poniedziałek, 8 maja 2023

Wacław Berent (1873-1940)

 

Urodzony w Warszawie Wacław Berent studiował nauki przyrodnicze na uniwersytecie w Zurychu, gdzie otrzymał stopień doktorski z ichtiologii. Pisarz o namiętnych zainteresowaniach filozoficznych, dobrze obznajomiony z Schopenhauerem i Nietzschem (był jednym z pierwszych, którzy go przekładali na język polski), zdołał w paru powieściach zawrzeć kolejne etapy swojego zmieniającego się poglądu na świat. Pierwsza, zatytułowana Fachowiec (1899), była reakcją na rady udzielane młodej inteligencji przez pozytywistów. Bohater powieści idzie do pracy w fabryce i zostaje wykwalifikowanym robotnikiem tylko po to, aby się przekonać, że praca rąk, taka, jaką narzuca nowoczesny przemysł, jest dehumanizująca i że pożyteczna z punktu widzenia ekonomii rola robotnika nie chroni go przed lekceważeniem, okazywanym ludziom o niskim statusie społecznym. W ten sposób powieść pośrednio atakowała optymistyczną wiarę pozytywistów w błogosławieństwa technologii. W następnej powieści, Próchno (1903), Berent odmalował międzynarodowe środowisko cyganerii w jednym z wielkich miast europejskich. Mogłoby to być Monachium albo Berlin. Bohaterowie - poeta, aktor, dramaturg, dziennikarz, malarz, muzyk - wszyscy dotknięci są rozpaczą fin de siecle'u. Uważają się za dekadentów i pielęgnują beznadziejną wizję cywilizacji zachodniej. Ci, ukazani z wielką przenikliwością, przedstawiciele cyganerii wdają się w nie kończące się subtelne roztrząsania, w których nieustannie powracają Schopenhauer, marzenie o nirwanie i buddyzm. Są bezpłodni, uwikłani w osobiste komplikacje, z których jedynym wyjściem wydaje się samobójstwo. Powieść ta, choć w zamierzeniu miała być protestem przeciwko "próchnu" kręgów cyganerii w imię nietzscheańskiego apelowania do energii, swoim stylem całkowicie przynależy do nurtu moderny i przez współczesnych Berenta nie tylko została przyjęta jako taka, lecz także pochwalona przez modernę za to właśnie, co potępiała. Ale utożsamienie się autora z bohaterami jest tak silne, a jego język tak wierny aktualnej modzie, że odpowiedzialność za to należy przypisać jemu samemu. Trzecia powieść Berenta, Ozimina (1911), opisuje Warszawę w przededniu wojny rosyjsko-japońskiej, której konsekwencje doprowadziły zarówno w Polsce, jak i w Rosji do rewolucji 1905 roku. Struktura powieści, jak również zawarte w niej bezlitosne obrazy inercji przypominają w pewien sposób Wesele Wyspiańskiego. Podobnie jak w tym ostatnim, akcja trwa tylko jedną noc, a sceną jest przyjęcie. Ludzie o różnym pochodzeniu, z rozmaitą przeszłością zgromadzeni są w salonie bogatego warszawskiego finansisty i przez odsłanianie ich życiowych historii oraz osobistych konfliktów otrzymujemy panoramę społeczeństwa, upodlonego przez zniewolenie polityczne, beznadziejność moralną, pogoń za pieniędzmi i płaskimi przyjemnościami. Może najbardziej pozytywną postacią w powieści jest stary rosyjski pułkownik, który przygląda się Polakom z ambiwalentną mieszaniną ironii i fascynacji. W Weselu Wyspiańskiego, w miarę jak posuwa się noc, atmosfera staje się coraz bardziej nasycona oczekiwaniem i tęsknotą za  nadzwyczajnym  wydarzeniem.  W  powieści  Berenta  "wydarzenie" rzeczywiście następuje: w środku nocy przychodzą nowiny o powszechnej mobilizacji. O świcie niektórzy z gości przyjęcia robią przechadzkę po robotniczych dzielnicach Warszawy; zostają wciągnięci w demonstrację tłumu przeciwko policji. Następuje zbrojne starcie i w strzelaninie zostaje zabity jeden z bohaterów. Podobnie jak w Próchnie, przesłaniem powieści jest apelowanie do energii, zdrowia i odnowy samego siebie; tytuł jest naturalnie symboliczny: oziminy spoczywają uśpione pod śniegiem, lecz z nadejściem wiosny zaczynają rosnąć. Dzięki doskonalej kompozycji i prawdziwemu wniknięciu w stan społeczeństwa, powieść można by nazwać wielką, gdyby nie język, noszący stylistyczne znamiona swego okresu. Usiłując przekazać pewien nastrój przez wypełnianie scen migawkami, a to ciężkich draperii, a to twarzy, to znów oderwanych od postaci głosów, dających się słyszeć spoza dymu cygar, Berent używa zawiłego, rzec można, ekspresjonistycznego języka, który często narusza odczuwany jako naturalny tok polskiej prozy. Dążenie do wybujałej ornamentyki jest jeszcze wyraźniejsze  w Żywych  kamieniach  (1918), niezwykłym utworze, który często określano jako średniowieczną balladę w formie powieści. Czytelnik znajduje się w nie zidentyfikowanym mieście średniowiecznym. Zostają tu wprowadzone wszystkie typy średniowiecznych bohaterów:  konformistyczni  mieszczanie,  mnisi  (rozdarci  wewnętrznie pomiędzy strachem przed piekłem a miłością do starożytnej poezji łacińskiej), błazny, wędrowni komedianci. Opowiadanie osnute jest wokół przybycia do miasta beztroskiej, wesołej trupy aktorskiej; reprezentuje ona wolność, optymizm i wyswobodzenie z dusznej, codziennej rutyny. Tutaj także Berent pozostaje wierny Nietzschemu. Język jest mocno stylizowany i usiłuje wszystko przepoić średniowieczną atmosferą; ale właśnie ta stylizacja stanowi najsłabszy punkt powieści i odsłania pewną niewspółmierność pomiędzy wyrafinowaniem Berenta (w najlepszym tego słowa znaczeniu) a stosowanymi przezeń środkami artystycznymi; proza jego, podobnie jak wiele z tego, co tworzyła Młoda Polska, była nadmiernie obciążona wpływem poezji. Żywe kamienie, stylistycznie tak afektowane, choć wykazujące niezwykle wyczucie średniowiecza, wyznaczają koniec pewnej fazy w twórczości Berenta, a data ich wydania, rok 1918, zbiega się z końcem panowania Młodej Polski.

Wszystkie powieści Berenta można by nazwać szkicami historycznymi, nawet jeśli głównie zajmują się historią bieżącą. Nic zatem dziwnego, że przy końcu życia zwrócił się on ku nieznacznie tylko fabularyzowanym biografiom (pisanym stylem prostym, dość surowym). Wybrał epokę polskiego oświecenia, z typowym dla niej przypływem energii, który ilustrują postaci bojowników obozu reform i ich następców, oficerów napoleońskich. Nurt (1934), Diogenesa w kontuszu (1937) i Zmierzch wodzów (1939) można by określić jako galerię portretową publicystów, uczonych i generałów w armii napoleońskiej - utwory z pogranicza beletrystyki. Członek Polskiej Akademii Literatury, człowiek samotny, który trzymał się z dala od bieżących sporów literackich i politycznych, Berent był i nadal jest ceniony jako myśliciel i zachował pozycję autora elitarnego.

Czesław Miłosz Historia literatury polskiej do roku 1939

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.