Presupozycja posuwa się nieco dalej w swojej sugestywności. Jest to najogólniej rzecz ujmując, sąd umożliwiający wypowiedzenie zdania zawierającego na powierzchni inny sąd (łac. suppositio = podkładanie). „Podkładamy" zatem naszemu rozmówcy coś, o czym nie wie, a co niekoniecznie musi być prawdą. Mogę stwierdzić np. „Moje najstarsze dziecko skończyło szkołę." Presuponuję w ten sposób informację o posiadaniu co najmniej trójki dzieci, bowiem gdybym miał ich dwoje, powinienem powiedzieć starsze. W przypadku jednego informacja dziecka o relatywnym wieku nie powinna była się w ogóle pojawiać. Jeśli presupozycja zawiera fałszywe informacje rzadko napotyka na opór, gdyż wymaga aktywnego zaprzeczenia, które - jak pisałem wcześniej - wiąże się ze sporym wysiłkiem i jest niezgodne z regułami konwersacji. Oczywiście, presupozycja sama w sobie nie jest metodą doskonałą, bowiem zawsze można zarzucić jej fałsz. Obrona presupozycji jest jednak łatwiejsza niż wprost. Trudno się bowiem wyprzeć fałszywości stwierdzenia „mam trójkę dzieci", o wiele łatwiej natomiast zasugerować błędność procesu wnioskowania rozmówcy. (...)
Aluzja. Inaczej napomknienie. Słownik języka polskiego mówi, że to napomknienie jest najczęściej niewyraźne i nieprzejrzyste. Jest to wypowiedź tego rodzaju, że odwołuje się do wiedzy słuchacza, wymaga rozwiązania i uzupełnienia często na jeden określony sposób, jest więc częściowym przemilczeniem postulującym. Aluzja jest mówieniem o jakimś przedmiocie bez wymieniania go w sposób wyraźny. Duszą aluzji jest jakieś przemilczenie, nie komunikowanie pewnej treści, lecz sugerowanie jej drogą okólną, a jednak dostatecznie jednokierunkową, żeby odbiorca uchwycił sens, o który nam chodzi. Słowo aluzja wywodzi się etymologicznie od łac. Laudere, alludere - grać, bawić się, igrać, a rzeczownik allusio oznacza po prostu przygrywkę. Dlatego też nadawca wypowiedzi aluzyjnej nie posługuje się słowami jako znakami o jednym sprecyzowanym sensie, lecz igra nimi kunsztownie, aby wyrazić coś, czego dosłownie powiedzieć nie chce. Często aluzja posiłkuje się skojarzeniem lub przenośnią. Czasami posługujemy się nią, gdy nie chcemy powiedzieć brutalnie - może być wówczas przejawem delikatności lub, gdy chcemy komuś złośliwie dokuczyć, nie biorąc odpowiedzialności za dosłowne brzmienie wypowiedzi. Ale niezwykle często aluzja jest wykorzystywana do informacji fałszywej z jednoczesnym uchyleniem się od odpowiedzialności za nią. Do komunikatów aluzyjnych są „zmuszani" twórcy reklam produktów, których reklamowanie jest zakazane. Wystarczy wspomnieć choćby plakaty reklamujące piwo bezalkoholowe z „informacją" ale buja!, przymrużone oko na plakacie, łódkę Bols, WuTeKa Soplica i szereg temu podobnych „wynalazków".
