praktycznie na sylogizmach i polegające na kojarzeniu tożsamości — pisze pewien logik — jest konieczne... Nawet ciała nieorganiczne, gdyby były zdolne zrozumieć ową tożsamość, musiałyby bez,varunkowo na wnioski te się zgodzić". Bez wątpienia. Lecz nie można tego odnieść do tłumu, który nie potrafi zrozumieć czystego rozumowania. Gdybyśmy chcieli za pomocą rozumowania przekonywać człowieka dzikiego albo dziecko, szybko zobaczylibyśmy, że sposób ten niewielką ma wartość.

Zresztą nie potrzeba szukać człowieka pierwotnego, aby przekonać się o słabości rozumowania w walce z uczuciem. Wystarczy uprzytomnić sobie żywotność na przestrzeni wieków wielu przesądów religijnych sprzecznych z elementarnymi zasadami logiki. Prawie przez dwa tysiące lat najtęższe umysły musiały chylić czoła przed tymi przesądami, a dopiero w czasach najnowszych odważyła się ludzkość poddać krytyce ich wiarygodność. Nie da się zaprzeczyć, że wieki średnie i wiek Odrodzenia miały wiele światłych umysłów, ale nie znalazł się ani jeden, który by za pomocą rozumowania wykazał śmieszność tych zabobonów i odważył się zwątpić o prawdziwości występków szatana lub o konieczności palenia czarownic na stosie.

Można zapytać, czy należy boleć nad tym, że rozum nie był przewodnikiem tłumów. Twierdzę, że rozumowi ludzkiemu z pewnością nie udałoby się poprowadzić ludzkości ku rozwojowi cywilizacji z takim samozaparciem, z jakim zrobiły to owe urojenia. Twory nieświadomości, które nami władają, były bez wątpienia potrzebne. Każda rasa w swej strukturze psychicznej zawiera prawa swych przeznaczeń i możliwe, że w tych nieświadomych porywach, pozornie nierozumnych, działał instynkt, który nakazał podporządkować się owym prawom. Mimo woli nasuwa się pogląd, że narody pozostają pod władzą tajemnych sił, podobnych do tych, dzięki którym żołądź przekształca się w dąb, a kometa biegnie po swej orbicie. O siłach tych mało możemy powiedzieć, a rozwiązania tej zagadki należy doszukiwać się w ogólnym biegu rozwoju narodów, a nie w pojedynczych procesach, chociażby wydawało się, że one właśnie są początkiem tego rozwoju. Na rozważaniu tylko poszczególnych zdarzeń poprzestać nie można, albowiem cały bieg dziejów byłby zdany na los nieprawdopodobnych przypadków. Wtedy nie moglibyśmy zrozumieć, w jaki sposób syn cieśli z Nazaretu stał się wszechmocnym Bogiem, pod którego tchnieniem zrodziły się wspaniałe cywilizacje. Nie moglibyśmy też zrozumieć, że garść Arabów, wyruszy-" wszy ze swych pustyń, podbiła przeważającą część starożytnego świata grecko-rzymskiego i stworzyła większe imperium od państwa Aleksandra Macedońskiego. Nie moglibyśmy także zrozumieć, w jaki sposób w starej, hierarchicznej Europie zwykły porucznik artylerii stał się władcą tylu narodów i tylu królów. Rozum pozostawmy myślicielom, a we władaniu duszami nie dawajmy mu wielkiego udziału. Nie rozum, lecz uczucie, często wbrew rozumowi, wytworzyło takie pojęcia, jak: honor, samozaparcie, wiara, miłość ojczyzny i sławy, które okazały się podstawowymi filarami wszystkich cywilizacji.

[1]  W pracy pt. Psychologia rozwoju narodów dokładniej omówiłem różnicę znaczenia demokracji w pojęciu ludów romańskich i anglosaskich. Bourget w swej książce pt. Outremer niezależnie ode mnie dochodzi do tych samych wniosków. 

 

[2]  Daniel Lesueur. 

 

[3]  Przekonanie tłumu w podanym wydarzeniu powstało w drodze prymitywnych skojarzeń rzeczy niepodobnych do siebie, których mechanizm wyjaśniłem w poprzednich rozdziałach. Ponieważ francuskiej Gwardii Narodowej, nie posiadającej najmniejszej karności, nie można było brać na serio, przeto i wszystko, czemu nadano podobny nazwę, wywoływało takie same wyobrażenia i nie budziło żadnych obaw. Owo fałszywe przekonanie mas podzielali również ich przywódcy. Wystarczy przytoczyć pogląd Thiersa, który ciągle powtarzał, że Prusy poza armią równającą się francuskiej mają gwardię narodową podobną też do francuskiej, a więc nie przedstawiającą wartości. Twierdzenie tego męża stanu było tak słuszne, jak i jego przypuszczenie co do miernej przyszłości kolei żelaznej. 

 

[4]  Pierwsze przypuszczenia tyczące się sztuki przemawiania do mas i bezpożyteczności logiki w tych przemówieniach poczyniłem w czasie oblężenia Paryża. Widziałem, jak rozwścieczony tłum prowadził do Luwru, gdzie miał wówczas siedzibę rząd, marszałka V..., który rzekomo zdradził plany fortyfikacji Prusakom. Członek rządu G. P., świetny mówca, nie bronił wcale marszałka, nie mówił, że był on twórcą owych planów, które sprzedawano zresztą we wszystkich księgarniach. Ku memu wielkiemu zdziwieniu tak przemówił on do tłumu żądającego natychmiastowej . egzekucji więźnia: „Sprawiedliwości stanie się zadość, a sprawiedliwość ta nie będzie znała litości. Pozostawcie rządowi obrony narodowej przeprowadzenie dalszego śledztwa, a tymczasem zatrzymajmy oskarżonego w więzieniu". Uspokojony tłum rozszedł się, a w kilka chwil później uwolniony marszałek powrócił do swego domu. Byłby niewątpliwie rozszarpany, gdyby mówca przy pomocy rozumowania chciał " przekonać tłum o jego niewinności. Zaznaczam, że w młodości uważałem rozumowanie za najlepszy środek perswazji.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.