Klasycznym przykładem aluzji jest ironiczna niekompetencja. Sposób opisywany przez Schopenhauera w Erystyce pod numerem 31. Stosowany jest dość powszechnie, szczególnie przez osoby uważane za autorytet i w obecności audytorium. Wystarczy, że szanowany za wiedzę profesor powie: „Pan wybaczy, ale nie rozumiem pańskiej wypowiedzi...", a aluzja jest natychmiast odczytywana przez innych jako: „Chyba nie za bardzo wiesz co mówisz" lub nawet: „Twoje możliwości rozumowania nie dorastają do problemu." Sam byłem wielokrotnie celem takiego ataku. Prowadząc szkolenie dla zarządu pewnej prywatnej firmy, przeprowadziłem ćwiczenie, w którym prezes firmy - człowiek o bardzo dużych osiągnięciach w biznesie - nie wypadł najlepiej, żeby nie powiedzieć, że poniósł całkowitą porażkę. Jego komentarz był następujący: „Na szkoleniach najczęściej okazuje się, że nie nadaję się do biznesu." Przekazana informacja była jednoznaczna. Na szczęście byłem wówczas świeżo po lekturze Erystyki. Postąpiłem zgodnie z zaleceniami jej autora i odpowiedziałem: „To prawdopodobnie moja wina, że poświęciłem niewystarczającą ilość czasu na przedstawienie instrukcji, następnym razem zrobię to dokładniej." Analogiczne aluzje starają się stosować politycy. Niestety ich autorytet jest tak niewielki, że stwierdzeniem, iż czegoś nie rozumieją, mogą się jedynie ośmieszyć.
Podobną półprawdą jest implikatura. Ta jednak korzysta już wprost z procesów wnioskowania głównie w oparciu o informacje zawarte w wypowiedzi (w przeciwieństwie do aluzji, która odwołuje się do wiedzy odbiorcy. Jest wnioskowaniem opartym na konwencjonalnym znaczeniu przekazu. Jest raczej sugerowaniem niż informowaniem. Spójrzmy na przykład:
- Jakiej rasy jest ten ich pies?
- To dalmatyńczyk, ale nie jest głupi.
Jaki wniosek z tej krótkiej wymiany zdań? Taki mianowicie, że dalmatyńczyki to głupie psy. I na dodatek wniosek ten nie został wypowiedziany przeze mnie, mało tego, ja sam być może nawet dystansuję się od podobnych stwierdzeń, oświadczając, że ten akurat osobnik nie jest głupi. Tylko skąd wiemy, że dalmatyńczyki to głupie psy? Ano właśnie tutaj istotą kłamstwa jest to, że zastosowałem implikaturę, nie chcąc wypowiadać tego sądu wprost. W podobny sposób możemy przemycać mnóstwo sądów, a w razie konfrontacji z prawdą wychodzić obronną ręką, wskazując na błędy we wnioskowaniu odbiorcy.
Przykładem implikatury może być wymiana zdań pomiędzy Zygmuntem Kałużyńskim a jego przyjacielem Kazimierzem Rudzkim. „Zygmusiu mówią o tobie, że jesteś brudny". „Niesłusznie - odpowiadam mu na to - co prawda jestem zaniedbany w ubraniu, ale myję się i również się kąpię" (co jest prawdą). Na to Rudzki przyjrzał mi się powtórnie z wyrazem przygnębionej troski, który stanowił jego copyright, i stwierdził: „Może powinieneś zmieniać wodę".26
Ostatnią, najsilniejszą jeśli idzie o sugestywność, formą półprawd jest insynuacja. Jeśli łgarz chce przekazać komuś fałszywy obraz rzeczywistości, może przedstawić mu fakty, z których logicznie i bezpośrednio wypływają fałszywe wnioski, w które sam nadawca nie wierzy, ale może, podobnie jak w poprzednich metodach, bezkarnie uniknąć odpowiedzialności za owe wnioski. Czy kłamiemy w takiej sytuacji? Nie, bo wniosek kłamliwy wysnuwa nasza ofiara. Tak, bo robi to na podstawie odpowiednio przez nas dobranych faktów lub przedstawionych w odpowiedniej kolejności. Istota jest definiowana w Słowniku języka polskiego pod redakcją Witolda Doroszewskiego jako „podsunięcie komuś jakiejś myśli, wmawianie, imputowanie, dawanie do zrozumienia", a łacińskie słowo insinuo oznacza do wnętrza".
Z książki Psychologia kłamstwa Tomasza Witkowskiego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.